Solskjaer znów uciekł spod topora

Po całym wiadrze pomyj, które wylało się na Solskjaera po porażce jego zespołu z Liverpoolem dziś chciałbym go pochwalić. W ostatnich dniach sporo mówiło się o Antonio Conte w kontekście Manchesteru United, a Solskjaer sprawił, że już godzinę przed meczem temat musiał zostać odgrzany. Lista zawodników rozpoczynających mecz wskazywało jasno – United wyjdzie na trzech środkowych obrońców i wahadła.

REKLAMA

Solskjaer trafił z ustawieniem

To była dobra decyzja, aby do bloku defensywnego dorzucić dodatkowego zawodnika. Przede wszystkim United uniknęło tego, w czym Tottenham czuje się najlepiej i co ich pogrążyło w starciu z Tottenhamem w poprzednim sezonie – kontrataki. Od początku sezonu Czerwone Diabły mają ogromny problem z zabezpieczeniem się przed szybkimi atakami rywali. I wynika to ze struktury zespołu. Dwójka środkowych pomocników ma ogromne przestrzenie do pokrycia, przez co rywal szybko i sprawnie transportuje piłkę pod pole karne rywala.

Dołożenie jeszcze jednego zawodnika sprawiło, że Tottenham praktycznie w ogóle nie kontrował. Son tylko raz urwał się obrońcom, ale był wówczas na spalonym. Cała organizacja gry bez piłki wyglądała dziś o wiele lepiej. W poprzednich meczach, kiedy rywal minął pierwszą linię pressingu Man United (co nie było trudne) zespół bronił tak naprawdę w sześciu. Dzisiaj ta organizacja gry bez piłki wyglądała o wiele lepiej. Koguty nie oddały nawet celnego strzału i w efekcie Manchester United – licząc wszystkie rozgrywki – zachował pierwsze czyste konto od dwóch miesięcy.

Z tyłu na zero, z przodu coś wpadnie

Odnoszę wrażenie, że głównym założeniem Solskjaera na ten mecz było, aby nie stracić bramki. I szczerze mówiąc, uważam, że to powinien być główny cel Manchesteru United w każdym spotkaniu. Ich głównym problemem w tym sezonie była gra w defensywie i nieumiejętność zachowywania czystych kont. Z przodu, mając takie indywidualności, zespół zawsze będzie groźny. Zresztą, popatrzmy na mecz z Tottenham. Pierwszy gol, kluczowy dla dalszego przebiegu spotkania, to efekt ponadprzeciętnych umiejętności Bruno i Cristiano Ronaldo.

Tak więc na odprawie przedmeczowej Solskjaer śmiało może wypowiedzieć słynne zdanie często używane na niższych poziomach rozgrywkowych – „z tyłu na zero, a z przodu coś wpadnie”. Wprawdzie zdarzały się w tym sezonie mecze, w których Czerwone Diabły nie trafiały do siatki, ale to naprawdę rzadki przypadek. Wystarczy zostawić swobodę pod bramką przeciwnika i pozwolić piłkarzom o tak wielkich umiejętnościach improwizować.

Trójka z tyłu na dłużej?

Generalnie uważam, że kadra United nie jest stworzona do gry trzema stoperami i wahadłowymi, ale to temat na dłuższą opowieść. Jeśli jednak takie ustawienie pozwoli Solskjaerowi zachować balans pomiędzy ofensywą, a defensywą to uważam, że powinien tak grać. Kiedy Thomas Tuchel przychodził do Chelsea również wydawało się, że przy takim kłopocie bogactwa w ofensywie ustawienie, gdzie w wyjściowym składzie wychodzi pięciu nominalnych obrońców ogranicza możliwości tego zespołu. A potem grając w takim systemie Chelsea sięgnęła po Ligę Mistrzów i obecnie jest liderem tabeli Premier League.

Solskjaer już pewnie do końca swojego pobytu na Old Trafford nie będzie wyciągał z tego zespołu maksimum potencjału i trzeba się z tym pogodzić. Kadra United ma ogromny potencjał, ale jest niezbalansowana i bardzo trudna w obsłudze. Aby Manchester United grał na miarę swoich możliwości należałoby pewnie Solskjaera zwolnić i zatrudnić trenera ze światowego topu. Zarówno pod kątem taktycznym, jak i w zarządzaniu grupą. Dopóki jednak właściciele wierzą w Norwega dopóki on musi udowadniać, że jest szkoleniowcem, który potrafi wyciągać wnioski. Dziś to właśnie zrobił i odsunął się od wiszącej nad nim gilotyny. Pytanie tylko na jak długo.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ