Gdy w maju poprzedniego roku analizowano, dlaczego Liverpool nie wytrzymał tempa Manchesteru City i Arsenalu w wyścigu o mistrzostwo Anglii jednym z głównych czynników, na który wskazywano, był brak klasowego defensywnego pomocnika, po tym jak w lecie klub przegrał walkę z Chelsea najpierw o Moisesa Caicedo, a potem Romeo Lavię. Jurgen Klopp początkowo ustawiał w tej roli Alexisa Mac Allistera, później Argentyńczyk otrzymał więcej zadań ofensywnych, a jego miejsce zajął Wataru Endo. Przed startem okienka pozycję nr 6 wskazywano jako podstawową do wzmocnienia. Liverpool tego nie zrobił, ale Arne Slot i tak znalazł rozwiązanie. A nazywa się ono Ryan Gravenberch.
Starania o Zubimendiego
Zarząd Liverpoolu w letnim okienku transferowym był wyjątkowo pasywny i cierpliwy na rynku transferowym. Prawdopodobnie wyszli z (słusznego) założenia, że przy zatrudnieniu nowego szkoleniowca może dojść do pewnych przetasowań w hierarchii zespołu. Niektórzy piłkarze zyskają, inni stracą, a w wyniku tego priorytety transferowe mogą się zmienić. Liverpool zaczął działać dopiero po rozpoczęciu okresu przygotowawczego i z doniesień medialnych mogliśmy odczytywać, że defensywny pomocnik nadal był jednym z głównych celów klubu. The Reds zagięli parol na Martina Zubimendiego, natomiast Real Sociedad przekonał 25-latka do pozostania na Estadio Anoeta.
Na Anfield nie szukali opcji alternatywnych, a uwierzyli w Arne Slota. Nie sprowadzając żadnego pomocnika, pośrednio wysłali mu wiadomość: pokaż swój kunszt trenerski w rozwijaniu piłkarzy, wykreuj defensywnego pomocnika z tych graczy, których zastałeś po przyjściu do klubu. Oprócz Alexisa Mac Allistera oraz Wataru Endo, których Jurgen Klopp wystawiał na tej pozycji w poprzednim sezonie, holenderski szkoleniowiec mógł przyglądać się Curtisowi Jonesowi, dla którego bardziej naturalna jest gra bliżej bramki przeciwnika, a także wracającemu po kontuzji, 19-letniemu Stefanowi Bajceticowi, który pod koniec okienka został jednak wypożyczony do RB Salzburg. Walkę o miejsce w podstawowym składzie jako najniżej ustawiony pomocnik wygrał za to rodak Slota, Ryan Gravenberch.
Zmiana pozycji
22-latek trafił na Anfield poprzedniego lata przechodząc z Bayernu Monachium. Im dłużej trwał jego debiutancki sezon, tym bardziej całościowa nota za występy dla Holendra się obniżała. Ryan Gravenberch nie miał udanego wejścia do Liverpoolu, a grał przecież na swojej nominalnej pozycji, czyli „8-ki” ustawionej bliżej lewej strony w systemie 4-3-3. Dziś zapytany o preferowane miejsce na boisku Gravenberch mógłby już odpowiedzieć inaczej, ponieważ w nowej roli u Arne Slota spisuje się znakomicie. Holender nie gra jak typowa „6-tka”, bowiem – po pierwsze – nowy trener zmienił ustawienie z 4-3-3 na 4-2-3-1, z tym że jeden środkowy pomocnik dostaje więcej zadań ofensywnych, a drugi – defensywnych. Po drugie, sposób gry Liverpoolu nie zakłada surowego przypisania do pozycji każdego z pomocników. W trakcie spotkania niekiedy możemy zaobserwować Holendra przesuwającego się wyżej, a obowiązki przeznaczone dla defensywnego pomocnika przejmuje Mac Allister, Trent Alexander-Arnold czy nawet Dominik Szoboszlai.
Liverpool pod wodzą Arne Slota gra bez klasycznej „6-tki” trzymającej pozycji. Nie ma jednego zawodnika, który jest centralną postacią zespołu, a cała reszta krąży wokół niego. Takim zawodnikiem byłby Zubimendi, ale skoro nie udało się go sprowadzić, to 46-letni szkoleniowiec znalazł inny pomysł na zestawienie środka pola. Gravenberch ma więcej swobody w poruszaniu się i jest zawodnikiem bardziej mobilnym z piłką przy nodze niż większość typowych defensywnych pomocników. Wiele trenerów wymaga również wyższej celności podań od swojej „6-tki” niż średnia tej statystyki Holendra w tym sezonie (88,4%). Niemniej jednak, w obecnym sezonie tylko w jednym meczu – przegranym z Nottingham Forest (0:1), gdy rywal bronił bardzo głęboko i nie dawał wyciągnąć się wyżej do pressingu – w zespole The Reds rzucał się w oczy brak kontrolera tempa gry w środku pola z dużym zasięgiem podań i szybkością podejmowania decyzji. We wszystkich pozostałych środek pola Liverpoolu funkcjonował niemal idealnie.
Ryan Gravenberch pokazuje atuty, z których dotąd go nie znaliśmy
Ryan Gravenberch ma cechy, których Arne Slot szuka u swoich środkowych pomocników. Filozofia holenderskiego szkoleniowca zakłada wciąganie rywali do podejścia wyżej, aby stworzyła się przestrzeń za ich linią obrony lub pomiędzy formacją defensywy, a pomocy. Środkowi pomocnicy muszą więc często przyjmować piłkę pod pressingiem rywala, współpracować z kolegami na małej przestrzeni i przyspieszać akcję podaniem lub prowadzeniem futbolówki. Ryan Gravenberch dobrze radzi sobie pod presją. Ma odpowiednie warunki fizyczne, aby skutecznie chronić piłkę, prowadzi ją krótko przy nodze oraz jest zwrotny, dzięki czemu trudno zabrać mu futbolówkę. Dzięki tym cechom odnajduje się również grając wyżej, między liniami, z czego – jak już wcześniej wspomnieliśmy – Slot również korzysta. Gravenberch w 4 z 6 meczów, w których grał w tym sezonie, wykonał najwięcej podań spośród drugiej linii Liverpoolu. Spotkania z Ipswich w 1. kolejce oraz z Bournemouth w minioną sobotę zakończył z kolei jako lider klasyfikacji podań w tercję ataku w swoim zespole.
Ryan Gravenberch zbiera również sporo pochwał w tym sezonie za swoją postawę w defensywie. Kibice The Reds mogli mieć obawy, jak Holender będzie funkcjonował bez piłki jako „6-tka”, ale Arne Slot wiedział co robi. – Jego jakość z piłką mogłaby być moją pierwszą odpowiedzią, ale myślę, że pochodząc z Holandii, wszyscy wiemy, jak dobrze radzi sobie z piłką. Może być naprawdę ważnym zawodnikiem przy budowaniu akcji, ale to, co zrobiło na mnie największe wrażenie, kiedy zacząłem z nim pracować, to jak dużo potrafi biegać, a potem jak dobry jest, gdy dochodzi do pojedynku – mówił nowy trener o atutach Gravenbercha na pozycji nr 6 po meczu z Manchesterem United. 22-latek potrafi zaasekurować boczne sektory, jest skuteczny w pojedynkach (58,8% wygranych) oraz ma motorykę, aby nadążać za przeciwnikiem przy kontratakach. Tylko w meczach z Ipswich oraz Manchesterem United w tym sezonie Gravenberch nie przewodził w statystyce odzyskanych piłek wśród graczy Liverpoolu.
Ryan Gravenberch jest pierwszym piłkarzem, który odżył u Arne Slota
Holenderski szkoleniowiec znalazł na swojego rodaka inny pomysł niż miał Jurgen Klopp. Gravenberch ustawia się teraz niżej i spoczywa na nim większa odpowiedzialność w rozegraniu. W przeliczeniu na 90 minut 22-latek zalicza w tym sezonie ponad 20 kontaktów z piłką więcej niż w poprzednim, a proporcje tych dotknięć znacznie zwiększyły się w tercjach defensywnej (z 12,1% do 23%) i środkowej (z 49,9% do 58,3%), natomiast spadły w tercji ataku (z 39,1% do 19,7%). Holender ma też bardziej odpowiedzialną rolę w defensywie, zwłaszcza przy zabezpieczaniu kontrataków i wywiązuje się z niej bardzo dobrze.
Dla nas, kibiców, ale także dla osób pracujących w futbolu przemiana Ryana Gravenbercha to lekcja, że zatrudniając nowego trenera, nie powinno się spieszyć z transferami. Najpierw warto dać wykazać się szkoleniowcowi, który może dostrzec ukryty potencjał w zawodniku, który u poprzedniego menedżera nie miał najwyższych notowań i dzięki temu zaoszczędzić pieniądze. Arne Slot i jego pomysł na Ryana Gravenbercha jest na dobrej do tego drodze.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej