Styczeń 2020:
Bruno Fernandes jest gwiazdą Sportingu Lizbona. Jego bilans?
- 17 spotkań
- 8 goli
- 7 asyst
Ofertę za Portugalczyka składa Manchester United, płacąc aż 55 milionów euro. Sporting w tamtym momencie zajmuje 4 miejsce w lidze – na takim samym kończy całe rozgrywki. Co robią trenerzy po odejściu lidera linii pomocy? Przesuwają na pozycję „Fernandesa” niejakiego Wendela – młodego brazylijskiego pomocnika, który wcześniej występował bliżej własnej bramki. Po zakończeniu rozgrywek Wendel zostaje sprzedany do Zenita za 20 milionów euro. W jego miejscu klub kupuje Pedro Goncalvesa z Famalicao. Wartość transferu – 6.5 miliona euro.
Luty 2021:
Pedro Goncalves jest gwiazdą Sportingu Lizbona. Jego bilans?
- 17 spotkań
- 14 goli
- 2 asysty
Co więcej, wszystkie trafienia 22-letniego zawodnika to gole „z gry”. Sporting jest w tym momencie liderem rozgrywek z 10 punktami przewagi nad Porto. Wszystko wskazuje na pierwszy od 19 lat tytuł mistrzowski dla „Lwów”. Pedro? Podobno już w klubie pojawiały się pierwsze zapytania, ale minimalna cena to 40-50 milionów euro.
Powyższa sytuacja powinna być wydrukowana, oprawiona w ramkę i zawieszona w gabinetach większości działaczy piłkarskich w Polsce.
Sporting pokazał, że odejście znakomitego zawodnika – największej gwiazdy drużyny – wcale nie musi oznaczać spadku poziomu gry. Kluczem do sukcesu jest konsekwencja i odwaga. Ekipa z Lizbony od lat zarabia pokaźne kwoty na sprzedaży zawodników, ale jednocześnie bardzo dużo inwestuje.
2016/17 – zarobili 82 mln/wydali 35 mln – 43%
2017/18 – zarobili 54 mln/wydali 48 mln – 89%
2018/19 – zarobili 79 mln/wydali 33 mln – 42%
2019/20 – zarobili 105 mln/wydali 32 mln – 30%
2020/21 – zarobili 47 mln/wydali 29 mln – 62%
Machina transferowa cały czas się kręci. Sporting zarabia, ale sporo inwestuje, dzięki czemu cały czas jest „w grze”. Stereotypem jest, że „produkuje” wyłącznie wychowanków. Klub ma swoją politykę – sprowadza piłkarzy za kwoty rzędu 5-10 milionów euro, po czym sprzedaje ich ze sporym zyskiem. Nie ma momentu, w którym „źródełko wysycha” i brakuje pieniędzy.
Jak na ich tle wypada przedstawiciel Ekstraklasy?
Lech Poznań:
2016/17 – zarobili 6 mln/wydali 0.3 mln – 5%
2017/18 – zarobili 12 mln/wydali 1 mln – 8%
2018/19 – zarobili 1 mln/wydali 1 mln – 100%
2019/20 – zarobili 0.8 mln/wydali 2 mln – 250%
2020/21 – zarobili 17.5 mln/wydali 2 mln – 11%
Bardzo nielogicznie, prawda? Gdy w klubie pojawia się potężny zastrzyk pieniędzy z transferów (a przecież dochodzą też pieniądze z występów w europejskich pucharach) – to i tak nie przekłada się na konkretne inwestycje. Oczywiście – często słyszymy, że wzmacniana jest akademia – ale to taki fajny slogan, którego kibic nie może w żaden sposób zweryfikować. Polityka transferowa Sportingu powinna być przykładem dla rodzimych działaczy. Mechanizm Zainwestuj -> Promuj -> Sprzedaj -> Zarób -> Zainwestuj -> Promuj… sprawdza się znakomicie, ale w naszym kraju brakuje wiary w sukces. Zastrzyk pieniędzy nie jest impulsem dla rozwoju, nie nakręca machiny wzmocnień. Realnie – nie przekłada się na żadne konkrety. Póki tego nie zrozumiemy, póty polskie kluby poważną piłkę będą oglądały wyłącznie w tv.