Zawodniczki Bialskiej Stali po trochę ponad miesiącu będą miały kolejną okazję zrewanżować się rzeszowskim Rysicom. W fazie zasadniczej sezonu uległy dwukrotnie. Pierwsze starcie z trzeciej kolejki było niesamowicie wyrównane i rozstrzygnął je dopiero tie-break. W nim DevelopRes zanotował wielki powrót, gdy przegrywał już dwoma setami. Rewanż natomiast poza jedną partią zrywu Bostiku zakończył się dość pewnym triumfem DevelopResu. Walczące o drugi puchar z rzędu siatkarki BKSu musiały coś wykombinować, aby po raz trzeci nie dać się pogryźć.
Mocny powrót
Już od pierwszych minut Bostik jak i Developres pokazywały wysokiej klasy siatkówkę. Bardzo często punktu padały dopiero po dłuższych wymianach. Przy tych wyrównanych bojach widać było, że minimalnie większa efektywność w pewnych detalach będzie definiować, kto zacznie przeważać. Elementem robiącym różnicę okazała się skuteczność Kertu Laak. Ta na bloku pomogła stworzyć dwupunktową przewagę (6:8), zaś ta na polu serwisowym wsparła jej podwyższenie do trzech (7:10). Niedługo później mur postawiony przez Martę Orzyłowską powiększył ją do czterech (8:12). Wydawało się, że BKS ma bardzo dobrą pozycję wyjściową do kontroli przebiegu spotkania. Jednak wicemistrzynie Polski nie miały zamiaru oddać tego seta za darmo.
Rysice odkąd musiały gonić wynik, sprawiały swoim atakiem coraz więcej problemów przeciwniczkom. Za sprawą uderzeń Sabriny Machado udało im się złapać konieczny kontakt (13:14). Niedługo potem natomiast za sprawą dwóch asów Magdaleny Jurczyk DevelopRes wykonał manewr wyprzedzania (16:15). Po utracie prowadzenia BKS wpadł w poważną stagnację. Miał problem z finalizacją akcji, a przeciwny zespół zaczął punktować go regularnie. Łącznie stracił pięć oczek z rzędu, przez co jego sytuacja w końcówce wyglądała nieciekawie (23:16). Ale pomimo tej nie najlepszej pozycji Bialska Stal nadal nie zamierzała pozwolić rywalkom łatwo domknąć seta. Dzięki atakom Martyny Borowczak połączonymi z rzeszowskimi podarunki nagle wizja odwrócenia losu nie wydawało się już taka niemożliwa (23:20). Jednak w najważniejszym momencie DevelopRes otrząsnął się i zgarnął seta dla siebie.
Drapieżna dominacja w drugiej, łagodniejsza w trzeciej
Druga partia stała pod znakiem dobrego otwarcia przez podopieczne Michala Maska. Dzięki większej skuteczności w ofensywie udało im się ładnie odgrodzić (7:3). Bostik był w stanie do ogrodzenia się zbliżyć dzięki efektywności zamykania długich wymian na swoją korzyść (9:8). Ale samego płotu nie udało mu się przeskoczyć. Szczerze powiedziawszy zaraz po punktowym zbliżeniu skończyła się gra BKSu. Popełniał kosztowne błędy przy wymierzaniu ciosów, przez co wymiernie asystował przy systematycznym oddalaniu się DevelopResu. Do tego sam nie za bardzo potrafił bronić się przed ostrymi kłami. Efektem kumulacji wszystkich problemów była czysta demolka, po której klub z Bielska-Białej musiał jakoś się pozbierać.
Bostik w trzeciej odsłonie nadal miał problem z atakiem. Rysice kontrując odebrane piłki, szybko wywalczyły przewagę (4:1). Jednak w tym wypadku zawodniczki Bartłomieja Piekarczyka nie rozsypały się jak wcześniej. Poprawiły finalizacje, do tego dołożyły bloki (Pacak oraz Laak) i wyrównały stan rywalizacji (5:5). Remisowość starcia trwała kilka wymian. Po nich znowu to DevelopRes dzięki większej efektywności swoich działań objął inicjatywę (11:8). Jego przewaga była jednak trochę jak rzeka. Cały czas była w ruchu podnosząc się i opadając rytmicznie. Pływała tak, ponieważ ekipa z Bielska-Białej wywierała nieustanną presję. Jednak jej problemem było to, że po każdym punktowym zbliżeniu się (a nawet wyrównaniu) zatrzymywała się, gdzie równocześnie przeciwnik wykonywał kilka kroków do przodu. Bez braku konkretnego przejęcia kontroli nie mogło być też mowy o wiekopomnym comebacku.
KS DevelopRes Rzeszów — BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała 3:0 (25:21, 25:13, 25:20)
TAURON Puchar Polski
MVP: Katarzyna Wenerska