Gdy do Ekstraklasy trafia piłkarz, przy którego nazwisku nie trzeba odpalać wyszukiwarki Google, aby sprawdzić kim on jest to przeważnie za bogatym CV kryją się spore problemy, najczęściej natury zdrowotnej. W ostatnich latach przez Ekstraklasę przewinęło się mnóstwo piłkarzy, którzy pograli na wysokim poziomie w Europie, ale w Polsce nie potrafili się odnaleźć (Eduardo, Richmond Boakye Miroslav Stoch, Tomas Necid, Jewhen Konoplianka – żeby wspomnieć kilku graczy). Kiedy więc Ruben Vinagre podpisywał kontrakt z Legią Warszawa można było mieć obawy, że to powtarzanie błędów z przeszłości. Niemniej jednak, Portugalczyk na Łazienkowskiej spisuje się fanatastycznie i wyrasta na gwiazdę ligi.
Legia jako trampolina do odbudowy
Ruben Vinagre już przed 20. urodzinami awansował z Wolverhampton Wanderers do Premier League. U Nuno Espirito Santo nie był podstawowym wyborem, ale regularnie łapał minuty w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii. Portugalczyk zapracował sobie na transfer do Sportingu, ale wtedy jego kariera zatrzymała się w miejscu, a z czasem zaczęła pikować. W jednym z najlepszych portugalskich zespołów nie potrafił się przebić i stale lądował na różnego rodzaju wypożyczeniach. Ani w Evertonie, ani w Hull City, ani w Hellasie Verona nie grał jednak tyle, ile zapewne sobie życzył. Minionego lata – mimo że ponoć miał oferty z Serie A czy Panathinaikosu, o czym mówił Goncalo Feio w wywiadzie dla TVP Sport – świadomie zrobił krok w tył przechodząc, również na zasadzie transferu tymczasowego, do Legii, gdzie prestiż gry i zarobki są niższe. W barwach Wojskowych już spędził na boisku najwięcej czasu spośród klubów, do których był wypożyczany ze Sportingu.
Ruben Vinagre wchodził do seniorskiej piłki jako lewy wahadłowy, ponieważ Nuno Espirito Santo w Wolverhampton kurczowo trzymał się ustawienia z trójką środkowych obrońców i wahadłowymi. Pod tym względem miał pasować do systemu gry Legii Goncalo Feio, którego podstawą było ustawienie 3-1-4-2. 25-latek szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie wygrywając rywalizację z Patrykiem Kunem i Ryoyą Morishitą. W pierwszym spotkaniu ligowym z Zagłębiem Lubin pojawił się na boisku jako zmiennik, później starcie z walijskim Caernarfon w 2. rundzie eliminacji Ligi Konferencji przesiedział na ławce rezerwowych, ale od 2. kolejki Ekstraklasy zawsze znajduje się w wyjściowym składzie (z wyjątkiem rewanżu z Caernarfon, gdzie Goncalo Feio wystawił drugi garnitur).
Ruben Vinagre w nowej roli
Ruben Vinagre od początku sezonu spisywał się w Legii solidnie. Zespół regularnie był krytykowany za grę, obrywało się wielu piłkarzom, ale Portugalczyk akurat nie znajdował się na cenzurowanym. Był jednym z najmniej zawodzących piłkarzy w zespole Goncalo Feio i jednym z niewielu, na których dobre występy kibice mogli liczyć. Z powodu nieprzekonującej gry trener podjął pewne kroki, aby to zmienić. Odszedł od ustawienia z trójką stoperów i wahadłowymi na rzecz systemu 4-3-3. Ruben Vinagre został więc bocznym obrońcą, ale zamknięcie jego roli w tych dwóch słowach byłoby zbyt dużym spłyceniem tematu.
W ofensywie stołeczny zespół opiera się przede wszystkim na kombinacyjnych akcjach w bocznych sektorach boiska. Zaangażowani w nie najczęściej są skrzydłowy, skrajny środkowy pomocnik oraz boczny obrońca, którzy – zwłaszcza ci grający po lewej stronie – mają swobodę w interpretowaniu pozycji, na której powinni znaleźć się w danym momencie. Rubena Vinagre’a możemy oglądać w wielu różnych strefach boiska. 25-latek regularnie schodzi bliżej środka, aby mieć większy wpływ na rozegranie i progresję piłki. Legia w bocznych sektorach bazuje przede wszystkim na dynamice, więc Vinagre często aktywnie wspomaga akcje ofensywne. Daje wsparcie w postaci obiegu, po którym może dośrodkować w pole karne lub wykonuje ruch na wolną przestrzeń będąc ustawionym bliżej środka, wcinając się pomiędzy bocznego, a środkowego obrońcę przeciwnika.
Lepszy boczny obrońca niż wahadłowy
Na lewej obronie Ruben Vinagre spisuje się jeszcze lepiej, choć trzeba mieć też na uwadze, że cały zespół jest o wiele bardziej zgrany. Brak ograniczenia Portugalczyka do konkretnych zadań, a powierzenie mu zdecydowanie większej swobody i dowolności sprawiło, że zawodnik tylko na tym zyskał. Ma większy wpływ na grę Legii w wielu fazach. Jest multizadaniowcem.
Schodząc do środka przejmuje obowiązki rozgrywającego, a dodatkowy taki zawodnik przydaje się przy grze jedną „6-tką” oraz dwoma „8-kami” skoncetrowanymi na ataku i ustawionymi wyżej i dość szeroko. Podłączając się do ofensywy i przechodząc do ostatniej tercji boiska zakłada natomiast buty kreatora. Dysponuje bardzo dokładnym dośrodkowaniem. W tym sezonie Ekstraklasy jest liderem klasyfikacji celnych wrzutek w pole karne. Schodząc do środka 25-latek ma również umiejętność podania w szesnastkę rywala, aby wykreować koledze sytuacje. Po transferze do Legii asystował już przy 8 trafieniach, w tym dwóch w meczach fazy ligowej Ligi Konferencji. Kolejnym aspektem, którym często tworzy przewagę dla swojego zespołu jest drybling. W Ekstraklasie tylko Jean Carlos zanotował więcej udanych dryblingów od niego. Vinagre nie boi się wchodzić w pojedynki jeden na jednego nawet w momentach, w których strata piłki wydaje się niebezpieczna, ponieważ bardzo dobrze kontroluje piłkę i trudno mu ją odebrać.
Ruben Vinagre jest dla Legii Warszawa rozgrywającym, kreatorem i dryblerem w jednym. Ponadto realizuje podstawowe obowiązki, których wymaga Goncalo Feio od swoich piłkarzy, czyli odpowiedzialna postawa w defensywie oraz intensywność. Portugalczyk regularnie gra co trzy dni, ale nie widać po nim zmęczenia. W liczbie sprintów na mecz w rozgrywkach Ekstraklasy spośród graczy Legii lepszą średnią ma tylko Paweł Wszołek. – To gracz znający wysoką intensywność i to od razu widać. Na pierwszym treningu zrobił rekord w zakresie HRS-u, biegów z wysoką prędkością – charakteryzował Portugalczyka Goncalo Feio we wspomnianym wywiadzie dla TVP Sport.
Ruben Vinagre to ogromna inwestycja
Ruben Vinagre trafił do Legii Warszawa na zasadzie wypożyczenia, ale w umowie ze Sportingiem działacze Wojskowych wynegocjowali opcję wykupu Portugalczyka za około 2,5 mln euro. Gdyby zdecydowali się aktywować tą klauzulę to rekord transferowy w naszej lidze zostałby pobity o blisko ćwierć miliona euro. Doliczając do tego pensję Vinagre’a mielibyśmy do czynienia z gigantyczną inwestycją w skali naszej ligi. Portugalski dziennik „A Bola” sugeruje, że Legia najprawdopodobniej zdecyduje się wykupić 25-latka.
Czy wartość sportowa Rubena Vinagre’a rekompensuje kwotę, jaką trzeba w niego zainwestować? Jeśli Portugalczyk przez kolejne miesiące będzie utrzymywał taką dyspozycję jak w ostatnich tygodniach – nie mamy wątpliwości, że skorzystanie z opcji wykupu będzie jedyną słuszną decyzją.