Stara piłkarska maksyma głosi „jesteś tak dobry jak Twój ostatni mecz”. Ralf Rangnick po raz ostatni na ławce trenerskiej zasiadł w finale Pucharu Niemiec, 25 maja 2019 roku. Bayern Monachium bez większego problemu wypunktował wówczas RB Lipsk, a dubletem popisał się Robert Lewandowski. Po tamtym wydarzeniu, trener skupił się na pracy „dyrektora współpracy międzynarodowej” w sieci klubów spod znaku Red Bulla, a następnie miał dość niejednoznaczną rolę w Lokomotivie Moskwa. CV nie robi większego wrażenia? Owszem, ale lada chwila może mieć w nim zdecydowanie „mocniejszy” wątek, jakim będzie praca w roli pierwszego trenera Manchesteru United. Czy kibice „Czerwonych Diabłów” mogą być spokojni o przyszłość klubu, czy też „geniusz” Pana Ralfa zostanie boleśnie zweryfikowany? Kim tak naprawdę jest „ojciec” Gegenpressingu?
Rangnick to prawdopodobnie jeden z najdziwniejszych przypadków współczesnego świata trenerów piłkarskich
Niemiec wyłamuje się z wszelakich norm w jakich postrzegamy współczesnego szkoleniowca. Jednocześnie wydaje się filozofem futbolu – kimś, kogo wkład w prowadzenie zespołu znacznie wykracza poza prowadzenie treningów. Sam opisuje się jako mentor takich fachowców jak Jurgen Klopp czy Thomas Tuchel. To on miał być jednym z pomysłodawców Gegenpressingu, wizjonerem, którego pomysły w życie wprowadzali obecni trenerzy Liverpoolu, Chelsea czy Bayernu Monachium. Problem w tym, że największe dotychczasowe sukcesy w jego życiorysie, to Mistrzostwo Austrii z Red Bull Salzburg oraz Puchar Niemiec z Schalke.
Ralf Rangnick nie legitymuje się pokaźną gablotą z trofeami. Może godzinami opowiadać o pięknej filozofii futbolu, ale swoimi wynikami nijak ma się do trenerów, których nazywa swoimi uczniami. O ile Klopp czy Tuchel z szacunkiem wypowiadają się o swoim „nauczycielu”, o tyle „uczniowie” biją go na głowę w kontekście odnoszonych sukcesów. Ragnick pięknie opowiada o filozofii futbolu, Jurgen i Thomas pokazują, jak należy wprowadzać ją w życie.
Mimo tego, osoba Pana Ralfa ma dziesiątki entuzjastów
Odkąd w 2019 roku przestał pełnić rolę trenera Lipska, łączono go m.in. z Tottenhamem, Milanem, Realem Madryt i reprezentacją Niemiec. Wszędzie jednak był opcją numer trzy – cztery. Moim zdaniem potencjalni pracodawcy obawiali się braku jego doświadczenia w zarządzaniu topowymi klubami. Lipsk? Czołowy zespół Bundesligi, ale zdecydowanie inne warunki pracy niż trenowanie „Królewskich”. Fakty są zresztą takie, że Ralf Rangnick przez ostatnią dekadę prowadził kluby przez 2 i 1/4 sezonu. Z Lipskiem awansował do Bundesligi (sezon 2015/16), a w sezonie 2018/19 zajął 3. miejsce w lidze. Z Schalke pracował przez 6 spotkań rozgrywek 2011/12, po czym zrezygnował z powodu „wypalenia”. To również ciekawy wątek, o którym mówi się niewiele. Szkoleniowiec ogłosił wówczas, że nie czuje satysfakcji z pracy i musi odpocząć od piłki. Pół roku później został dyrektorem sportowym Lipska.
Niemcowi nie można odmówić pewności siebie
Gdy dziennikarze proszą go o wywiad, bez chwili zastanowienia opowiada o swojej pięknej wizji futbolu, która brzmi jak wyświechtany slogan. Piłkarze muszą szybko odbierać piłkę, cały czas być w ruchu, wysoko zakładać pressing. Każdy zawodnik powinien być zaangażowany, linie powinny się przesuwać. Umówmy się, podobne zasady opisywał swego czasu Peter Hyballa pracując w Wiśle Kraków. Rangnick jako teoretyk może godzinami zgłębiać swoje spojrzenie na futbol, które oczywiście musi się podobać, a zarazem wydaje się bardzo proste. Nie kojarzę trenera, który chce, by jego gracze stali w miejscu.
Ralf Rangnick jako praktyk nie ma zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Udało mu się jednak stworzyć wokół siebie aurę trenerskiego geniusza. To trochę jak ze szkoleniowcami, którzy zostają ekspertami telewizyjnymi. Gary Neville może barwnie krytykować trenerów z Premier League, wytykając popełniane przez nich błędy. Czy to oznaka jego wielkości? Nie bardzo, bowiem sam zaliczył bolesną klęskę w Valencii. W Polsce również możemy wymienić dziesiątki ekspertów, którzy będą brzmieć jak fantastyczni eksperci, ale w rzeczywistości nie zdołali obronić się jako trenerzy. Najlepszy przykład – Robert Podoliński. Jako ekspert TVP bardzo dobrze radzi sobie z analizą taktyczną, ale klub piłkarski po raz ostatni prowadził w 2017 roku, a jego ówczesny epizod z Radomiakiem był najdelikatniej rzecz ujmując „słaby”.
Ralf Rangnick bez cienia skromności potrafi punktować swoich młodszych kolegów po fachu
Od wielu lat opowiada, że chciałby czegoś więcej niż praca w roli trenera. Ostatnio był (wciąż jest) na etacie w Lokomotivie Moskwa. Wydawało się, że pracując z mniejszym klubem będzie w stanie w pełni pokazać swoją filozofię futbolu. Niemiec chciałby bowiem być jednocześnie dyrektorem sportowym, kierownikiem i trenerem. Finalnie jednak, jego rola ogranicza się do „doradzania”. Za nic nie ponosi odpowiedzialności, podobno nie pojawia się nawet w Rosji. Ot, ze swojego domu w Austrii przesyła wskazówki co warto zmienić w grze drużyny. Mocno specyficzne, prawda?
Objęcie posady trenera Manchesteru United będzie swoistym wyjściem ze strefy komfortu
Sam nie wiem, jak ktoś o takim ego poradzi sobie pracując w tak wielkim klubie, z gwiazdami pokroju Cristiano Ronaldo. Ralf Rangnick nigdy nie miał takiej możliwości, a może sam takowej unikał? Co ciekawe, gdy rozmowy trenera z pracodawcami nie kończyły się sukcesem, ten zarzucał drugiej stronie brak odwagi w powierzeniu mu pełnej władzy. Jeśli United chcą powierzyć Ragnickowi nie tylko prowadzenie drużyny, ale i kluczowe zdanie w rozwoju klubu, to wszystko się może zdarzyć – od wielkiego sukcesu, po dramatyczną katastrofę.
Angielskie źródła sugerują, że Pan Ralf dostanie kontrakt do końca sezonu, a potem działacze ocenią czy warto kontynuować współpracę. To kolejny paradoks, bowiem Rangnick wydaje się człowiekiem, który potrzebuje czasu na wprowadzanie swojej wizji w życie. Osobiście jestem niezwykle ciekawy co z tego wyjdzie, chociaż przeczucie podpowiada, że rozmowy nagle „niespodziewanie” mogą się urwać. Nazwijcie mnie hejterem, ale geniusz Ralfa Rangnicka w ostatnim czasie budowały nie osiągane wyniki, ale opowiadane slogany i zainteresowanie topowych drużyn.