VfL Wolfsburg w dwóch ostatnich spotkaniach rozgromił Freiburg (6:0) oraz Herthę Berlin (5:0). Ich dzisiejszy rywal — Werder Brema w tym samym czasie zanotował dwie porażki — w tym spektakularne 1:7 z 1. FC Koln. Faworyt rywalizacji był więc oczywisty. Co więcej, drużyna Jakuba Kamińskiego po serii korzystnych wyników nabrała apetytu na czołowe lokaty, tymczasem ekipa z Bremy „skazała się” na pozycję ligowego średniaka. Walki o utrzymanie obawiać się nie muszą, na europejskie puchary raczej nie mają potencjału. Wydawać by się mogło, że wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na zwycięstwo gości.
Postawę zawodników drużyny prowadzonej przez Niko Kovaca można określić jednym słowej — rozczarowanie
Wolfsburg w niczym nie przypominał zespołu, który w ostatnim tygodniu zaliczył dwie piękne wygrane. Gra VfL była zbyt wolna, piłkarze nie potrafili wygrywać pojedynków, brakowało celności podań. Na tle tak słabo dysponowanego Wolfsburga, Werder Brema po prostu wyglądał solidnie. Byli agresywniejsi w walce o piłkę, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie minęło nawet 30 minut gry, a goście mieli prowadzili już po trafieniu Niclasa Füllkruga. Niemiec wykorzystał jedenastkę po tym, jak Jens Stage trafił w rękę Yannicka Gerhardta w polu karnym.
Gospodarze nijak nie potrafili zareagować na niekorzystny wynik. Kovac próbował dać impuls do zmian, w przerwie zdejmując z murawy Jakuba Kamińskiego. Niestety, o ile w zwycięskich spotkaniach można było pisać, że Polak nie notuje goli i asyst, ale trener cierpliwie czeka na jego przebłysk — tak dziś był właśnie taki mecz, w którym potrzeba było gracza robiącego różnicę. Kamiński zaprezentował się bezbarwnie i uczciwie oceniając — zawiódł. Na jego pocieszenie, reszta kolegów również zagrała dużo poniżej oczekiwań. W każdej stykowej akcji to gracze Werderu wyglądali lepiej.
Wolfsburg po zmianie stron niemrawo szukał wyrównania
Na tyle niemrawo, że Füllkrug dołożył drugiego gola. Trafienie z 77. minuty tak naprawdę zamknęło mecz. W końcówce na listę strzelców wpisał się co prawda Kevin Paredes, ale można odnieść wrażenie, że wynikało to z lekkiego rozluźnienia gospodarzy. Werder dał swoim kibicom rekompensatę za ostatnie klęski, a Wolfsburg zaskakująco przerwał serię spotkań bez porażki. Nie wynik, a styl meczu może jednak budzić niepokój. Trudno wskazywać na kwestię zmęczenia, skoro to dopiero trzecia kolejka w tym roku. Różnicę między postawą VfL w poprzedniej kolejce i obecnej widać jednak gołym okiem.