.png){kind=link}
Piątkowy wieczór w ramach 12. kolejki Betlic 1. Ligi spędziliśmy w Chorzowie. W „Kotle Czarownic” miejscowy Ruch podejmował Kotwicę Kołobrzeg. Obie ekipy znajdowały się przed tym meczem w dolnej części tabeli, mimo, że brzmi to abstrakcyjnie. Mecz ten zdecydowanie nie był najwyższych lotów. „Niebiescy” zdobyli trzy punkty po trafieniu samobójczym, jednak powodów do optymizmu nie było.
Gwizdy kibiców
Już na początku meczu świetnie do środka boiska zszedł Segbe Desire, znalazł się na linii pola karnego i huknął z całych sił na bramkę Martina Turka. Dobrze interweniował jednak golkiper „Niebieskich”. Po raz pierwszy serca kibiców Ruchu Chorzów mocniej zabiły w 14. minucie gry. Dobrze z lewej strony boiska w pole karne zagrał Daniel Szczepan, do piłki pierwszy podbiegł Mohamed Mezgrani i z około 16 metra uderzył wysoko nad bramką. Parę minut później było na odwrót i Mezgrani zagrał do Szczepana, który w 100% sytuacji trafił prosto w golkipera Kotwicy Kołobrzeg. W kolejnych minutach „Niebiescy” mieli swoje szanse, ale wyglądali bardzo blado na tle beniaminka. Brakowało chłodnej głowy w wielu sytuacjach. Idealnym podsumowanie pierwszej połowy była informacja, że goście mieli 60% posiadania piłki.
Nie był to mecz najwyższych lotów
Kotwica Kołobrzeg cieszyła się tym, cieszyła się tym, że mogła zagrać na Stadionie Śląskim. Gospodarzom ciężko było stworzyć sobie dogodne sytuacje bramkowe i trener Szulczek powinien szybciej reagować ze zmianami. W 66. minucie bardzo dobrą sytuację miał Jonatan Junior, ale z jego uderzeniem poradził sobie Martin Turk. Ze strony Niebieskich swoje próby mieli Szczepan, Szwoch czy Kozak, ale kompletnie bez pomysłu. W 75. min padł gol dla Ruchu. Dośrodkowanie Miłosza Kozaka i piłkę do własnej bramki skierował Tomasz Wełna.
Kotwica Kołobrzeg po 70 minucie gry straciła swoje ambicje i ofensywne i skupiła się tylko i wyłącznie na obronie. Ruch Chorzów miał swoje szanse w końcówce, ale żadna z nich nie pozwoliła na pokazanie umiejętności bramkarzowi gości.