Chciałbym, żebyśmy na wstępie wyjaśnili sobie jedną kwestię. Uważam, że selekcjoner Paulo Sousa miał święte prawo zrezygnować z wystawiania Roberta Lewandowskiego w meczu z Węgrami. Lewy jest filarem naszej kadry narodowej, ale czasem i on potrzebuje odpoczynku. Rzut oka do Ameryki Południowej, gdzie Urugwaj walczył niedawno z Argentyną. Leo Messi? Wszedł na ostatni kwadrans i miał niewielki wpływ na spotkanie. Jego koledzy zrobili jednak swoje i wygrali 1:0. Brak największej gwiazdy powinien być motywacją dla pozostałych, by wzięli na siebie większą odpowiedzialność. Impulsem, do jeszcze większego wysiłku, szansą dla piłkarzy będących w cieniu, by mogli zabłysnąć. Niestety, w reprezentacji Polski taka logika nie działa, a przecież cholera! My graliśmy na własnym terenie z Węgrami.
Nie zapominajmy że Węgrzy w meczu z Polakami zagrali bez swojego lidera – Dominika Szoboszlaia
Na boisku zobaczyliśmy więc zawodników Fehervar, Puskas AFC, Dunajskiej Stredy, Kasimpasy czy Pisy. Czy absencja piłkarza Lipska oznaczała brak woli walki? Nie, Węgrzy i tak grali swoje. Paulo Sousa systematycznie okazuje niechęć do piłkarzy Ekstraklasy, a jego drużyna nie dała rady grajkom z ligi węgierskiej – teoretycznie słabszej niż polska. Madziarzy nie kalkulowali. Nie zastanawiali się, nie myśleli o tym, że stawka meczu jest dla nich zerowa. My mamy nazwiska, efektowne nazwy klubów naszych kadrowiczów, ale niewiele z tego wynika.
Polski selekcjoner po meczu z Węgrami tłumaczył, że to był odpowiedni moment na danie szansy zmiennikom. Tylko, który z tych zmienników zasłużył na szansę? Matty Cash, bo jest nową twarzą w kadrze, a w Premier League regularnie gra w pierwszym składzie Aston Villi. Nie zachwycił przeciwko Węgrom, nie ma co owijać w bawełnę, ale to dla niego początek w naszej drużynie narodowej. Reszta?
Piątek i Milik wracają po kontuzjach
Arek od powrotu do gry pod koniec września uzbierał dokładnie 3 trafienia (Lorient, Lazio z karnego, Andora). Krzysiek? Również wrócił w końcówce września i od tamtej pory trafił 2 razy (Freiburg, San Marino). Skoro obaj nie grzeszą formą, to dlaczego znowu wciskamy ich do składu reprezentacji? Na czym polega ta szansa? Rozumiem, że jeśli Krzysztof Piątek nie wyglądał dobrze na tle Węgrów, to ją zmarnował i nie dostanie powołania na baraże? Tym bardziej, że jego pozycja w Berlinie jest coraz słabsza? Znamy odpowiedź. Napastnik Herthy i tak utrzyma swoje miejsce. Nie wiem, co musiałby zrobić, żeby ten status uległ zmianie.
Eksperci będą bronić Sousy, twierdząc, że nie ma czasu na sprawdzanie alternatyw, ale właśnie takimi decyzjami jak wystawianie Piątka przeciwko Węgrom, pokazuje, że nie chce tych alternatyw mieć. Zrozumiałbym, gdyby chciał „poświęcić” ten jeden mecz na testowanie czegokolwiek, ale uznał, że warto dać minuty napastnikowi, który jest finalizatorem i praktycznie nie uczestniczy w budowaniu akcji.
Tymoteusz Puchacz?
Przyzwoicie wyglądał w Lechu Poznań i nie dostawał powołań do kadry. Wyjechał do Niemiec, gdzie wciąż czeka na debiut w Bundeslidzie i… na 12 ostatnich spotkań reprezentacji, w 10 pojawił się na boisku. W 8 z nich w podstawowym składzie. Gdzie tu jakakolwiek logika? Pewnie w tym samym miejscu gdzie powołania dla Jóźwiaka – rezerwowego najgorszej drużyny Championship i Płachety – który w tym sezonie rozegrał całe dwie minuty, kosztem Sebastiana Szymańskiego z Dynama Moskwa. Cóż za paradoks, gość grając w lidze rosyjskiej ma w tym sezonie 3 gole i 4 asysty, więcej niż kilku naszych ofensywnych kadrowiczów razem wziętych. Dla niego w reprezentacji miejsca nie ma, bo musi znaleźć się dla Płachety, tylko po to, żeby wybiegł na 7 minut gry. Bankowo odbudował przez nie formę i zaraz będzie w błyszczał w Premier League! Przepraszam, ale to wystawianie Przemysława na krytykę, a nie chęć realnej pomocy.
Mecze takie jak wczorajszy nie mają dla nas sensu, bo nasze podejście jest błędne
Selekcjoner liczy, że zawodnicy będący bez formy, czy też nie grający w swoich klubach, podziękują za zaufanie swoją dobrą grą. Ci będąc bez formy, prezentują się słabo, więc nie poprawia się ich sytuacja w klubach, ale dostają powołanie na kolejne zgrupowanie, bo selekcjoner liczy, że podziękują za zaufanie swoją dobrą grą… Błędne koło. O ile absencja Roberta Lewandowskiego nie była jakimś śmiertelnym grzechem, o tyle Paulo Sousa nie miał żadnego pomysłu jak grać bez napastnika Bayernu.
Ot, rzucił na murawę kilku piłkarzy bez formy, Casha i kilku, którzy radzą sobie jako „dodatek” w swoich klubach. Nigdy nie będą jednak pierwszoplanowymi postaciami. Nie tędy droga. Kadra narodowa nie może być sanatorium, w którym piłkarze będą starali się odbudować formę. Szczególnie, gdy notorycznie tych szans nie wykorzystują. Jeśli naszym celem listopadowych spotkań było zwycięstwo nad Andorą, to mogliśmy zrobić na tym zgrupowaniu poważniejszy przegląd kadr, a nie po raz kolejny stawiać na te same „niesprawdzone” nazwiska.
Czy naprawdę nasza reprezentacja skazana jest na Piątka, Puchacza i innych tego typu zawodników?
Nie chodzi tutaj o ich personalia, bo obu szczerze lubię jako piłkarzy, ale najzwyczajniej w świecie – dziś nie są na poziomie reprezentacyjnym. Zamiast dać im popracować w klubach, postawić jasne ultimatum – dostaną szansę, gdy odbudują formę w Bundeslidze, staramy się uszczęśliwiać ich na siłę. Chociaż, może to ma swój sens, bowiem Krzysiek jest chyba jedyną osobą, która uważa, że w meczu z Węgrami zagraliśmy dobrze w piłkę.
Graliśmy dobrze w piłkę. W pierwszej połowie tak naprawdę Węgry stworzyły sobie jedną sytuację ze stałego fragmentu gry i przegrywaliśmy. Później trzeba było gonić wynik, było 1-1. I też głupi kontratak, tak naprawdę, i przegrywamy mecz. Ciężko powiedzieć coś na gorąco, bo wydaje mi się, że nie graliśmy źle, ale mogliśmy stwarzać więcej sytuacji podbramkowych albo te decyzje powinny być lepsze. Wydaje mi się, że jak graliśmy szybciej, to stwarzaliśmy sytuacje. W pierwszej połowie, jak podchodziliśmy pod bramkę rywala, brakowało ostatniego podania. Bo byliśmy nieźle ustawieni.
Krzysztof Piątek, wywiad dla Polsatu Sport
Czyli w sumie, jest super, no nie?
fot. ChinaImages/Depositphotos