Sevilla, Athletic, Osasuna — niespodzianki początku sezonu LaLiga

Za nami już 5 kolejek nowego sezonu ligi hiszpańskiej. To dobry moment na pierwsze wnioski dotyczące występów drużyn i poszczególnych zawodników. Kto pozytywnie zaskoczył, a kto jednak rozczarował na starcie zmagań ligowych? Na kogo warto mieć uwagę w kolejnych miesiącach? Zapraszamy do wybranych przez nas niespodzianek początku sezonu LaLiga.

REKLAMA

Drużyny

Sevilla

O ile jeden z nas typował Seville jako największe rozczarowanie sezonu, tak nie spodziewaliśmy się, że nastąpi to tak szybko. Nie mieli oni do tej pory trudnego terminarza (poza meczem z Barceloną), a zanotowali najgorszy początek rozgrywek ligowych od 41 lat. Najboleśniejsze były dwa spotkania z beniaminkami. Remis z Realem Valladolid i przegrana z Almerią uwypukliły największe problemy, jakie trapią kadrę Los Nervionenses. Po jednej z najlepszych defensyw LaLiga nie ma już śladu, a obecna obrona może jedynie być jej karykaturą. Do tego należy dodać nieskuteczny atak. Dość powiedzieć, że w jedynym do tej pory wygranym meczu bohaterem był dwudziestoletni prawy obrońca, który zdobył 2 bramki i zanotował asystę. Sevilla to obraz nędzy i rozpaczy bez przesłanek na szybką zmianę.

Real Betis

Real Betis na początku obecnego sezonu udowadnia dokładnie to, czego można się było po tej drużynie spodziewać. Manuel Pellegrini stworzył doskonale funkcjonujący kolektyw, którego mechanizmy działają tak sprawnie jak dobrze naoliwiona machina. Los Verdiblancos są widowiskowi, skuteczni i uzyskują dokładnie takie wyniki, na jakie zasługuje zespół tej klasy. Po 5. kolejkach LaLiga mają na swoim koncie 4 zwycięstwa i jedną porażkę – przeciwko Realowi Madryt. To daje im 12 pkt i 3. miejsce ligowej tabeli. Wcale nie zdziwię się, jeśli sezon w Hiszpanii zakończą właśnie w top 3 Primera Division.

Athletic Club

Latem w biurach klubu nastąpiły niemałe zmiany. Przyszedł nowy prezes, czego następstwem była też zmiana trenera. Miejsce Marcelino zajął powracający po 5 latach Ernesto Valverde. Efekt? 10 punktów po pięciu spotkaniach i bilans bramkowy 9:2. Widać różnice w grze i podejściu zespołu względem poprzedniego sezonu. Valverde przeszedł z ustawienia 4-4-2 na 4-2-3-1, co przynosi efekty. Zwłaszcza w ofensywie, gdzie w poprzednich latach były największe braki, głównie na pozycji środkowego napastnika. W całym poprzednim sezonie tylko jeden raz udało im się strzelić 4 bramki w meczu ligowym. Obecnie już teraz zanotowali dwa takie spotkania. Przy tym jednak nie ucierpiała defensywa, która nadal spisuje się nad wyraz dobrze. Jedyną niewiadomą pozostaje to, jak będą się prezentować na tle mocniejszych od siebie drużyn.

Osasuna

W tekście poświęconym naszym przewidywaniom przed sezonem 22/23 jeden z nas wskazał jako potencjalnie pozytywną niespodziankę drużynę z Pampeluny. No i cóż, jak dotąd ekipa Jagoby Arrasate zwyczajnie robi swoje. W pięciu meczach zanotowała cztery zwycięstwa, ogrywając Sevillę, Cadiz, Rayo Vallecano i ostatnio Almerię. Jest to najlepszy start sezonu w wykonaniu pampeluńczyków od czasów kampanii 1981/82. Jeśli ktoś nie sympatyzuje z konkretnym klubem w Hiszpanii, Osasuna ma wszystko, by jej po cichu kibicować. Jest to drużyna charakterna, trudna do pokonania i oferująca naprawdę niezły futbol.

Zawodnicy

Kang-in Lee

Na takie wcielenie Koreańczyka czekaliśmy przez ostatnich kilka sezonów. 21-letni napastnik w końcu pokazuje, dlaczego tak wielu uważało go za „złote dziecko koreańskiej piłki”. Po pięciu pierwszych kolejkach sezonu 22/23, Lee ma na swoim koncie 1 bramkę i 3 asysty. Na ten moment, przewodzi w klasyfikacji graczy którzy wykreowali największą liczbę okazji bramkowych (aż 5). Gdyby zatem jego koledzy z Mallorki byli skuteczniejsi, to Kang-in mógłby się pochwalić może nawet dwukrotnie większym dorobkiem asyst. Najważniejsze jest jednak to, że samo oglądanie Koreańczyka w akcji to czysta przyjemność. Jego drybling, przegląd pola, szybkość, strzały z dystansu – to wszystko robi wrażenie. I oby ten trend w przypadku Kang-ina Lee utrzymał się na dłużej.

Geronimo Rulli

W zeszłym sezonie na argentyńskiego bramkarza można było narzekać wielokrotnie. Śmiem twierdzić, że Rulli często uchodził za najsłabsze ogniwo piekielnie solidnego Villarrealu Emery’ego. Hiszpański szkoleniowiec bronił go jednak, ceniąc jednocześnie jego dobrą grę nogami. Po raz kolejny okazało się, że „Mr Europa” potrafi widzieć więcej. Rulli zaczął bowiem aktualny sezon LaLiga fenomenalnie. 30-latek przez pięć pierwszych spotkań ligowych zaliczył już 17 interwencji, z czego aż 15 po strzałach z pola karnego. Geronimo jest tym samym jednym z najmocniejszych punktów Villarrealu, czego przed sezonem mógł spodziewał się mało kto.

Borja Iglesias

29-latek jest na początku obecnej kampanii po prostu spektakularny. Gol przeciwko Elche, dublet z Mallorcą, zwycięska bramka przeciwko Osasunie, asysta w meczu z Realem Madryt. Statystyki mówią właściwie wszystko o formie Iglesiasa. Borja jest motorem napędowym w notującym świetny start Betisie i jeśli utrzyma obecną formę, to na pewno pobije swój wynik strzelecki z poprzedniej kampanii LaLiga (wtedy było to 10 bramek). To może być jeden z najlepszych sezonów w wykonaniu Iglesiasa. Kto wie, może zostanie nawet dostrzeżony przez Luisa Enrique i otrzyma szansę w reprezentacji Hiszpanii?

Borja został wybrany najlepszym zawodnikiem sierpnia w Hiszpanii.

Alvaro Morata

To nie miało prawa zadziałać. Do Atletico wrócił napastnik, którego niezbyt cenił Diego Simeone, niezbyt cenili kibice klubu i niezbyt ceniła opinia publiczna. Alvaro od początku okienka transferowego był z Madrytu wypychany i mało kto wyobrażał sobie, że Hiszpan będzie kontynuował karierę na Civitas Metropolitano. Morata tymczasem nie tyle został w drużynie Simeone, ile stał się jej podstawowym napastnikiem. Zaimponował zwłaszcza na inaugurację, notując dublet przeciwko Getafe. Jak dotąd jego dorobek w LaLidze wynosi 3 bramki w 5 meczach. Oglądając mecze Rojiblancos można zauważyć, że na początku trwającej kampanii w grającym w kratkę Atletico, Morata jest jednym z jaśniejszych punktów. Jeśli w trakcie sezonu nie wpadnie w kolejny w swojej karierze dołek formy, to jego powtórna przygoda z Atleti okaże się nieoczekiwanym sukcesem.

Mohamed Ali-Cho

Przed sezonem mało kto spodziewał się, że to na 18-letnim Francuzie będzie opierała się cała ofensywa Realu Sociedad. Ali-Cho z każdym meczem prezentował się coraz lepiej, a po jego występie w 3. kolejce przeciwko Atletico Madryt można było jedynie przecierać oczy ze zdumienia. Młody Francuz do tego stopnia naprzykrzał się defensywie Rojiblancos, że ci nie rzadko podwajali jego krycie. Nawet mimo to udało mu się wówczas zanotować asystę przy bramce na wagę remisu. Ali-Cho imponuje nie tylko szybkością, ale także dryblingiem, techniką, a już przede wszystkim swoją zaciekłością i odwagą. Przy kontuzji Umara Sadiqa i wciąż powracającym do zdrowia Mikelu Oyarzabalu, to właśnie Mohamed Ali-Cho może stać się w najbliższym czasie największą gwiazdą na Reale Arena.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ