Utrata tożsamości klubu – to już nie ta sama Barcelona

Luuk De Jong, Gerrard Pique i Ronald Araujo. Taką trójką z przodu Ronald Koeman próbował odrabiać straty w poniedziałkowym meczu z Granadą na Camp Nou. Holender uciekł się do najprostszego sposobu – dośrodkowania. Żadnej kombinacyjnej gry, żadnych wyćwiczonych schematów. Piłka do skrzydła, a potem wrzutka na pole karne. Barcelonie udało się uratować punkt, ale sposób, w jaki to zrobiła tylko dobitnie potwierdził, że klub stracił to, z czym był i nadal (jeszcze) jest kojarzony. Myślisz „tiki-taka” – mówisz: „Barcelona”? To już nieaktualne.

Jedyna taktyka – dośrodkowania

W poniedziałkowym meczu z Granadą Barcelona wykonała aż 54 dośrodkowania. Od razu zaczęły się prześmiewcze porównania do Cracovii Michała Probierza, czy Burnley. Oczywiście, centry na pole karne to też jest sposób na grę, ale czy taki plan Ronald Koeman zakładał od początku meczu? Raczej nie. Wrzutki wynikały bardziej z braku pomysłu na rozmontowanie obrony rywala, więc piłkarze Blaugrany używali najprostszych możliwych środków. Gdyby holenderski szkoleniowiec zaplanowałby taką strategię na mecz wówczas w składzie od pierwszej minuty zapewne oglądalibyśmy Luuka De Jonga, którego jedną z niewielu zalet jest gra w powietrzu. Koeman swojego rodaka wprowadził na boisko dopiero na drugą połowę widząc, że gra zespołu się nie klei i najprostszą metodą będzie wbijać na upartego piłkę w pole karne. Bez żadnego wypracowania pozycji do dośrodkowania, bez zawiązania akcji na skrzydle. Bez sensu.

REKLAMA

Wymowne, że najwięcej strzałów w ekipie Dumy Katalonii, bo aż pięć, oddał środkowy obrońca Ronald Araujo. Im bliżej było do końcowego gwizdka arbitra tym Urugwajczyk mocniej okupował pole karne rywala, co dobrze obrazuje poniższa heatmapa. Araujo to jeden z niewielu pozytywów w obecnej Barcelonie. Widać u niego charakter i determinację, czego brakuje reszcie zespołu. W samej końcówce spotkania przeprowadził nawet rajd prawym skrzydłem, był dosłownie wszędzie. Gdyby nie to, że jest najlepszym środkowym obrońcą w drużynie to Ronald Koeman naprawdę mógłby rozważyć przesunięcie go do ataku w meczach, w których potrzebuje centymetrów pod bramką rywala. W końcu 22-latek jeszcze kilka lat temu był nominalnym napastnikiem. Araujo aktywnością w polu karnym i antycypowaniem, gdzie nadleci piłka przyćmił Luuka De Jonga.

Heatmapa Ronalda Araujo przeciwko Granadzie; sofascore.com

Wymówki Koemana

– Brakuje nam graczy, którzy mają indywidualne umiejętności. Piłkarzy, którzy dobrze grają jeden na jeden. Grają ci, których mamy. – mówił Ronald Komean na konferencji prasowej. Następnie dodawał, że nie mają zespołu, aby grać tiki-takę. Holender regularnie podkreśla, jak okrojoną ma kadrę, że zespół jest w trakcie zmiany pokoleniowej i dzieli kibiców na realistów oraz marzycieli. Koeman oczywiście w pewnym sensie ma rację, ale kiedy piłkarze przy każdej stracie punktów słyszą, że do niczego się nie nadają, a trener deprecjonuje ich umiejętności to ciężko o dobre relacje na linii trener-zawodnik.

Dla Gaviego, Yusufa Demira, czy Alejandro Balde to debiutanckie sezony w seniorskim futbolu na takim poziomie. Oni potrzebują, aby szkoleniowiec każdą wypowiedzią wysyłał im pozytywne sygnały, podobnie jak inni młodzi zawodnicy, których w kadrze Barcelony jest sporo. Koeman robi wręcz odwrotnie. Mówiąc, że nie ma personaliów do efektownej gry raczej nie celował w Memphisa Depaya, Sergio Busquetsa, czy Frenkiego De Jonga, którzy z piłką przy nodze czują się, jak ryba w wodzie. A jeśli Holender nie wierzy w umiejętności wychowanków La Masii przebijających się do składu, którym przecież od dziecka była wpajana filozofia Barcelony to coś jest nie halo.

Nie ta sama Barcelona

Barcelona jest w bardzo trudnej sytuacji i ludzie zarządzający klubem nie powinni patrzeć tylko na tu i teraz, ale także w przyszłość. La Masia wypuszcza naprawdę obiecujące produkty i trzeba zadbać o to, aby tych zawodników oszlifować. W obliczu sytuacji, gdzie trzeba ciąć koszty, gdzie popadnie wychowankowie mają otwarte drzwi do wyjściowej jedenastki szerzej niż to kiedykolwiek w ostatnich latach było. Część z nich być może będzie stanowiła o sile pierwszego zespołu w przyszłości, ale będą też tacy, których Barcelona spienięży. Dlatego warto ich promować, pokazywać szerszej publiczności, aby wartość szła w górę. Barcelona już to robi. Ale grając prymitywny futbol „tysiąca i jednej wrzutki” ciężko będzie o harmonijny rozwój tych chłopaków. Oni potrzebują piłki. Kreatywnego myślenia i szukania samodzielnych rozwiązań. Nie zaprogramowania na podanie do boku, aby dorzucić piłkę w pole karne.

Czy Barcelona pod wodzą Ronalda Koemana wróci do swoich ideałów? Na pewno nie możemy oczekiwać, że każdego rywala będzie odprawiała z kwitkiem po efektownej grze, bo – jak powiedział sam trener – nie ma do tego piłkarzy. Ale niech odejście Messiego nie sprawi, że teraz zamiast podawać piłkę do Argentyńczyka i liczyć, że on coś wymyśli Blaugrana będzie uciekała się do możliwie najprostszych środków. Frenkie De Jong to jeden z najlepszych pomocników na świecie. Memphis Depay już zdążył zaprezentować swoje nieprzeciętne umiejętności. Busquets i Pedri? Luis Enrique na pokazał, że można z nimi stworzyć jedną z najlepszych linii pomocy na EURO. Ta kadra ma potencjał do umiejętnego operowania piłką. Tylko trzeba te puzzle dobrze dopasować.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,701FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ