Szkielet kadry już jest, nad grą trzeba jeszcze popracować

Reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana w czterech meczach odniosła trzy zwycięstwa i raz zremisowała. W niedzielny wieczór wywieźliśmy komplet punktów z Litwy, wygrywając 2:0. Nie było to wymagające starcie, rywal nie postawił nam trudnych warunków, natomiast trzeba docenić, że nowy selekcjoner w krótkim czasie zdążył ustabilizować kadrę.

Podstawowa jedenastka jest już wykrystalizowana

Jan Urban przejął reprezentację Polski w bardzo trudnym momencie. W czerwcu nasza kadra przegrała z Finlandią na wyjeździe, czym skomplikowaliśmy sobie szanse na spokojne eliminacje. Nowy selekcjoner przejmując kadrę rozpoczynał od dwóch kluczowych spotkań w kontekście awansu do baraży kwalifikacji do Mistrzostw Świata – z Holandią na wyjeździe oraz z Finlandią u siebie. Podział punktów z Oranje i zwycięstwo z Finami sprawiło, że odzyskaliśmy pozycję faworyta do 2. miejsca w grupie. Podczas dwóch kolejnych zgrupowań Jan Urban mógł więc sobie pozwolić, aby nie tylko grać na wynik, ale jednocześnie starać się wprowadzić do kadry większą stabilizację.

REKLAMA

Dziś tą stabilizację już widać. Oczywiście wyjściowa jedenastka na mecz z Nową Zelandią różniła się od tej wystawionej na spotkanie z Litwą, natomiast w czwartkowy wieczór na Stadionie Śląskim rozgrywaliśmy sparing, więc Jan Urban chciał sprawdzić w warunkach meczowych innych zawodników niż dotychczas. W niedzielę wrócił jednak do tych nazwisk, które sprawdziły się podczas wrześniowego zgrupowania. Z jedenastki, która wyszła na mecze z Holandią i Finlandią, przeciwko Litwie w podstawowym składzie znalazło się dziesięciu zawodników. Jedyna zmiana była wymuszona, ponieważ kontuzjowanego Nicolę Zalewskiego zastąpił Michał Skóraś. W ostatnich latach bardzo trudno było wytypować podstawową jedenastkę reprezentacji Polski. Na trzy ostatnie wielkie turnieje (EURO 2020 i 2024 oraz MŚ 2022) jechaliśmy, nie mając właściwie wykrystalizowanego pierwszego składu. Kolejni selekcjonerzy eksperymentowali, odrzucali pewne rozwiązania i próbowali kolejnych. Janowi Urbanowi udało się znaleźć podstawową jedenastkę o wiele szybciej.

Reprezentacja Polski ma balans

Praca selekcjonera w wielu aspektach różni się od pracy trenera, a jednym z nich jest tworzenie modelu gry. W klubie możesz dążyć do swojego preferowanego stylu, ponieważ masz do dyspozycji transfery. W reprezentacji z kolei wybierasz z szerszego grona zawodników, ale pewne braki musisz zatuszować. Najlepsza jedenastka to często taka, w której nie ma jedenastu najlepszych piłkarzy, ale jedenastu najbardziej do siebie pasujących. Jan Urban potrafił tak poukładać klocki, aby balans był zachowany.

W ogólnonarodowej debacie na temat liczby obrońców Jan Urban nie stanął w żadnym obozie, ponieważ ustawienie reprezentacji Polski za kadencji nowego selekcjonera jest płynne. W zależności od pomysłu na mecz oraz jego fazy – raz gramy trójką stoperów i wahadłowymi, a raz klasyczną czwórką. Przeciwko Litwie atakowaliśmy na trzech obrońców i podobnie broniliśmy blisko własnej bramki, ale już wyżej mogliśmy zauważyć, że ustawienie przypominało raczej 4-4-2.

Balans w środku pola Jan Urban chce zachować, ustawiając niżej Piotra Zielińskiego i czyniąc z niego centralną postać rozegrania. W meczu z Litwą tylko Jakub Kiwior miał więcej podań oraz kontaktów z piłką od pomocnika Interu. Obok niego Urban postawił na Bartosza Slisza, który z futbolówką ma podejmować proste wybory, a swoje walory pokazywać w ustawieniu, czytaniu gry i zbieraniu bezpańskich piłek. Selekcjoner obudził także dla reprezentacji Jakuba Kamińskiego, znajdując mu nową rolę. 23-latek w ofensywie jest wolnym elektronem, który szuka sobie wolnych przestrzeni oraz startów do podań za plecy obrońców. Skutecznie korzysta z obecności Roberta Lewandowskiego, który ściąga na siebie uwagę przeciwników i tworzy więcej miejsca, przez co Kamiński regularnie znajduje się w dogodnych sytuacjach.

Gra wymaga poprawy

Jan Urban wykonuje bardzo dobrą pracę, ale to nie tak, że odmienił reprezentację Polski jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Z Litwą odnieśliśmy komfortowe zwycięstwo, natomiast gdyby prześwietlić nasz występ fragment po fragmencie — w grze kadry można dostrzec pewne niedociągnięcia. Zwłaszcza w pierwszej połowie rozegranie reprezentacji Polski wyglądało bardzo kiepsko, przypominając problemy, jakie mieliśmy przeciwko Nowej Zelandii. Symbolem była końcówka pierwszej części gry, gdy z autu bramkowego Łukasz Skorupski zaczął już przesuwać zespół wyżej i rozpoczynać akcję bezpośrednim podaniem na połowę przeciwnika. Przed zmianą stron nie mieliśmy wyraźnej przewagi nad gospodarzami i trudno było mówić o dominacji w tym spotkaniu. Oba zespoły oddały po 5 strzałów, a Litwini mieli tylko 5 kontaktów z piłką w polu karnym mniej od Polaków (12 do 17).

Jan Urban na konferencji prasowej szukając przyczyny słabszej pierwszej połowy niż drugiej, wskazywał na brak doskoku do zawodnika z piłką podczas bronienia na własnej połowie. Gdy po przerwie rozwiązaliśmy ten problem, rywale już nie stwarzali żadnego zagrożenia. Całościowo można więc uznać, że był to solidny występ reprezentacji Polski w defensywie, natomiast niepokojący może być fakt, że nie chcieliśmy (lub nie potrafiliśmy?) kontrolować tego spotkania przez posiadanie piłki. Spędziliśmy 52% czasu przy futbolówce, co pomału staje się trendem za kadencji Jana Urbana (wcześniej 26% z Holandią i 45% z Finlandią). Reprezentacja Polski na ten moment w fazie budowania akcji, wychodzenia spod pressingu czy ataku pozycyjnego ma wiele do poprawy i trudno wyobrazić sobie, abyśmy kontrolowali mecz przez posiadanie piłki z bardziej poważnym rywalem. To aspekt, na którym w najbliższym czasie Jan Urban będzie musiał się skupić.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,456FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ