Stal Mielec w 2023 roku nie odniosła jeszcze zwycięstwa. Ba! Podopieczni Adama Majewskiego strzelili dotychczas ledwie jednego gola, co znacząco pogorszyło atmosferę w klubie. Wyjazd na Łazienkowską w teorii nie miał prawa przynieść poprawy tej niekorzystnej serii. Legia ostatni mecz na własnym terenie przegrała bowiem w kwietniu ubiegłego roku, a obecnie stara się gonić Raków i powiększać przewagę nad Lechem Poznań.
Stal grała ambitnie, ale Legia miała Muçiego
Z przebiegu pierwszej połowy, nie możemy jednak napisać, że Legia była zdecydowanie lepszym zespołem. Klarownych sytuacji bramkowych nie obserwowaliśmy wiele, a próby Bartosza Kapustki oraz Adama Ratajczyka nie sprawiły większych problemów obu bramkarzom. Momentami można było zauważyć, że to po stronie Legii jest większa jakość gry, ale Stal grała bez kompleksów. Drużyna gospodarzy osłabiona m.in. brakiem pauzującego za kartki Josue wyglądała na zaskoczoną bezkompromisową postawą gości.
Po zmianie stron piłkarze Majewskiego zaryzykowali, odważniej atakując bramkę Legii. Próba zamknięcia legionistów na ich połowie skończyła się… golem dla zespołu z Warszawy. Szybka kontra w której swój udział miał Paweł Wszołek trafiła do Ernesta Muçi, a ten kapitalnie wrzucił futbolówkę na głowę Tomasa Pekharta. Wspomniany Muçi wyglądał dziś bardzo dobrze, a po godzinie gry powinien mieć na swoim koncie drugą asystę. Uderzenie Wszołka w efektowny sposób obronił jednak Bartosz Mrozek. W drugiej połowie bardzo dobrze między słupkami bramki Legii prezentował się także Dominik Hładun.
Otwarty, bardzo dobry mecz
Stal niemalże do samego końca szukała gola na remis. Rywalizację zamknęło jednak trafienie Filipa Mladenovicia, przy którym sporą pracę wykonał Igor Strzałek.
Oczywiście, wynik na to nie wskazuje, ale zespół z Mielca rozegrał dziś bardzo dobre zawody. Brakowało im wykończenia, ale absolutnie nie był to jeden z tych pojedynków, w których faworyt od pierwszej do ostatniej minuty kontroluje rezultat. Jeśli ktoś po takim spotkaniu uzna, że Adam Majewski powinien odejść ze swojego stanowiska, będzie to jasny znak, że w polskiej lidze nie można próbować odważnej gry. Stal zagrała dziś ambitnie. Przegrała, ale pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Legia? Oj, były momenty. To nie jest idealny futbol, ale kibice przy Łazienkowskiej bez wątpienia mieli kilka chwil, gdy serce zabiło mocniej.