Raków wysoko ogrywa Lechię. Ekipa Paszuna odskakuje rywalom!

W sobotnim meczu 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy Raków Częstochowa piłkarsko zmiażdżył miejscową Lechię Gdańsk, pewnie wygrywając 3:0. Różnica klas była widoczna gołym okiem.

Gospodarze byli zaskoczeni

Sprawiali wrażenie, jakby nie wiedzieli, że podopieczni Marka Papszuna grają futbol bardzo intensywny od samego początku. Wysoki pressing to przecież nie od dziś synonim „Medalików”. Lechiści jednak nie umieli sobie z tym poradzić, czego efektem była szybko stracona. Po stracie w środku pola futbolówka trafiła od Kochergina, przez Piaseckiego aż do Deiana Sorescu, który idealnie wrzucił w stronę Patryka Kuna. Lewy wahadłowy częstochowian był pozostawiony kompletnie bez krycia w polu karnym, z czego skrzętnie skorzystał. Postawa obrony Lechii – karygodna. Mnóstwo luk przy własnej bramce, puszczenie wolno Kuna. To musiało się tak skończyć.

REKLAMA
źródło: Canal+ Sport

To jednak w żaden sposób nie otrzeźwiło piłkarzy Marcina Kaczmarka

A Raków – jak to Raków – grał po prostu swoje, częściej przebywając na połowie rywala niż na swojej. Znamienna była zwłaszcza wyrwa w środku pola po stronie Lechii. Tam niepodzielnie rządzili częstochowianie. Gajos, Kałuziński czy Kubicki byli tylko tłem dla pomocników spod Jasnej Góry. Po 20. minutach zrobiło się na tablicy pojawił się wynik 0:2 po trafieniu Bartosza Nowaka. Dusan Kuciak wybronił wtedy jeszcze główkę Mateusza Wdowiaka, ale przy dobitce byłego zawodnika Górnika Zabrze był już bezradny.

Już w 22. minucie kibice na Polsat Plus Arenie zaczęli raczyć swoich ulubieńców gwizdami

Co więcej, bili nawet brawo po uderzeniu z dystansu w wykonaniu… Kochergina. Ukrainiec, ustawiony nieco niżej w jednej linii z Giannisem Papanikolaou, rozegrał bardzo dobre zawody. To zawodnik na wskroś ofensywny, więc można było mieć obawy o jego grę w destrukcji. Ale dzisiaj nie było takiej potrzeby. Dość powiedzieć, że w pierwszej odsłonie Lechia nie zanotowała ani jednego strzału. Ani celnego, ani niecelnego. Okrągłe zero. Dla porównania Raków uderzał 13-krotnie, z czego 5 razy w światło bramki Kuciaka.

Nawet przerwa i zmiany dokonane przez trenera Kaczmarka (wejście Conrado i Marco Terrazzino) nie odmieniły fatalnej dyspozycji gdańszczan. Dwie minuty po wznowieniu gry Mateusz Wdowiak podwyższył prowadzenie swojej ekipy po asyście przewrotką Svarnasa. Tak, grecki stoper asystował właśnie w taki sposób. Nadzieja gospodarzy na jakikolwiek dorobek punktowy coraz bardziej się oddalała.

źródło: Raków Częstochowa

Fatalny występ na pozycji prawego obrońcy zaliczył nominalny stoper Henrik Castegren

Szwed gubił krycie, a jak krył to na radar. Nie nadążał także z asekuracją, generalnie mocno brakowało mu dynamiki. Patryk Kun nie miał jakichkolwiek problemów, by go ogrywać. Marcin Kaczmarek miał dużo cierpliwości wobec Castegrena, ale stracił ją w 69. minucie, wpuszczając w jego miejsce Davida Steca. Ale także i Austriak z polskimi korzeniami nie załatał tam wyrwy, bo Kun dalej mógł swobodnie wbiegać w szesnastkę Lechii.

Między tymi zespołami była horrendalnie wielka przepaść

Zarówno stricte pod względem jakości piłkarskiej, jak i zwyczajnej chęci do gry. Długimi momentami Lechiści wyglądali, jakby im się po prostu nie chciało. A Raków tak naprawdę mógł wygrać wyżej – wspomnieć należy chociażby o sytuacji Svarnasa czy licznych próbach zza pola karnego Nowaka.

źródło: Maciej Łanczkowski
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ