Tenisowe czarne charaktery: jak wpływają na sport? 

Tenis jest dyscypliną, która może uchodzić za elegancką i spokojną, gdzie zawodnicy i publiczność to ludzie wyważeni, niepoddający się łatwo emocjom. Podczas wymian jest absolutna cisza, a po wygranej piłce wybrzmiewają brawa, które chwilę później ustają. A po zakończonych pojedynkach, tenisiści podchodzą do siatki i z klasą dziękują sobie za grę. Jednak nie wszyscy zawodnicy uprawiający tę dyscyplinę potrafią dostosować swoje zachowanie do jej specyfiki. Dlatego są później postrzegani jako ci źli, niewychowani ludzie bez szacunku i klasy. 

Przez lata na światowych kortach mieliśmy do czynienia z zawodnikami przekraczającymi granice. Wybuchy złości, krzyki czy obelgi – to tylko niektóre przykłady zachowań, które możemy obserwować w tenisie od dziesięcioleci. Wśród stu dobrze wychowanych graczy, zawsze znajdzie się kilku, którzy wyłamują się z tego schematu i podążają własną drogą. I kompletnie nie zwracają uwagi na nic dookoła. Nie patrzą na nikogo i prezentują zupełnie odmienny sposób bycia. A kiedy tylko ktoś spróbuje się im postawić albo ma inne zdanie, jest mieszany z błotem. Bo to oni zawsze mają rację. 

REKLAMA

John McEnroe: król tenisa i kontrowersji 

Chyba najlepszym przykładem tenisisty, który wręcz uwielbiał kontrowersje, był John McEnroe. Grał on od końcówki lat 70. i uchodził za człowieka, z którym lepiej było nie zadzierać. Podczas swoich meczów potrafił wyzywać rywali, krzyczeć na głównego arbitra czy sędziów liniowych. Jego zachowania na korcie były naprawdę skandaliczne. 

W 1981 roku podczas Wimbledonu miał miejsce jeden z najsłynniejszych incydentów z Amerykaninem. Po serwisie sędzia liniowy wywołał aut, z czym McEnroe oczywiście się nie zgodził. Podszedł do sędziego głównego i zaczął krzyczeć, upierając się, że piłka uderzyła w linie. Krzyczał, że przecież cały stadion widział, że zagrana przez niego piłka była dobra, i że tylko ten jeden sędzia miał inne zdanie. Ale jego pretensje nic nie dały i zarządzono drugi serwis, który John zepsuł. Z biegiem meczu otrzymywał ostrzeżenia, z czego jednak nic sobie nie robił. W końcu podszedł do stołka sędziowskiego i poprosił o to, by wezwać na kort sędziego naczelnego. Chciał, żeby to on rozwiązał sytuację. Amerykanin zaczął narzekać na to, że sędziowie nic nie widzą. Sędziego głównego nazwał głupcem, ponieważ ten nie pozwolił mu powtórzyć punktu. 

Tym razem obyło się bez dyskwalifikacji, ale dziewięć lat później podczas Australian Open, McEnroe nie miał już tyle szczęścia. W trakcie meczu czwartej rundy przeciwko Mikaelowi Penforsowi otrzymał trzy ostrzeżenia. Pierwsze za prowokowanie sędzi liniowej, drugie za rzucenie rakietą o kort i trzecie za niecenzuralne słowa oraz wyzwiska w stronę sędziego naczelnego. Spowodowało to natychmiastową dyskwalifikację Amerykanina i nałożenie na niego kary w wysokości 6500 dolarów. 

A w 1984 roku w czasie turnieju w londyńskim Queen’s Clubie rzucił do sędziego – Rogera Smitha słynne zdanie: „Ponad 1000 sędziów do wyboru, a ja mam takiego idiotę jak ty”. Po czym nazwał go idiotą. Po tej sytuacji wielu dziennikarzy nie kryło oburzenia. Pojawiały się takie głosy jak: „Wykluczyć McEnroe’a, zanim jeszcze bardziej skompromituje tenis” czy „Wybuchy McEnroe’a są jak wybuchy niemowlęcia, któremu zabrano grzechotkę”. 

Nawet jeden z polityków należący do Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii stwierdził, że McEnroe jest „prostakiem, którego należy wykluczyć na dwa lata”. 

Natomiast sam John mówił po meczu „Poziom sędziowania w tenisie jest gorszy niż w jakimkolwiek innym sporcie. Kiedy ludzie spojrzą wstecz za 10 lat, podziękują mi za podniesienie poziomu sędziowania”.  

Są to tylko przykładowe sytuacje, ale zawodnik ten miał w swojej karierze mnóstwo podobnych incydentów. Nałogowo krzyczał na sędziów, obrażał ich, wyzywał zawodników i kłócił się z publicznością. Był graczem bardzo charakternym i z pewnością był w tamtych czasach postacią przykuwającą uwagę całego świata. Liczne kontrowersje, które towarzyszyły mu przez lata, nadawały mu charakteru i pokazywały, że lepiej z nim nie zadzierać. Jednak mimo swojego wybuchowego usposobienia, osiągał wielkie sukcesy. Siedmiokrotnie triumfował w turniejach Wielkiego Szlema, a w sumie zdobył aż siedemdziesiąt siedem singlowych tytułów. Dzisiaj jest pamiętany głównie jako legenda dyscypliny, ale każdy ma z tyłu głowy wspomnienia jego niesportowych zachowań. 

Najbardziej kontrowersyjny tenisista ostatniej dekady 

Od wielu lat za zawodnika pokroju McEnroe uważany jest Nick Kyrgios. W przeciwieństwie do amerykańskiego mistrza Australijczyk nie osiąga w swojej karierze większych sukcesów. Jego największym wyczynem jest finał Wimledonu w 2022 roku.  

REKLAMA

Nie jest tenisistą lubianym przez kibiców, ponieważ podczas swoich meczów zachowuje się skandalicznie. Rzuca butelkami w krzesło sędziego, rozwala rakiety o kort, wykonuje niecenzuralne gesty czy wyzywa publiczność. 

W 2017 roku podczas meczu półfinałowego turnieju ATP Masters 1000 w Miami przeciwko Rogerowi Federerowi, Kyrgios grał bardzo równo. Pod koniec jednak nie był w stanie wytrzymać ciśnienia. Po wyrzuceniu piłki na aut zaczął wrzeszczeć w stronę publiczności. Miał ogromne pretensje o to, że ci są za głośno w trakcie wymiany. A chwilę później, kiedy już przegrał mecz, idąc w stronę siatki podziękować Szwajcarowi za grę, roztrzaskał rakietę. 

Podobne zachowanie miało miejsce na Indian Wells trzy lata temu, kiedy to po porażce w trzech setach przegrał z Rafaelem Nadalem. Od razu po podaniu ręki Hiszpanowi, Nick w szaleńczej złości cisnął rakietą o kort. Ta poleciała wysoko i mało co nie uderzyła chłopca do podawania piłek,stojącego przed nim. 

A w czasie Wimbledonu w 2019 roku Kyrgios z premedytacją strzelił w Nadala piłką, kiedy ten podszedł w trakcie wymiany do siatki. Oczywiście Australijczyk nie przeprosił rywala, co nie spodobało się kibicom, którzy głośno go wybuczeli. Bardzo często w najważniejszych momentach nie potrafi kontrolować emocji. Daje się ponieść i przez to przegrywa dużą część spotkań.  

Natomiast w meczu drugiej rundy podczas tysięcznika w Rzymie w 2019 roku kompletnie stracił nad sobą panowanie. Rzucał rakietą i krzyczał i przeklinał w kierunku publiczności. Został wtedy zdyskwalifikowany, nałożono na niego karę w wysokości 20000 euro i pozbawiono go punktów i pieniędzy za turniej. 

W ostatnim czasie dużo słyszy się również o jego złośliwych komentarzach w stronę obecnego lidera światowego rankingu ATP: Jannika Sinnera. Kyrgios drwi z Włocha i związanej z nim afery dopingowej. Nie ukrywa swojego braku sympatii wobec Tyrolczyka. Na platformie X komentuje praktycznie wszystkie posty dotyczące Sinnera. Śmieje się z decyzji władz federacji, która pomimo wykrycia u Włocha nielegalnych substancji, pozwala mu dalej rywalizować. 

Sytuacji takich jak te, znajdziemy na przestrzeni ostatnich lat dziesiątki. Australijczyk przez lata byl karany za swoje wybryki, jednak wciąż niezmiennie pokazuje swój charakter wszędzie, gdzie tylko się pojawi. 

Ogólnie o Nicku Kyrgiosie możemy powiedzieć dwie rzeczy. Jest bardzo utalentowanym tenisistą, ale dużo brakuje mu do tych największych. Jego zachowania na korcie i poza nim są czasami karygodne. Brakuje mu chłodnej głowy i ogłady. Wciąż jest aktywnym zawodnikiem, ale chyba możemy mówić o nim jako o zmarnowanym talencie. Z prezentowanym przez niego nastawieniem do gry w tenisa, jak i do przeciwników, trudno wyobrazić go sobie jako zwycięzcę najważniejszych turniejów w tourze. 

Jak tacy zawodnicy wpływają na sport? 

Z pewnością znalazłoby się jeszcze wielu tenisistów, którzy prezentują podobne postawy i zachowania. Jednak te dwa przedstawione przeze mnie przykłady idealnie oddają to, z czym muszą radzić sobie ludzie śledzący tę elegancką dyscyplinę, jaką miał być tenis. Oczywiście, w każdym sporcie znajdą się gracze, wychodzący w pewien sposób przed szereg i dający pokaz niesportowego, chamskiego zachowania w stosunku do wszystkich wokół. W tenisie jednak takie rzeczy są wyjątkowo widoczne ze względu na specyfikę dyscypliny. Jest to sport indywidualny i wszystkie oczy zwrócone są tylko na ciebie. Dlatego nie można sobie pozwolić na to, by emocje brały górę. Trzeba umieć opanować się, żeby potem czegoś nie żałować.  

Ale nie da się zaprzeczyć, że niektórych takie postacie mogą przyciągać. Powiedzą oni, że przecież ludzie kontrowersyjni dodają kolorytu i nieco rozrywki w szarej tenisowej rzeczywistości. Rzeczywistości do bólu przepełnionej graczami kulturalnymi i ułożonymi. Według wielu kłótnie z kibicami czy sprzeczki z arbitrem mogą być głównym powodem, aby zobaczyć mecz tenisowy. Bo kiedy gra Nick Kyrgios, lub na przykład Danil Medvedev, to możemy mieć pewność, że będzie iskrzyło. I to nie tylko ze względu na grę, ale dzięki charakterom zawodników. Zawodników, którzy nikomu nie dadzą wejść sobie na głowę i ze wszystkich sił będą chcieli udowodnić swoje racje, nawet kiedy racji nie mają. 

Jednak osobiście jestem zdania, że ambasadorami światowego tenisa i sportu w ogóle powinny być osoby zachowujące się z szacunkiem wobec innych oraz unikające niepotrzebnych kontrowersji. Sportowcy powinni być wzorem do naśladowania dla kolejnych pokoleń, a nie zachowywać się jak dzieci, gdy tylko coś nie idzie po ich myśli. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,732FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ