Setny tytuł dla Djokovica – Hurkacz pokonany w Genewie

Niesamowity finał. Ponad trzy godziny walki na śmierć i życie. Prawie maksymalna liczba rozegranych gemów, a na koniec Novak Djokovic wznoszący trofeum. W Genewie napisała się dziś historia, która będzie wspominana przez wiele następnych lat. Setny tytuł w karierze dla Serba to kolejne piękne osiągnięcie na jego koncie. Teraz ma już wszystko. Ale on przecież nie spocznie na laurach i już nie może się doczekać walki o 25. wielkoszlemowy tytuł i o czwarty w Paryżu. 

Siedem – tyle razy panowie grali ze sobą w przeszłości. Zawsze z tych starć zwycięsko wychodził jednak Novak Djokovic. Tym razem Hubert Hurkacz zaprezentował się bardzo dobrej strony, ale koniec końców musiał uznać wyższość wielkiego mistrza. 

REKLAMA

Nie był to mecz łatwy, Polak wielokrotnie musiał wznosić się na wyżyny swoich tenisowych umiejętności i pokazywać, że jest w stanie utrzymywać długie wymiany oraz grać pod presją. Wszystkie te rzeczy złożyły się na to, że możemy mówić o jego dzisiejszym występie jako o udanym, pomimo końcowej porażki.  

Jak wyglądał dzisiejszy pojedynek? 

Od samego początku spotkania dało się zauważyć, że będzie to mecz z wieloma długimi wymianami. Panowie prezentowali się z naprawdę dobrej strony, zarówno w grze z głębi kortu, jak i przy siatce. Przy tym wszystkim obaj świetnie serwowali, co przełożyło się na to, że w całym pierwszym secie miało miejsce tylko jedno przełamanie. Ale od początku: 

Do wyniku 2:2 nie było praktycznie żadnego momentu zagrożenia dla podających. Dopiero w piątym gemie Djokovic wypracował sobie dwa break-pointy. Oba zostały przez Polaka obronione, a pomógł kapitalny serwis.  

Przy 30:40 zaserwował piłkę, której Novak nie był w stanie przebić na drugą stronę. Zrobiła się równowaga. Moment, w którym presja na Hubercie wciąż była spora. On jednak niewzruszony wygenerował fantastyczny forhend po linii, który wylądował w samym narożniku kortu. W kolejnym punkcie Serb popełnił niewymuszony błąd, co zapewniło Hurkaczowi utrzymanie podania. 

Chwilę później, a mianowicie w gemie numer siedem Polak rozegrał zdecydowanie najlepszą serię punktów w tym secie. Zaserwował kilka asów, ale to nie wszystko. Pokazał też piękny bekhend po linii, po którym Djokovic mógł tylko bić brawo. 

Pierwsza odsłona zakończyła się niespodziewanie w dwunastym gemie. Dlaczego niespodziewanie? Ponieważ Nole miał był już o piłkę od doprowadzenia do tie-breaka i to przy własnym serwisie. Wtedy jednak Hubert wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i zafundował Serbowi fantastycznego bekhendowego crossa. Trafił idealnie w narożnik i doprowadził do równowagi. Dwa następne punkty, również nie okazały się dla Djokovica szczęśliwe. Najpierw po zagranym forhendzie, piłka odbiła się od taśmy i wypadła na aut, a chwilę później podwójnym błędem serwisowym Serb zakończył seta. 

I dokładnie po pięćdziesięciu czterech minutach Hurkacz mógł cieszyć się z prowadzenia. 

REKLAMA

W drugiej partii podobnie jak w pierwszej, panowie szli bardzo równo. Obyło się praktycznie bez żadnych break-pointów. Był tylko jeden i to w gemie otwarcia. Szansę tę miał Novak, któremu jednak nie udało się odebrać podania Polakowi. 

Potem już raczej spokojnie, bez większych problemów przechodzili przez swoje gemy serwisowe i tym sposobem dotarli do tie-breaka. Tam niestety Hubert nie miał czego zbierać, Novak rozegrał kilka świetnych punktów, pokazał solidną grę i ostatecznie wygrał 7:2. Doprowadził do wyrównania, co oznaczało, że będzie trzeci – decydujący set. 

W trzeciej partii nasz reprezentant przełamał Serba na samym starcie, ale w ósmym gemie Djokovic zdołał odrobić straty. Potem już szli równo i doszło do drugiego w tym meczu tie-breaka. A ten zakończył się dokładnie tym samym wynikiem, jak poprzednio. Po ponad trzech godzinach gry Nole zwyciężył i mógł świętować swój jubileuszowy – setny turniejowy triumf. Doświadczenie wielkiego mistrza dziś wygrało.

Co to oznacza dla Hurkacza? 

Finał w Genewie z pewnością jest dla Polaka bardzo ważny z kilku powodów. Po pierwsze jest to jego pierwszy finał od zeszłego roku, kiedy wygrywał imprezę ATP 250 w portugalskim Estoril. Od tego czasu Hubert nie osiągał w tourze większych sukcesów. Początek roku miał niezbyt udany. Tak naprawdę poza turniejem w Rotteramie nie prezentował się najlepiej. Druga runda w Australian Open, porażka w pierwszym meczu w Marsylii, 1/16 finału i bolesny mecz z Alexem De Minaurem w Indian Wells. To tylko niektóre z tych słabych wyników Polaka w tym sezonie. 

Od turnieju w Rzymie jednak Hubert zdecydowanie poprawił swoją grę i wrócił na dobre tory. Tam osiągnął ćwierćfinał, a w Genewie uległ dopiero w finale, po niesamowitym boju na żyletki. 

Teraz uda się do Paryża, gdzie już jutro startuje wielkoszlemowy Roland Garros. Na początek czeka go tam mecz z młodą, brazylijską gwiazdą – Joao Fonsecą. Czy Hurkaczowi uda się go pokonać i awansować dalej? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niedługo. 

Wielki Novak Djokovic 

Swoim dzisiejszym zwycięstwem Nole przypieczętował niezwykłe osiągnięcie i dołączył do niezwykle elitarnego grona. Mianowicie: został on trzecim w historii tenisistą, który wygrał przynajmniej sto tytułów. Obok niego na liście są: 

Jimmy Connors – 109 tytułów 

Roger Federer – 103 tytuły 

Wiktoria nas Hubertem Hurkaczem była dla Djokovica wartościowa również z innego powodu. Dała mu sporo pewności siebie i spokoju przed startującym jutro French Open. 

Tam w pierwszej rundzie Novak zmierzy się z Amerykaninem – Mackenziem McDonaldem. Będzie to w poniedziałek albo we wtorek. Po triumfie w Genewie na pewno może być pełen optymizmu i mieć nadzieję na dobry wynik na paryskiej mączce. 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,954FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ