Tottenham demoluje West Ham. Czarne chmury nad Lopeteguim

Derby Londynu otwierały nam 8. kolejkę Premier League. Nie było to jednak starcie drużyn z czubka tabeli, bo Tottenham Hotspur oraz West Ham United to kolejno dziewiąta i dwunasta drużyna angielskiej ekstraklasy. Na stadionie tych pierwszych dopiero w drugiej połowie zobaczyliśmy, kto jest lepszy. I wystarczyło zaledwie osiem minut.

Połowa na remis

Po porażce z Brighton (2:3) przed przerwą reprezentacyjną podopieczni Ange’a Postecoglou chcieli się zrehabilitować przed własną publicznością. Zaczęli więc mecz, próbując przejąć kontrolę i narzucić swój styl gry. Udało im się nawet zagrozić bramce West Ham, lecz strzał Brennana Johnsona był niecelny. Przewaga Tottenhamu była dosyć subtelna. Goście ustawili się w obronie, czekając na okazje do wyprowadzania szybkich ataków, z czego skrzętnie korzystali. Plan był prosty – zapobiec utracie bramki, a następnie ruszyć prawą stroną. Tam przewagę tworzyli Aaron Wan-Bissaka i Jarrod Bowen. Destiny Udogie miał ogromne problemy z zatrzymaniem tego duetu, co poskutkowało dwoma podobnymi sytuacjami.

REKLAMA

Bowen dochodził do linii końcowej, a następnie dogrywał wzdłuż bramki do Mohammeda Kudusa. Za pierwszym razem Ghańczyk uderzył w środek, czym dał szansę na skuteczną interwencję bramkarza. Druga próba nie pozostawiła już wątpliwości i Guglielmo Vicario musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Błąd obrony Spurs, która dopuściła do tego, że Kudus dwukrotnie stał w polu karnym bez krycia i miał komfortowe warunki do oddania strzału. Premier League takich rzeczy nie wybacza.

źródło: X Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl)

Jeszcze przed bramką dla West Hamu dobrą sytuację na gola miał Heung-min Son, ale po bramce zawodnicy Tottenhamu zintensyfikowali swoje działania, mające na celu doprowadzenie do wyrównania. W 28. minucie Brennanowi Johnsonowi w ostatniej chwili przeszkodził Lucas Paqueta, zaś parę minut później celnie uderzał Pedro Porro, lecz refleksem popisał się Alphonse Areola. Gospodarze przed przerwą zdołali jednak zdobyć bramkę, a jej autorem był chyba najlepszy zawodnik na boisku – Dejan Kulusevski. Szwed grał bardzo aktywnie, biorąc na siebie dużo odpowiedzialności za rozegranie piłki, a na dodatek dobrze sfinalizował kontratak swojej drużyny celnym strzałem sprzed pola karnego w 36. minucie. Areola dał się zaskoczyć strzałem w kierunku bliższego słupka, ale na korzyść piłkarza Kogutów zagrało także szczęście, gdyż piłka przed przekroczeniem linii bramkowej odbiła się od obu słupków.

Szybkie ciosy Tottenhamu

Może Tottenham trzymał siły na drugą połowę. A może West Ham zapomniał wyjść z szatni? Wyjaśnienia nie poznamy, ale faktem jest, że piłkarze z Tottenham Hotspur Stadium w przeciągu ośmiu minut zdobyli trzy gole. Dobra, dwa, bo jednego z nich strzelił sobie sam Jean-Claire Todibo. Pierwsza bramka to kombinacyjna akcja Sona i Udogiego, po której Włoch obsłużył Yvesa Bissoumę, zaś Malijczyk dał prowadzenie. Trzy minuty później wspomniany Todibo niefortunnie kieruje piłkę do własnej bramki po strzale Sona i interwencji Areoli. A trzecia to szybki kontratak, po którym Koreańczyk pakuje gola, strzelając po krótkim rogu.

To nie był jednak koniec, bo chwilę później Son mógł mieć dublet, jednak futbolówka po jego uderzeniu trafiła w słupek. West Ham chciał się zrewanżować, ale nawet jak już Kudus stanął przed świetną szansą, to trafił w stojącego na linii bramkowej Udogiego. Po tym spotkanie się trochę uspokoiło. Julien Lopetegui przeprowadził trzy zmiany, lecz nie wniosły one potrzebnego ożywienia. Na boisku nie działo się zbyt wiele, co prowadziło do frustracji. Upust jej dał Kudus, który po sfaulowaniu Micky’ego van de Vena kopnął go, gdy ten leżał. Holender szybko się podniósł i ruszył na Ghańczyka. Wtedy piłkarz West Ham odepchnął go, trafiając w twarz, co doprowadziło do przepychanki między obiema ekipami. Sam Kudus później kolejny raz dokonał rękoczynów uderzając Pape Matar Sarra w głowę. Skutkowało to czerwoną kartką dla piłkarza po interwencji VAR. Chyba czeka nas zawieszenie, bo zachowanie Kudusa było karygodne.

źródło: X Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl)

Słaba druga połowa w wykonaniu West Hamu rzutowała na wynik całego meczu. Po wyjściu z szatni piłkarze Młotów nie podjęli rękawicy, co zostało wykorzystane przez Tottenham. Czarne chmury zbierają się nad Julenem Lopeteguim, który w konsekwencji słabych wyników może stracić posadę.

Tottenham Hotspur – West Ham United 4:1 (Kulusevski 36′, Bissouma 52′, sam. Todibo 55′, Son 60′ – Kudus 18′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,727FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ