Skauting na alibi. Legia Warszawa i komiczne poszukiwania napastnika

Na starcie sezonu Goncalo Feio mógł wybierać napastników na mecz mając aż pięć opcji do dyspozycji. Przed końcem okienka transferowego klub sprzedał jednak najbardziej bramkostrzelnego Blaza Kramera i szybko okazało się, że reszta nie gwarantuje jakości, jakiej oczekuje trener. Gual ma problem z regularnym trafianiem do siatki. Pekhart jest już po drugiej stronie rzeki i nie pasuje do intensywnego sposobu gry preferowanego przez Goncalo Feio. Nsame i Alfarela po pół roku zostali już pogonieni z klubu. Legia Warszawa do zimowego okienka przystąpiła więc z misją ściągnięcia klasowego napastnika i znów zastosowała skauting na alibi. Poszła na łatwiznę, po linii najmniejszego oporu, wyciągając ze Stali Mielec Ilję Szkurina.

Blaski i cienie Marca Guala

Legia Warszawa rozpoczynała sezon w ustawieniu 3-5-2, ale we wrześniu Goncalo Feio zmienił system na 4-3-3. Jedną z przyczyn prawdopodobnie był słaby wybór opcji na środku ataku. Portugalczyk postawił na jedną „9-tkę”, którą w większości spotkań był Marc Gual. Hiszpan zdaje się odpowiadać charakterystyką do założeń modelu gry Legii, o czym Goncalo Feio kilkukrotnie przekonywał w wywiadach pomeczowych, podkreślając że Gual dobrze czuje się w grze kombinacyjnej, potrafi schodząc po piłkę przyspieszyć grę, a zarazem wyciągnąć obroncę ze strefy i stworzyć miejsce skrzydłowym do wbiegnięcia na wolne pole. Niemniej jednak, Hiszpan strzela za mało goli jak na napastnika zespołu przystępującego do sezonu w roli jednego z kandydatów do mistrzostwa kraju. Gual zdobył w tym sezonie 12 bramek we wszystkich rozgrywkach, ale połowa z nich to trafienia ze słabszymi rywalami, w mniej ważnych meczach (hat-trick z Caernarfon i gol z Dritą w el. LK oraz dublet z ŁKS-em w Pucharze Polski).

REKLAMA

Legia powinna szukać napastnika, który podczas konstruowania akcji ma podobne atuty do Marca Guala (nawet lepiej, gdyby był bardziej altruistyczny), ale jest skuteczniejszy w fazie finalizacji ataku. Zapowiedzi z otoczenia klubu były bardzo ambitne, sugerujące transfer na miarę gwiazdy Ekstraklasy, natomiast w rzeczywistości sprowadzenie 9-tki do rywalizacji z Gualem nie naginając budżetu również byłoby rozsądną opcją. Spójrzmy w statystyki. Więcej goli od Legii w tym sezonie strzeliła tylko Jagiellonia. Zespół Goncalo Feio jest natomiast liderem w liczbie stworzonych big chances (dużych okazji) oraz ma najwyższy współczynnik goli oczekiwanych (xG). Na Łazienkowskiej ofensywa nie jest problemem, którego rozwiązania trzeba szukać na już. Martwić może bardziej brak alternatywnej opcji dla Guala. Hiszpan zaczynał w wyjściowym składzie każdy z ostatnich 17 meczów o stawkę. Tomas Pekhart nie ma zaufania Goncalo Feio, więc Legia potrzebowała kolejnej opcji na środek ataku, aby – kolokwialnie mówiąc – nie zajechać Guala.

Czy Ilja Szkurin to 9-tka której potrzebuje Legia?

Wydając 1,5 mln euro na Ilję Szkurina Legia nie postawiła na opcję budżetową. Niemniej jednak, nie sprowadziła również napastnika, który będzie gwiazdą Ekstraklasy. Białorusin w poprzednim sezonie był wyróżniającą się postacią w Stali Mielec i rzeczywiście był jednym z najlepszych napastników w lidze. Strzelił 16 goli, przegrywając wyścig o koronę króla jedynie z Erikiem Exposito. Spekulowało się, że minionego lata opuści Ekstraklasę, ale najwyraźniej Stal przeszacowała oczekiwania finansowe i 25-latek został w Mielcu na kolejny sezon. Obecne rozgrywki w wykonaniu Szkurina nie są złe, aczkolwiek daleko mu do dyspozycji sprzed kilku(nastu) miesięcy. W lidze zdobył tylko jednego gola więcej od Guala.

Legia zapewne żywi nadzieję, że przy Łazienkowskiej odblokuje się wersja Szkurina z poprzedniego sezonu. Napastnika, który „oszukiwał” model goli oczekiwanych (xG) strzelając 16 goli z sytuacji wycenianych na nieco ponad 9 trafień. Do stołecznego klubu trafia też napastnik, dla którego naturalnym środowiskiem nie jest aktywne uczestniczenie w grze i opuszczanie strefy, w której z reguły porusza się „9-tka”. Ilja Szkurin żyje z serwisu kolegów. Dobrze gra w powietrzu, potrafi dochodzić do strzałów w polu karnym i lubi startować do podań za linię obrony. Jest innym typem napastnika od Guala. Przy liczbie stwarzanych sytuacji przez Legię można zauważyć potencjał na zdobywanie bramek, natomiast pojawia się pytanie: czy z „9-tką” mniej pracującą dla zespołu i rzadziej uczestniczącą w konstruowaniu ataków drużyna nadal będzie w stanie utrzymać podobne wskaźniki w obszarze kreowania sytuacji?

Legia nieustannie szuka napastnika

Przy transferach wewnętrznych zazwyczaj stosuje się narrację, iż taki ruch nie wiąże się z dużym ryzykiem, ponieważ klub ściąga piłkarza, który zna już ligę i nie musi martwić się o proces adaptacji gracza w nowym kraju. Zakup Szkurina to jednak spore ryzyko biorąc pod uwagę kwotę transakcji. Po wydaniu miliona euro na Alfarelę działacze podjęli decyzję wyłożyć jeszcze 1,5 mln euro na kolejnego napastnika.

Słowo ryzyko w kontekście tego transferu musi być odmieniane przez wszystkie przypadki także z uwagi na historię transferową Legii z napastnikami. Niemal w każdym ostatnim okienku transferowym jednym z celów Wojskowych jest wzmocnienie siły rażenia z przodu przez pozyskanie „9-tki”:

  • Zima 2025 – Ilja Szkurin
  • Lato 2024 – Jean-Pierre Nsame, Migouel Alfarela
  • Lato 2023 – Marc Gual
  • Zima 2023 – Tomas Pekhart
  • Lato 2022 – Carlitos, Blaz Kramer

Ilja Szkurin jest siódmym napastnikiem, który trafia do Legii na przestrzeni trzech ostatnich sezonów. Proces wyboru odpowiedniej „9-tki” to zadanie, które przerasta dział sportowy klubu z Łazienkowskiej. Zmieniają się trenerzy, zmieniają się więc także koncepcje gry, a co za tym idzie – zmienia się także profil napastnika, który na ten moment jest akurat potrzebny.

Skauting na alibi

Nie wątpimy, że za decyzjami w Legii stoją wielogodzinne analizy na podstawie video oraz danych statystycznych, natomiast można odnieść wrażenie, jakby kluczowymi narzędziami dla działu skautingowego był dekoder Canal+ oraz lista zawodników grających w Legii w przeszłości. Na tej zasadzie przyjęto z powrotem Carlitosa oraz Pekharta, którzy wcześniej wyróżniali się w Ekstraklasie (a ponoć sądowano też sprowadzenie Prijovicia). Guala ściągnięto z rynku wewnętrznego, na Nsame i Alfareli znalezionych za granicą klub się przejechał, więc szukając napastnika tej zimy znowu postawiono na rynek wewnętrzny, aby zminimalizować ryzyko popełnienia błędu. W klubie obiecano trenerowi nowego napastnika w zimowym oknie transferowym, o czym mówił wiceprezes Legii, Marcin Herra w wywiadzie dla TVP Sport. Można odnieść wrażenie, że zbliżając się do końca deadline’u trzeba było kogoś sprowadzić i pion sportowy zdecydował się przepłacić za „znającego ligę” Ilję Szkurina. Po raz kolejny zastosowano skauting na alibi.

Oczywiście, nie ma nic złego w kupowaniu piłkarzy od ligowych rywali, ale mając przed sobą grę wiosną na dwóch frontach, ciągle mając ambicję zdobycia tytułu oraz osiągnięcia historycznego rezultatu polskiego klubu w Lidze Konferencji rynek wewnętrzny może nie oferować napastników realnych do wyjęcia oraz gotowych podnieść poziom zespołu grającego o tak duże cele. Obawy kibiców, że tak właśnie będzie w tym przypadku są jak najbardziej uzasadnione.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,762FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ