Sebastian Szymański znowu to zrobił! Reprezentant Polski to jeden z najjaśniejszych punktów Feyenoordu w obecnym sezonie. 23-letni pomocnik, który jest wypożyczony z Dynama Moskwa, po raz kolejny zdołał zrobić różnicę, wpisując się na listę strzelców. W niedzielnym meczu z Utrechtem otworzył wynik spotkania, zdobywając swojego dziewiątego gola w trwającym sezonie ligowym. Zespół Arne Slota, który wypracował 8 punktów przewagi nad PSV i 11 nad Ajaxem, zrobił kolejny ważny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego.
Dzisiejsze starcie z Utrechtem po prostu trzeba było wygrać
Feyenoord miał wizualną przewagę w pierwszej połowie, ale zdołał oddać ledwie 3 celne strzały. Autorem jednego z nich był właśnie Sebastian, który w 18. minucie znalazł się odpowiednim miejscu i czasie. Jego uderzenie zmierzało praktycznie w sam środek bramki, jednak okazało się zabójcze dla Vasilisa Barkasa. Grecki golkiper Utrechtu nie poradził sobie ze strzałem, chociaż wydaje się, że powinien interweniować zdecydowanie lepiej. W przerwie meczu Szymański został zmieniony — podobno szkoleniowiec, widząc, jak Sebastian jest poobijany, uznał, że warto dać mu czas na odpoczynek. Już bez Polaka na murawie, jego koledzy zdołali podwyższyć wynik za sprawą trafienia Santiago Gimeneza. W 82. minucie wynik na 3:0 podwyższył Alireza Jahanbakhsh, Ulrecht odpowiedział honorowym golem Basa Dosta.
Przyszłość Szymańskiego wciąż pozostaje zagadką
Jego wypożyczenie do Feyenoordu kończy się 30 czerwca 2023 roku, a klub z Rotterdamu ma podobno opcję wykupu za 9 milionów euro. Nadal nie jest jasne, czy potencjalni mistrzowie Holandii zdecydują się na taki wydatek. Szymański ma więc przed sobą wiele możliwości. Może zostać w Feyenoordzie, który jest liderem Eredivisie i ma szansę na zdobycie mistrzostwa po raz pierwszy od sześciu lat. Może też spróbować swoich sił w innej lidze europejskiej, gdzie na pewno nie brakuje zainteresowania jego usługami. Takimi występami jak dzisiejszy daje znać, że warto inwestować w niego pieniądze, a jeśli Feyenoord zdecyduje inaczej — chętni na Sebastiana z pewnością się znajdą.