SpVgg Greuther Fürth żegna się z Bundesligą, a my rozpoczynamy nasz cykl podsumowań występów poszczególnych drużyn ligi niemieckiej. Na pierwszy ogień drużyna, która… od początku skazywana była na pożarcie i niestety, nie potrafiła nawiązać walki o zachowanie ligowego bytu. Ale po kolei…
Był luty 2019 roku, gdy 42-letni wówczas Stefan Leitl otrzymał szansę poprowadzenia ekipy Greuther Fürth
Drużyna zajmowała miejsce w środku tabeli 2. Bundesligi, ale „na dzień dobry” udało się pokonać ostatni w lidze Duisburg. Ostatecznie, Leitl zakończył rozgrywki na pozycji numer 13. która i tak przyjęta została ze zrozumieniem. Fürth z wszystkich drużyn zaplecza Bundesligi miał czwarty „najgorszy” skład pod względem wartości rynkowych. Dość powiedzieć, że jednym z liderów był niejako Mario Maloca – w późniejszym czasie sprzedany za 150 tys. euro do Lechii Gdańsk.
Kolejny sezon nie napawał optymizmem. Fürth zdołał osiągnąć wyższe miejsce – finiszując na pozycji numer 9, ale punktowo uzyskał tylko 2 więcej niż rok wcześniej. Kluczowa różnica – zespół zaczął strzelać więcej bramek i zdecydowanie mniej tracić. Aż trzech zawodników uzbierało więcej niż 7 goli – dwóch z nich (Branimir Hrgota oraz Havard Nielsen) sprowadzono za kadencji Leitla. Działacze klubu postanowili również spróbować zarabiać na promocji młodych zawodników. Jednym z nich miał być niejaki Timothy Tillman, wypożyczony, a następnie wykupiony z Bayernu Monachium. Pomysł był wręcz banalny – do klubu sprowadzano zawodników, którzy nie mają szans gry w lepszych zespołach, a także solidnych graczy na poziomie 2. Bundesligi. Niskim nakładem kosztów, próbowano zbudować solidny zespół.
Mimo wydatku ledwie 600 tysięcy euro, Fürth szybko zwiększał wartość składu
Przed startem sezonu 2020/21, Stefan Leitl dysponował już trzecim najwyżej wycenianym zespołem w 2. Bundeslidze. Im dłużej trwał tamten sezon, tym Fürth odważniej celował w awans. Finalnie zadanie zostało zrealizowane dzięki wpadce Holstein Kiel, które w ostatniej kolejce spadło na miejsce barażowe, przegrywając u siebie z Darmstadt. Leitl, który miał spokojnie budować i rozwijać drużynę, zaprowadził ją do Bundesligi.
Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, na poziomie Bundesligi nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością. Fürth w 4. kolejce spadł na ostatnie miejsce w tabeli i do końca nie zdołał się z niego podnieść. Ledwie 3 zwycięstwa w 34 spotkaniach mówią wszystko. SpVgg nie było gotowe na rywalizację z najlepszymi drużynami ligi. Odnoszę jednak wrażenie, że każdy w klubie doskonale zdawał sobie z tego sprawę i nie łudził się, że uda się utrzymać na kolejny sezon. Kierownik drużyny – Rachid Azzouzi pytany przez portal „kicker.de” o ocenę obecnej sytuacji Fürth, jasno przyznał, że klub musiał szukać oszczędności, a okres pandemii odbił się na możliwościach finansowych. Po awansie do Bundesligi nie mogli sobie pozwolić na wartościowe wzmocnienia, a dodatkowo nie udało się zrealizować prawdopodobnie najważniejszego celu.
Paradoksalnie, celem Fürth po awansie do Bundesligi nie była walka o utrzymanie, ale o zbudowanie dłuższego planu rozwoju
Działacze liczyli, że uda się wypromować kilku młodych piłkarzy, sprzedać ich, a zarobione pieniądze zainwestować w klub. Problem polegał jednak na tym, że Stefan Leitl… nie miał na kogo stawiać. Pomysł z promowaniem zdolnych piłkarzy nie mógł wypalić, bo takowych było niewielu. Nawet jeśli ktoś zwrócił na siebie uwagę, to za chwilę okazywało się, że jest już dogadany z konkurencją. Przykładowo – Maxilimilian Bauer brał udział w 26 spotkaniach Fürth, ma 22 lata, dobre warunki fizyczne i… od czerwca zagra w Augsburgu. Na dobrą sprawę, jedynie Jamie Lewling dawał nadzieję na solidny zarobek i rzeczywiście, wczoraj odszedł za 4 miliony euro do Unionu Berlin.
Fürth 25% swojego rocznego budżetu inwestuje w rozwój młodych graczy. Korzyści są jednak niezbyt widoczne. Pomysł jest, chęci również – efektu brak.
Co prawdopodobnie kluczowe w dyskusji o przyszłości Fürth, Hannover 96 zdecydował się aktywować klauzulę zapisaną w kontrakcie Leitla (wartą 0.5 mln euro) i od nowego sezonu, szkoleniowiec poprowadzi nowy zespół. Wielu bardziej doświadczonym graczom kończą się kontrakty i już zapowiedzieli, że nie zamierzają ich przedłużyć. Nie zdziwię się więc, jeśli drużyna w kolejnym sezonie będzie walczyła o utrzymanie w 2. Bundeslidze. Nie potrafili wykorzystać awansu, który przysporzył więcej problemów niż korzyści. Teraz z nowym trenerem (będzie nim Szwajcar Mark Schneider, ostatnio pracujący… w drugiej lidze belgijskiej), prawdopodobnie z kompletnie przebudowanym składem, ale starym marzeniem o budowie klubu promującego młodzież, powrócą na swoje miejsce w hierarchii niemieckiego futbolu. Może zabrzmi to nieelegancko, ale nikt po Fürth nie będzie płakał. Nie takim, które dostarcza jedynie punkty ligowym rywalom.