Drugi dzień sezonu 25/26 Premier League otwierało spotkanie Aston Villi z Newcastle. Znając historię wzajemnych spotkań obu zespołów, można było liczyć na sporą liczbę goli. Piłkarze weszli jednak w sezon dość spokojnie i kibicom obu drużyn musiał wystarczyć bezbramkowy remis.
Po wczorajszej goleadzie na Anfield, otwierającej tegoroczne rozgrywki Premier League, sobotnie popołudnie na Villa Park przywitało nas dużo spokojniejszym meczem. Spotkanie Villi z Newcastle zapowiadało się na niesamowicie wyrównany pojedynek. W poprzednim sezonie do samego końca obie drużyny, łeb w łeb walczyły o miejsca premiowane grą w Champions League. Gdy jednak zawodnicy obu drużyn wyszli na murawę, od razu było widać która drużyna kontroluje ten mecz.
Dominacja gości
Newcastle od razu przejęło inicjatywę. Stuprocentową okazję już w 3. minucie miał Anthony Elanga, lecz z bliskiej odległości trafił w bramkarza. Nowy nabytek Srok ciężko wszedł w mecz. Kolejną szansę zmarnował 10 minut później, gdy nieczysto trafił wolejem, z dobrej pozycji z pola karnego. W grze skrzydłowego było widać dużo niedokładności i zwyczajną tremę. Po kiepskich 30. minutach Elandze udało się zaliczyć kilka udanych dryblingów i zaczął przypominać swoją wersję z poprzedniej kampanii, kiedy brylował w ekipie Forest.
Goście przejęli kontrole nad spotkaniem na całej płaszczyźnie boiska. Prostopadłe piłki od Rogersa, do napastników, skutecznie zatrzymywał duet stoperów. Środek pola kapitalnie zakładał pressing i wielokrotnie nie pozwalał gospodarzom wyjść z własnej połowy boiska. Pierwsza połowa przebiegała całkowicie pod dyktando Newcastle, gospodarze nie zdołali oddać ani jednego strzału na bramkę rywali.
HT: Aston Villa 0-0 Newcastle
— Squawka Live (@Squawka_Live) August 16, 2025
Villa fail to have a single shot in the first half of a Premier League home game for the first time since March 2022 against Arsenal. 👀#AVLNEW pic.twitter.com/hkO3uBHb2w
Wywalczony podział punktów
W drugiej połowie mecz stał się bardziej wyrównany. The Villans, zaczęli oddawać pierwsze strzały na bramkę Pope’a. Tempo jednak nadal przypominało to z pierwszej połowy. Pierwszy kluczowy zwrot w spotkaniu nastąpił w 65. minucie, gdy czerwoną kartkę otrzymał Ezri Konsa. Po kapitalnej prostopadłej piłce od Elangi do wychodzącego sam na sam z bramkarzem Gordona Anglik brutalnie powalił napastnika Newcastle na ziemię i zasłużenie wyleciał z boiska.
Ten moment kompletni zdusił w zarodku chęć zawodników Villi do zmiany przebiegu meczu. Newcastle, natchnione wykluczeniem Konsy, wcisnęło w końcówce najwyższy bieg i do końca spotkania siedziało na drużynie Unaia Emeryego. Niedokładność napastników i dobrze założony blok przez defensorów Villi, nie pozwolił jednak gościom na zbyt wiele. Kilka strzałów z dalszej odległości nie wystarczyło aby Newcastle mogło cieszyć się z trzech punktów. Po bardzo walecznej końcówce spotkania, obie drużyny muszą zadowolić się remisem, z którego dużo bardziej może się cieszyć ekipa gospodarzy.