Śląsk bez goli i bez lidera. Pogoń wygrywa we Wrocławiu

To miał być hit pod każdym względem. Pełen stadion, drużyny z czołówki Ekstraklasy, ogromna stawka i ambicje, najlepszy sędzia świata. Niedzielne starcie Śląska Wrocław z Pogonią Szczecin miało wszystko, by być wizytówką polskiej piłki. Zabrakło jednak konkretów, gra toczyła się w środku pola, a mecz rozczarował. Zakończył się zwycięstwem Pogoni, ze względu na które Śląsk po 20. serii gier spadł ze szczytu ligowej tabeli na rzecz Jagiellonii Białystok. Po takim pokazie bezsilności ofensywnej i tracenia czasu na klepanie w środku pola Jacek Magiera nie może być zadowolony z występu swojej drużyny.

Źródło: Karol Bugajski | X

Szacunek do rywali czy zwykła bezradność?

Pierwsza połowa meczu to ogromna optyczna przewaga Śląska. Dodajmy – przewaga w środku pola. Gospodarze dominowali od początku meczu, ale nie miało to wyraźnego przełożenia na wynik czy choć obraz meczu. Co prawda drużyna z Wrocławia oddała 11 strzałów, ale tylko 4 z nich były celne. Nawet, gdy były one groźne, Śląsk nie potrafił wykorzystać wykreowanych przez siebie sytuacji. Pod koniec pierwszej odsłony spotkania strzelecka niemoc osiągnęła nawet taki poziom, że Petr Schwarz nie zdołał dobić piłki do pustej bramki po świetnej interwencji bardzo pewnego w bramce Valentina Cojocaru. To właśnie jego postawa była gwarancją bezpieczeństwa bramki Portowców w nielicznych sytuacjach przeciwników.

REKLAMA
Źródło: Błażej Łukaszewski | X

Jeszcze gorzej grała Pogoń

Na prawdziwą krytykę zasługują jednak goście, którzy mimo 44 proc. posiadania piłki ani razu nie zdołali podnieść tętna Rafałowi Leszczyńskiemu. Momenty utrzymywania futbolówki przez graczy z Pomorza Zachodniego nazwać należy więc sztuką dla sztuki – często polegały one na wymianie podań między obrońcami, której nie utrudniała dość niska obrona Śląska. W efekcie współczynnik xG dla Pogoni po 45 minutach wyniósł 0,13.

Ciekawiej niż w trakcie meczu było więc w przerwie, kiedy to z kibicami Wojskowych pożegnał się Krzysztof Mączyński – były zawodnik i kapitan Śląska, który zakończył już piłkarską karierę. Mimo trudnego zakończenia przygody z klubem, ma dobre wspomnienia z grą na Dolnym Śląsku, co potwierdził kierując kilka słów do kibiców zgromadzonych na Tarczyński Arenie.

Gwiazdy rozczarowały

W hicie Ekstraklasy bardzo dyskretnie zaprezentowali się liderzy obu zespołów: Erik Exposito i Kamil Grosicki. Pierwszy z nich co prawda trzykrotnie bardzo dobrze dośrodkowywał, ale nie zrobił tego, co najważniejsze – nie powiększył swojego dorobku bramkowego. Nie oddał nawet wielu groźnych strzałów. Z kolei Grosik był aktywny, ale niewiele z tego wynikało. Parę prób rajdów, pojedyncze pokazy umiejętności indywidualnych i dość ostrożne rozegranie piłki nie były w stanie rozruszać gry Pogoni Szczecin.

Rolę nominalnych gwiazd przejęli więc inni zawodnicy. Najlepszym w drużynie gości był dobrze włączający się w ataki zespołu Leonardo Koutris. Z kolei najjaśniejszymi punktami Śląska byli Matias Nahuel i Piotr Samiec-Talar. To on w początkach drugiej odsłony spotkania był niezwykle bliski otwarcia wyniku spotkania. Jego strzał po ziemi nieznacznie minął jednak słupek. Z kolei Nahuel był trudny do zatrzymania na lewym skrzydle, skąd często obsługiwał swoich kolegów z ataku.

2. połowa? Festiwal nieskuteczności Śląska

Z upływem kolejnych minut dominacja Śląska nie malała. Wrocławianie dochodzili do sporej ilości sytuacji, ale byli niesamowicie nieskuteczni. Pozwolili też na więcej Pogoni, która nie rezygnowała z wyprowadzenia jednego, kluczowego dla losów meczu ataku. Taka sytuacja nadarzyła się w 70. minucie, kiedy niesamowicie groźny strzał Kolourisa z kilkunastu metrów został zbity na słupek przez Leszczyńskiego.

Chwilę później podopieczni Jacka Magiery mieli jeszcze większe kłopoty. Strzał z pola karnego oddał Ulvestad i, choć piłka leciała w kierunku obrońcy gospodarzy, po niefrasobliwej interwencji wpadła do bramki.

Źródło: CANAL+ SPORT | X

Skandal w końcówce

Druga połowa meczu we Wrocławiu została przedłużona aż o 7 minut. Wszystko za sprawą dwóch dłuższych przerw w grze, które zarządził Szymon Marciniak. Jedna z nich spowodowana była użyciem materiałów pirotechnicznych przez fanów Pogoni. Winowajcami drugiej byli z kolei pseudokibice Śląska. Jeden z nich rzucił na boisko wypełnioną napojem butelkę, która trafiła w bramkarza gości. Mecz został przerwany, zawodnicy zeszli do szatni, a Exposito starał się uspokoić nastroje na trybunach.

Źródło: Błażej Łukaszewski | X

Ostatecznie mecz udało się dokończyć. Śląsk próbował odmienić losy meczu zmianami personalnymi i jeszcze bardziej zintensyfikowanymi atakami, ale i to nie przyniosło rezultatu. WKS po raz drugi w sezonie przegrał w meczu domowym i nie jest już liderem PKO Bank Polski Ekstraklasy. Wszystko za sprawą Jagiellonii Białystok, która wcześniej wygrała swój mecz i otwiera ligową tabelę.

Śląsk Wrocław 0:1 Pogoń Szczecin (Fredrik Ulvestad 73′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ