Tego lata na Anfield zapowiadano rewolucję w środku pola i taka też się wydarzyła. Z klubu odeszli Naby Keita, Alex Oxlade-Chamberlain i James Milner (z tą trójką nie przedłużono kontraktów), a także Jordan Henderson i Fabinho, których sprzedano do Arabii Saudyjskiej. W ich miejsce sprowadzono Alexisa Mac Allistera, Dominika Szoboszlaia i Wataru Endo. Wiele jednak wskazuje, że na tym Liverpool nie skończył swoich ruchów tego lata. Czego możemy spodziewać się po The Reds w ostatnich dniach okienka transferowego?
Kolejne wzmocnienia do środka pola
W bilansie środkowych pomocników, który wyżej przytoczyliśmy Liverpool wychodzi dwóch zawodników na minus. Wprawdzie Alex Oxlade-Chamberlain i Naby Keita opuszczali wiele meczów przez kontuzje, a nawet jak byli zdrowi to nie grali zbyt dużo, podobnie jak James Milner w ostatnim sezonie, tak Liverpool wciąż musi załatać dziurę po sprzedaży Jordana Hendersona i Fabinho. Jako defensywny pomocnik przyszedł Wataru Endo. Mimo informacji „The Athletic” o tym, iż reprezentant Japonii został sprowadzony jako piłkarz podstawowego składu i klub nie szuka kolejnej „6-tki” uważamy, że na Anfield powinien zostać sprowadzony jeszcze jeden defensywny pomocnik. Skoro Liverpool był w stanie zaoferować ponad 100 mln funtów na Moisesa Caicedo, następnie starał się o Romeo Lavię to trudno uwierzyć, że zadowolą się 30-latkiem, który w poprzednim sezonie omal nie spadł z Bundesligi ze Stuttgartem.
Nie chcemy kwestionować umiejętności Endo. Jeśli chodzi o profil piłkarza to wydaje się dobrze pasować do potrzeb Liverpoolu na pozycji nr 6. Potrafi piłkę rozegrać, choć nie wyróżnia się specjalnie w tym aspekcie, jest skuteczny w odbiorze i dobrze zabezpiecza zespół przed kontratakami. Na pozycji defensywnego pomocnika mogą zagrać także Thiago Alcantara czy 18-letni Stefan Bajcetic, ale to piłkarze o innej charakterystyce. Dlatego spodziewamy się, że Liverpool może jeszcze wykonać ruch po kolejnego defensywnego pomocnika. Media z przenosinami na Anfield łączą m.in.: Cheikha Doucoure (Crystal Palace), Boubacara Kamarę (Aston Villa), Andre (Fluminense), Manu Kone (Borussia Moenchengladbach), Youssoufa Fofanę (Monaco), Ibrahima Sangarę (PSV) oraz Sofyana Amrabata (Fiorientina).
Istnieje jeszcze jeden możliwy scenariusz. Otóż po fiasku negocjacji z Caicedo i Lavią Liverpool nie znalazł odpowiedniego zawodnika realnego do wyjęcia już teraz, który zawładnąłby środkiem pola zespołu na długie lata, więc sprowadził Wataru Endo jako opcję tymczasową, jednosezonową i Japończyk za kilka(naście) miesięcy ustąpi miejsca w składzie wędrując na ławkę.
Hybryda bocznego i środkowego obrońcy
Problemem Liverpoolu od dłuższego czasu jest liczba traconych bramek i sytuacji, które tworzą sobie przeciwnicy po szybkich atakach, więc nic dziwnego, że wskazując ewentualne wzmocnienia pod koniec tego okienka skupiamy się głównie na pozycjach defensywnych. Na początku tego sezonu Jurgen Klopp kontynuuje grę systemem, w którym jego zespół kończył poprzednie rozgrywki (choć z Bournemouth w trakcie meczu od niego odeszli). W nim Trent Alexander-Arnold w fazie posiadania piłki staje się dodatkowym pomocnikiem, a lewy obrońca po drugiej stronie gra niczym trzeci stoper. Problem w tym, że nie jest to idealny układ dla Andy’ego Robertsona, który zdecydowanie lepiej się czuje mogąc biegać od jednej linii końcowej do drugiej.
Dlatego też od początku okienka wśród kibiców The Reds zwraca się uwagę na ten problem. Mimo wszystko ciężko powiedzieć czy Liverpool w ogóle rozgląda się za zawodnikiem, który mógłby grać na takiej hybrydowej pozycji. Na początku okienka media donosiły, że była to priorytetowa pozycja do wzmocnienia, ale przez całe lato z The Reds łączono niewielu piłkarzy, którzy wpisywaliby się w ten opis. Swego czasu był temat Goncalo Inacio, ale obrońca przed tygodniem przedłużył kontrakt ze Sportingiem. Nie można wykluczyć, że zmiana systemu wynikała tylko z chwilowej potrzeby i za niedługo Jurgen Klopp wróci do tego, co przez wiele lat działało najlepiej – 4-3-3 z grającym blisko siebie tercetem ofensywnym i obiegającymi bocznymi obrońcami.
Liverpool potrzebuje zmiennika dla Trenta Alexandra-Arnolda
Od pomysłu trenera na wykorzystanie bocznych obrońców zależy również kolejny ewentualny transfer. Obecnie w kadrze nie ma zmiennika dla Trenta Alexandra-Arnolda. Calvin Ramsay (który w poprzednim sezonie w Premier League i tak nie zagrał nawet minuty) został wypożyczony, więc jedynym piłkarzem, który w razie absencji Trenta może zagrać na prawej obronie jest Joe Gomez. Anglik częściej występuje jednak na środku defensywy, więc – mimo że w mediach jest o tym cisza – dopuszczamy możliwość transferu prawego obrońcy. Sztab szkoleniowy The Reds musi jednak odpowiedzieć sobie na pytanie: czy bez TAA w podstawowej jedenastce nadal będziemy chcieli, aby boczny obrońca schodził do środka? Od tego będzie zależeć kto może stać się zmiennikiem dla Trenta Alexandra-Arnolda.
Ostatnią pozycją, która naszym zdaniem może zostać wzmocniona przez Liverpool jest środkowy obrońca. Liverpool sezon rozpoczął z Virgiliem van Dijkiem, Ibrahimą Konate, Joelem Matipem, Joe Gomezem i Nathem Phillipsem. O ile podstawowy duet spisuje się nieźle i klub słusznie pokłada w nim nadzieje, tak reszta może budzić wątpliwości. Phillips jeszcze w tym okienku ma opuścić zespół. Joe Gomez od kilku sezonów, jeśli dostaje szansę jako stoper, często zawodzi, a może też zbierać minuty jako prawy obrońca. W zespole walczącym o najwyższe cele, jakim ma być Liverpool przydałby się czwarty solidny środkowy obrońca, który zwiększyłby rywalizację na tej pozycji.
Liverpool rozpoczął sezon całkiem dobrze (1:1 z Chelsea i 3:1 z Bournemouth), jednak w obu meczach niewątpliwie było widać jakie braki ma zespół. Przeciwko The Blues zanotowali zaledwie 35% posiadania piłki, a Wisienki stworzyły sobie sporo okazji. Aby Liverpool wrócił do Ligi Mistrzów uaktywnienie się na rynku transferowym w ostatnich dniach okienka może okazać się niezbędne.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej