Gareth Southgate wprowadza na Euro 2024 prawdziwy piłkarski terroryzm. Jeśli gra Francji w ofensywie na tym turnieju jest porażką, to nie wiem jak można określić postawę reprezentacji Anglii. Ekipa The Three Lions na 5 spotkań na tym turnieju w regulaminowym czasie wygrała tylko jedno i chybotliwym krokiem wtoczyła się do półfinału. Lwy Albionu grają obrzydliwie i nie zasługują na nic, a prawdopodobnie zagrają w finale Mistrzostw Europy. Czas na wnioski po meczu Anglia – Szwajcaria.
Southgate to trenerski terrorysta, a Anglia na nic nie zasługuje
Tak fenomenalna generacja jaka obecnie jest do dyspozycji Southgate’a nie zdarza się na codzień. I chociaż w defensywie pojawiło się kilka kontuzji, to żadne usprawiedliwienie postawy Anglików. Ich problemy nie kończą się na tym, że nie grają ładnej, przyjemnej dla oka piłki. Dla porównania inna reprezentacja, która zawodzi w oczach kibiców to Francja. Jednak Trójkolorowi są na Euro odpowiednikiem Realu Madryt. W końcu chociaż nie zawsze grają widowiskowo, to oglądając ich mecze widać, że dowiozą odpowiedni dla siebie wynik. Stracili tylko jedną bramkę, a na turnieju nie przegrywali przez ani jedną minutę. Anglicy musieli rozpaczliwie gonić wynik w obu meczach fazy pucharowej. Ze Słowacją udało im się to dopiero w ostatnich sekundach. Ze Szwajcarią 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Nie ma mowy o żadnej kontroli nad tym, co się dzieje na boisku.
Natomiast Southgate w obliczu tak poważnych problemów zdaje się być na nie zupełnie ślepy. Phil Foden gra dużo gorszy turniej od Cristiano Ronaldo, nie ma 39 lat i statusu grającej legendy, a jedyne co można o nim powiedzieć w kontekście tego Euro, by go nie krytykować, to przyznanie, że rozegrał 5 spotkań w 5 meczach. Pozytywów jego występów? Zero. Próbę poprawienia jego dyspozycji przez Southgate’a poprzez zmianę pozycji na nominalną? Zero. Potencjał, który siedzi na ławce w postaci Cole’a Palmera? Ogromny. To samo można powiedzieć o Harrym Kane’ie i Olliem Watkinsie. Kyle’u Walkerze i Trencie Alexandrze-Arnoldzie. Oraz wielu innych, bo można tak wymieniać długo.
Reprezentacja Anglii wygląda fatalnie, a pomysł Southgate’a w ogóle nie działa. W obliczu tego 53-latek nie zmienia praktycznie nic. Związek przedłuża z nim kontrakt o kolejne dwa lata. A my jesteśmy zmuszeni do oglądania antyfutbolu w ich wykonaniu przez kolejne 90 (a może raczej 120) minut na tych Mistrzostwach.
Szwajcaria jest świetna w neutralizacji mocnych stron faworytów
Zatrzymali Niemców, którzy rzutem na taśmę wyrwali remis w ostatnich minutach. Odprawili z kwitkiem obrońców tytułu Mistrza Europy. W ćwierćfinale byli lepsi od Anglików. Oby takich reprezentacji jak Szwajcaria było jak najwięcej, bo ich gra ma wszystkie cechy, których nie mają na Wyspach za Southgate’a. Znają swoje możliwości i dostosowują do nich swój styl gry. Potrafią wyłączyć największe atuty faworyzowanych rywali i grają przy tym naprawdę przyjemny dla oka futbol. Anglia miała słabszy moment w spotkaniu? Helweci to wykorzystali i „wsiedli” na przeciwników, co przyniosło im bramkę.
Trzeba w tym miejscu wyróżnić Manuela Akanjiego. Obrońca Manchesteru City moim zdaniem zagwarantował sobie miejsce w najlepszej jedenastce tego turnieju. To piłkarz wszechstronny, którą swoją uniwersalnością zaprzecza powiedzeniu, że jeśli jesteś do wszystkiego to jesteś do niczego. Od przyjścia do Manchesteru City szwajcarski stoper grał na bokach obrony, na pozycji pomocnika, a na tym Euro wrócił do roli środkowego obrońcy i jest prawdziwym liderem defensywy Helwetów. Świetny w wyprowadzaniu piłki, odbiorach, pojedynkach, przewidywaniu, wykazuje się ogromną boiskową inteligencją. Takiego obrońcę chciałby każdy trener na świecie. To dzięki Akanjiemu Szwajcarzy na przestrzeni 120 minut nie dopuścili Synów Albionu do żadnej klarownej sytuacji. Za geniusz Bukayo Saki nie można ich winić. A tak apropo 22-latka.
Bukayo Saka. Po prostu Bukayo Saka
Na Sake w ostatnich tygodniach spadała spora krytyka. Gwiazdor Arsenalu obrywał rykoszetem za postawę kolegów, ale w ćwierćfinale udowodnił, że nie bez kozery jest skrzydłowym wybitnym i w pełni zasługuje na miano Starboya. W poprzednich meczach gdy Anglii nic nie wychodziło to właśnie on wchodził w trudne pojedynki, to on robił przewagę, tworzył przestrzeń i pozwalał całej drużynie oddychać. Dostając piłki w środkowej części boiska często nie przynosiło to wiele, a podwajany i potrajany Saka dostawał po uszach od opinii publicznej. Ze Szwajcarią podania trafiały do niego też w ostatniej tercji ataku i 22-latek wiedział jak zrobić z tego pożytek.
Dwa kluczowe podania, trzy celne dośrodkowania, 4/4 udane dryblingi, 9/13 wygranych pojedynków i prześliczna bramka. Ponadto spotkanie w jego wykonaniu zostało zwieńczone udaną próbą z jedenastu metrów w konkursie rzutów karnych, które zmazało pudło sprzed 3 lat w finale Mistrzostw Europy. Bukayo Saka to wybitny skrzydłowy, który nie szuka wymówek, mimo że jest rzucany po różnych pozycjach i rolach. Po prostu daje radę. I w przeciwieństwie do Phila Fodena potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność, gdy jest najbardziej potrzebny. Jeśli ktoś ma wątpliwości czy to piłkarz klasy światowej, to powinien poważnie się nad sobą zastanowić. Saka to jedyna nadzieja Anglików na to, że mogą wygrać te Mistrzostwa Europy.