Po wczorajszym remisie z Atletico Madryt, FC Barcelona nie ma prawa być zadowolona. Gra podopiecznych Ronalda Koemana była nijaka i nieadekwatna do stawki rywalizacji. Jeden piłkarz może być jednak względnie usatysfakcjonowany – Ronald Araujo. Gdy Urugwajczyk zmienił w przerwie Oscara Minguezę, defensywne poczynania Blaugrany zaczęły wyglądać o niebo lepiej.
Araujo wciąż pozostaje jedynym obrońcą z TOP5 lig Europy, który nie został jeszcze przedryblowany (!).
Nie można (jeszcze) mówić, że Araujo jest najlepszym środkowym obrońcą. Jest po prostu najlepszy w jednej ze statystyk. Ale któregoś dnia faktycznie może na stałe zadomowić w światowej czołówce. Już teraz wyróżniają go znakomite warunki fizyczne, a przy tym szybkość. Dlatego nie rozumiem, dlaczego przeciwko Atletico Koeman wystawił Minguezę. Liczył na długie piłki od Hiszpana między rywali? No, raczej grając z Atleti ciężko wypatrywać luk w formacjach u rywala. Grunt, że po pierwszych 45 minutach Koeman skorygował swoją decyzję, wpuszczając urugwajskiego obrońcę.
Barcelona ma stopera na lata? Sam zainteresowany w jednym z wywiadów wspominał, że za 10 lat najchętniej widziałby się nadal w katalońskim klubie.
Baba na spalonym – Weronika Góral
Foto: FC Barcelona/Facebook