Urawa popełniła fatalne błędy. Wnioski po meczu z River Plate

Klubowe Mistrzostwa Świata są turniejem, podczas którego polscy kibice mają okazję śledzić poczynania drużyn, o których w Polsce mówi się rzadko. Jedną z takich możliwości był właśnie mecz River Plate – Urawa Red Diamonds. Trener drugiej z tych drużyn, Maciej Skorża, nie wykorzystał jednak okazji, by dobrze zaprezentować się polskiej publiczności. Jego podopieczni byli wyraźnie słabsi od rywali, a tym, co przesądziło o ich porażce 1:3, były niewymuszone błędy. To właśnie z tego powodu Urawa straciła pierwsze dwa gole. O szczegółach w naszych wnioskach po tym spotkaniu.

1. Urawa popełniała niewybaczalne błędy

Od początku spotkania obu ekipom nie można było odmówić zaangażowania i gry na 100 procent. Piłkarska jakość była jednak zdecydowanie po stronie zespołu z Argentyny, który popełniał dużo mniej niewymuszonych pomyłek. Z kolei Urawa co chwilę sama stwarzała sobie kłopoty, tracąc piłkę blisko własnego pola karnego lub pozwalając napastnikom rywali na zbyt wiele swobody. Zemściło się to bardzo szybko, bowiem już w 12. minucie. To właśnie wtedy kompletnie niepilnowany w polu karnym był Facundo Colidio, dzięki czemu z łatwością skierował piłkę do siatki głową.

REKLAMA

Podopieczni Macieja Skorży stracili więc gola na własne życzenie, dając snajperowi tyle wolnej przestrzeni we własnej szesnastce. I tak mogli jednak przegrywać nawet wyżej niż jednobramkowo, gdyż wcześniej uratował ich jeszcze słupek. Japońska drużyna po prostu bardzo słabo weszła w mecz, a w celu walki o korzystny rezultat musiała myśleć nie tylko o aktywności w ataku, ale i uszczelnieniu własnej defensywy.

W drugiej połowie Urawa wciąż sama prowokowała rywali i ponownie musiała liczyć się z bolesnymi konsekwencjami w postaci straty kolejnej bramki. Tym razem egzekutorem był Sebastian Driussi, któremu defensywa japońskiego zespołu stworzyła wprost idealne warunki do wpisania się na listę strzelców.

2. Ma grać w Realu, nie radzi sobie z Urawą

Mowa o Franco Mastantuono, czyli 17-letnim piłkarzu, o którym głośno jest już na całym świecie. Młody reprezentant Argentyny zwrócił bowiem uwagę Realu Madryt, który wykupił go z River Plate. Przyczyną tego ruchu jest ogromny talent prawoskrzydłowego, jednak w meczu z Urawą nie został on w pełni pokazany. Mastantuono co prawda zanotował asystę drugiego stopnia przy bramce dla swojego klubu, ale później mocno przygasł. Przegrywał pojedynki indywidualne, podejmował nietrafione decyzje i wcale nie błyszczał na boisku. Nie wyróżniał się niczym szczególnym, więc na bardziej imponujące występy indywidualne z jego strony trzeba będzie poczekać do kolejnych meczów grupowych. Być może na tle kolejnych rywali – Monterrey i Interu Mediolan – Argentyńczyk sprawi, że będzie można naprawdę się nim zachwycać.

3. River Plate lepsze od początku do końca

Piłkarze River Plate mogą być zadowoleni z inauguracji występów w Klubowych Mistrzostwach Świata w swoim wykonaniu. Nie dość, że wygrali, co może pomóc im w awansie do fazy pucharowej, to i pod względem stylu było naprawdę dobrze. Zespół z Argentyny w pełni wywiązał się bowiem z roli faworyta, przez pełne 90 minut pokazując swoją przewagę. Znalazła ona swoje odzwierciedlenie w niemal każdej statystyce. River Plate dłużej utrzymywało się przy piłce, oddawało więcej strzałów, miało wyższy współczynnik xG. Wymieniało także podania częściej i dokładniej od Czerwonych Diamentów.

Oczywiście różnica w najważniejszej statystyce – liczbie zdobytych bramek – jest niewielka, ale nie ma to większego znaczenia. Ważne, że River zaczęło turniej od triumfu, a także ani przez moment nie musiało szczególnie bać się o końcowy rezultat. Nawet, gdy w 58. minucie Urawa strzeliła bowiem gola kontaktowego, to nie mogła ruszyć za ciosem, gdyż piłkarze argentyńskiego klubu zachowali czujność i koncentrację. Zamiast dać podopiecznym Skorży nadzieję na wyrównanie, gracze River sami strzelili na 3:1, finalnie pozbawiając rywali złudzeń.

4. River Plate gra (z) głową!

Warto zauważyć, że wszystkie 3 trafienia argentyńskiej drużyny padły po strzałach głową. Ich autorami byli różni piłkarze, którym asystowali różni koledzy. Na dośrodkowaniach i główkach zna się więc cały zespół, a to właśnie ten element piłkarskiego rzemiosła zapewnił im dzisiaj zwycięstwo. To wyczyn rzadki, bowiem zdecydowanie więcej bramek pada zazwyczaj po strzałach nogami. River Plate pokazało jednak, że da się odnosić sukcesy także używając do pokonywania bramkarza tylko i wyłącznie głowy. Już niedługo przekonamy się, czy w kolejnych meczach będą zagrażać bramce rywali w podobny sposób.

River Plate 3:1 Urawa Red Diamonds (Facundo Colidio 12′, Sebastian Drussi 48′, Maximiliano Meza 74′ – Yusuke Matsuo 58′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    109,269FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ