W poprzednim sezonie spadł razem z Leicester spadł z ligi, a teraz bryluje w jednym z czołowych zespołów Premier League. W pierwszych sześciu ligowych meczach po transferze do Tottenhamu James Maddison ma już na swoim koncie dwa gole i cztery asysty. Jego rola nie ogranicza się jednak tylko do ostatniej tercji boiska i dokładania liczb. Były zawodnik Leicester jest wszechobecny i ma wpływ na grę zespołu niemal w każdym elemencie. Odmieniony Tottenham Ange’a Postecoglou ma twarz Jamesa Maddisona.
Zniwelować brak Harry’ego Kane’a
Kiedy James Maddison przychodził do Tottenhamu mówiło się, że to typ piłkarza, którego ten zespół potrzebuje. Ofensywny pomocnik z wizją gry, czyli ktoś, w kogo rolę przez ostatnie lata wcielał się Harry Kane skutecznie łącząc obowiązki twórcy i tworzywa. W momencie podpisywania kontraktu z Maddisonem nie wiedzieliśmy jeszcze, że Harry Kane rozpocznie sezon w innym klubie (aczkolwiek był to dość realistyczny scenariusz), więc pozyskanie 26-latka było także polisą na wypadek odejścia z klubu najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu. Maddison wziął na siebie ciężar kreowania okazji i robi to świetnie. Żaden piłkarz nie zaliczył od niego więcej asyst. W liczbie kluczowych podań wyprzedzają go jedynie Saka (o dwa), Neto i Bruno Fernandes (o jedno), natomiast współczynnik oczekiwanych asyst (xA) ma tylko Portugalczyk z Manchesteru United. Maddison przewodzi w liczbie podań w pole karne, co dobrze oddaje charakterystykę gry Tottenhamu opartą na wielu dograniach z bocznego sektoru w szesnastkę.
Proces zastępowania Harry’ego Kane’a to jednak nie tylko kreacja, a przede wszystkim gole. Jasne było, że jeden zawodnik nie zastąpi dorobku strzeleckiego Anglika z poprzedniego sezonu (30 goli), więc liczba trafień musiała rozdzielić się na wielu ofensywnych zawodników. Sprowadzenie Maddisona miało w tym pomóc, ponieważ to zawodnik, który ma naturalną łatwość w trafianiu do siatki. W Premier League dla Leicester strzelił 43 gole w 5 sezonach. Ponadto jest to zawodnik bardzo skuteczny. W trzech ostatnich sezonach zdobył 11 bramek więcej niż „powinien” według modelu xG. Choć w pierwszej kolejności James Maddison jest dla Tottenhamu kreatorem to dwa trafienia na koncie też już ma. Anglik znakomicie punktuje w klasyfikacji kanadyjskiej. Od poprzedniego sezonu żaden ofensywny pomocnik nie ma więcej bezpośrednich udziałów przy golach. Maddison to gracz, który jest kluczowy w tych decydujących momentach. Ktoś na kogo Anglicy mówią game-changer.
James Maddison w innych rolach
James Maddison w Tottenhamie nie odpowiada jednak tylko za ostatnią tercję boiska. Przy jego umiejętnościach oraz brakach zespołu grzechem byłoby ograniczenie jego działań tylko do tej strefy. Ange Postecoglou powierzył mu więc pokaźniejszy zakres obowiązków. Koguty pod wodzą nowego trenera starają się grać krótkimi podaniami i rozgrywać piłkę od własnej bramki. Boczni obrońcy często łamią do środka w fazie posiadania piłki, ale dodatkowe wsparcie zapewnia także Maddison, który często cofa się po piłkę zajmując miejsce obok Yvesa Bissoumy. Anglik potrafi utrzymać się przy piłce pod pressingiem, a także obrócić się z piłką i zagrać ją do przodu.
Sześć meczów to oczywiście mała próbka, ale pewne trendy możemy już zaobserwować. W porównaniu do poprzednich sezonów w Leicester Maddison notuje prawie dwa razy więcej progresywnych podań (10,7 do 5,8 w przeliczeniu na 90 minut). Częściej także napędza akcje prowadzeniem piłki (3,0 do 2,1/90 minut) oraz sam otrzymuje więcej progresywnych zagrań (7,9 do 5,0/90 min).
Po transferach do słabszych do lepszych klubów zawodnicy często mają problem z przestawieniem się z systemu, w którym wszystko kręcił się wokół nich do gry, w której są tylko jednym z elementów całego zespołu. Maddison nie musiał się jednak z tym mierzyć. Ange Postecoglou uczynił z Anglika kluczową postać całej ofensywy. Maddison po transferze do Tottenhamu jest częściej przy piłce niż miało to miejsce w Leicester i wykonuje także więcej podań, co możemy tłumaczyć częstszym utrzymywaniem się przy piłce przez nowy zespół. A James Maddison właśnie tego potrzebuje – jak najczęstszego uczestniczenia akcji i dotykania futbolówki.
Uniwersalność
James Maddison jest idealnym piłkarzem, któremu można oddać kierownicę w ofensywie. To zawodnik, który świetnie czuje się, mając swobodę na boisku, nie będąc przywiązanym sztywnymi ramami taktycznymi do konkretnej roli. U Ange’a Postecoglou teoretycznie gra jako ofensywny pomocnik ustawiony bliżej lewej strony, ale wystarczy spojrzeć na heatmapę, aby zauważyć, że Maddison lubi szukać sobie miejsca na całym boisku. To nie jest pomocnik przypisany do jednej konkretnej strefy (jak przykładowo jego vis-a-vis w ostatnim ligowym meczu – Martin Odegaard). W poprzednim sezonie w Leicester często grał jako prawoskrzydłowy schodzący do środka, więc nie ma problemu z operowaniem po drugiej stronie boiska. Maddison jest także efektywny przy linii bocznej, co potwierdził ogrywając Sakę przy pierwszym golu dla Tottenhamu w ostatnim ligowym meczu. Z Bournemouth zdobył natomiast bramkę – pozostając w obrębie Spurs – Dele Alliego wbiegając z drugiej linii w pole karne na prostopadłe podanie.
James Maddison jest więc bardzo trudny do zneutralizowania. Zatrzymasz jego jeden atut, to skorzysta z innego. Tak czy inaczej, będzie w stanie odcisnąć mocne piętno na grze swojego zespołu. Jeśli rywale mocno zagęszczą środek i ograniczą przestrzeń między liniami, to znajdzie sobie miejsce przy linii bocznej. Gdy będą bronić się głęboko, uważając na prostopadłe podania, to znajdzie miejsce przed szesnastką na strzały z dystansu, a po strzelonym golu wykona swoją charakterystyczną cieszynkę, imitując rzucanie lotkami do tarczy. Pozostając w tej dyscyplinie sportu – często mówi się, że ktoś z wyborem trafił w sam środek tarczy. Tottenham z transferem Maddisona (przypomnijmy: za 40 mln funtów) rzucił jednak jeszcze lepiej – w potrójną dwudziestkę.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej