Nie milkną echa wczorajszej wygranej reprezentacji Danii przeciwko San Marino. Co jednak ciekawe, częściej niż o fatalnej postawie Duńczyków, którzy wymęczyli zwycięstwo 2:1, pisze się o bandytyzmie ich rywali. Już po spotkaniu, Simon Kjær oświadczył, że zawodnicy San Marino celowo starali się skrzywdzić Rasmusa Højlunda i świadomie oznajmili, że „zakończą jego karierę”. Napastnik Manchesteru United żalił się także, że podsłuchał rozmowę przeciwników, którzy umawiali się wyrządzenie krzywdy Duńczykowi.
Rasmus Højlund: Rozumiem włoski i słyszałem, jak kilku z nich biegało dookoła i mówiło mi nieprzyjemne rzeczy. Popychali mnie i bili, a także mocno łapali. Myślę, że to niewiarygodnie lekceważące, że bili mnie i szarpali. Mówili: „Czekajcie na następną akcję” i „rozwalimy was”. Były to więc mniej więcej groźby.
Oskarżenia duńskich piłkarzy są w tym momencie trudne do zweryfikowania
Owszem, w trakcie meczu doszło do wielu niepotrzebnych czy wręcz brutalnych fauli. Højlund mocno ucierpiał w kontrakcie z amatorskimi rywalami, jednak na ten moment nie istnieje żadne nagranie, na którym można by potwierdzić tezę o „groźbach”. Agresywna gra – owszem. Zapowiadanie chęci zrobienia krzywdy – no cóż. Duńczycy oskarżają, piłkarze San Marino zaprzeczają. Temat trudny do sprawiedliwej oceny.
Jak na sytuację zapatrują się oskarżeni? Ich zdaniem to Højlund cały mecz prowokował, a po strzelonym golu „popisywał się”, chcąc ośmieszyć przeciwnika. Miał nawet podbiegać do rywali i krzyczeć im ich kierunku obraźliwe słowa. Przypomnijmy, mówimy o piłkarzu Manchesteru United, który trafił przeciwko San Marino. Czy sprawa będzie miała jakiekolwiek konsekwencje? Raczej nie. Duńczycy przykrywają swoją winę za zaskakująco niskie zwycięstwo, opisując ich zdaniem „bandytyzm” San Marino. Piłkarze z kraju mającego mniej mieszkańców niż Oleśnica czy Kraśnik, mogą świętować strzelonego gola, a wynik 1:2 jest dla nich wielkim sukcesem.