Southgate ma szczęście, że są Saka i Bellingham. 4 wnioski po Serbia – Anglia

Aż do trzeciego dnia Mistrzostw Europy w każdym meczu padały przynajmniej 3 bramki. Ten trend utrzymywał się, póki grupa C nie rozegrała swoich spotkań. Najpierw Duńczycy zremisowali 1-1 ze Słowenią, a teraz ich wyczyn przebili jeszcze Anglicy, którzy wygrali z Serbią zaledwie 1-0. Jednak to nie skromne zwycięstwo może najbardziej martwić na Wyspach, a styl, w którym to zwycięstwo się wydarzyło. The Three Lions mogli przypomnieć, jak wyglądała gra Biało-Czerwonych za kadencji Czesława Michniewicza. A zatem – jakie wnioski można wyciągnąć ze starcia Anglii z Serbią?

Anglia marnuje potencjał (i będzie dalej marnować)

To, że reprezentacja Anglii autorstwa Garetha Southgate’a nie będzie grała najbardziej porywającej piłki na tym Euro, wiedział każdy. Jednak Synowie Albionu w Gelsenkirchen zaprezentowali się poniżej wszelkich oczekiwań. Zgadza się, wygrali, ale z takim potencjałem kadrowym grzechem jest gra na 1-0 i zaparkowanie autobusu. Wyspiarze nie byli nawet zainteresowani podwyższeniem prowadzenia, a Phil Foden i Harry Kane prezentowali się fatalnie. Najlepiej świadczy o tym fakt, że ten drugi w pierwszej połowie miał zaledwie dwa kontakty z piłką. W całej Europie nie ma chyba takiej drużyny, której ofensywa ma taki potencjał. I nie ma drugiej takiej, która marnotrawi chociaż połowę tego, co The Three Lions. Dlatego nie mogą dziwić komentarze określające Southgate’a terrorystą. W końcu 53-latek marnuje być może najlepsze angielskie pokolenie w historii.

REKLAMA

Serbia wygląda przeciętnie, a Vlahović jeszcze gorzej

Jeśli narzekać na Anglików, to kilka gorzkich słów trzeba powiedzieć też o ich rywalach. Na tle tak słabo dysponowanego przeciwnika, który nawet nie jest zainteresowany strzeleniem drugiego gola, trzeba chociaż powalczyć o remis. Serbowie grali zachowawczo i rzadko zapuszczali się pole karne Jordana Pickforda, a gdy już to robili, z ich prób nie wychodziło nic konkretnego. Z drugiej strony trudno się dziwić, skoro Serbia w tym spotkaniu grała w dziesiątkę. To znaczy – nie dostali czerwonej kartki, ale mieli w swoim zespole Dusana Vlahovicia. Napastnik Juventusu miał stratę za stratą, nie tworzył kolegom przestrzeni, a co drugie jego podanie było niedokładne. Dopiero w ostatnich minutach, gdy Orły nie miały już nic do stracenia i nieco odważniej ruszyły do przodu, 24-latek oddał w miarę groźny strzał. W takim stylu trudno im będzie zagrozić pozostałym dwóm rywalom w grupie C.

Southgate ma szczęście, że Bukayo Saka i Jude Bellingham są w reprezentacji

Fodenowi nic nie wychodziło, Kane próbował grać w chowanego, a Anglicy nie mieli żadnego pomysłu jak strzelić bramkę. Na swoje szczęście mieli w jedenastce Sake i Bellinghama. Gwiazda Arsenalu próbowała w pojedynkę tworzyć drużynie okazje przez dryblingi na skrzydle i branie odpowiedzialności na siebie. Po jednej z takich akcji 22-letni skrzydłowy znalazł w polu karnym pomocnika Realu Madryt, co dało zespołowi komfort prowadzenia już od pierwszego kwadransa.

Z kolei Bellingham robił w środku pola za kilku piłkarzy – odbierał piłki jak szóstka, rozgrywał i kontrolował tempo jak ósemka oraz mijał rywali jak tyczki na miarę dziesiątki. Jakby tego było mało, potrafił przestawiać rywali i wejść w tempo do dośrodkowania jak rasowa dziesiątka. Gdy Serbowie go faulowali, 20-latek tylko się uśmiechał i szybko wznawiał grę. Gareth Southgate ma szczęście, że może liczyć na dwóch tak unikalnych piłkarzy. Bellingham i Saka błyszczeliby nawet u najgorszego trenera w najbardziej bezpłciowej drużynie tego Euro. I tak w zasadzie, to dokładnie zrobili na stadionie w Gelsenkirchen.

Kontuzja Maguire’a nie oznacza katastrofy dla defensywy Anglików

Na Wyspach wielu kibiców martwiły kontuzje w bloku obronnym. Wciąż do gry na 100% nie są gotowi Luke Shaw, Reece James, a John Stones nie trenował w tym tygodniu ze względu na problemy żołądkowe. Jednak najbardziej niepokoiła kontuzja Harry’ego Maguire’a, która całkowicie wykluczyła go z turnieju w Niemczech. Stoper Manchesteru United dla Southgate’a był nieodłącznym elementem pierwszej jedenastki i w przeciwieństwie do występów klubowych — w reprezentacji dawał radę. Jednak o ile Anglików nie można oskarżać o dobrą organizację gry w ofensywie, tak w defensywie wszystko działa na najwyższym poziomie. W tak ułożonym bloku obronnym radził sobie Maguire, dzisiaj dobrze spisywał się Marc Guehi, a z pewnością swoje zrobiłby też Ezri Konsa czy Lewis Dunk. The Three Lions po prostu potrafią szczelnie bronić w takim system, niezależnie od nazwisk, które tworzą czwórkę z tyłu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,724FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ