Raków Częstochowa tej rundy nie zaczął dobrze. Celem Medalików oczywiście jest gra w przyszłym sezonie w europejskich pucharach. Jednak przez niespodziewaną porażkę z Wartą spadli na rozczarowujące, 6. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Ich następnym przeciwnikiem był 10. w tabeli Piast Gliwice. Gliwiczanie rok 2024 rozpoczęli także od porażki, co ciekawe dopiero trzeciej w tym sezonie. Podopieczni Aleksandra Vukovicia mieli przed starciem z Rakowem najmniej przegranych w lidze, jednak zwycięstw zdecydowanie brakowało. I Raków, i Piast chcieli sobie zrekompensować nieudaną minioną kolejkę, choć faworytem wydawała się być ekipa z Częstochowy.
Górnośląska dobranocka
W to spotkanie lepiej weszli podopieczni Dawida Szwargi. Choć w ciągu pierwszych 10 minut nie oddali strzału, to kontrolowali przebieg gry, utrzymywali się przy piłce i podejmowali się prób wykreowania sytuacji bramkowej. Piast natomiast próbował zamknąć rywala na własnej połowie, co czasami dawało zamierzony efekt. To było wyrównane, ale z pewnością nieofensywne starcie – pierwszy strzał oddany został dopiero po 25 minutach gry. Na szczęście nie było to uderzenie w trybuny, a w bramkę Vladana Kovačevicia – Arkadiusz Pyrka przetestował bośniackiego golkipera. Bardziej to było jednak sprawdzenie, czy Bośniak nie zdrzemnął się między słupkami. Na drzemkę mógł pozwolić sobie natomiast František Plach – zwarte i solidne szyki obronne Piasta radziły sobie z jakimikolwiek próbami przedostania się do ich pola karnego.
Na stadionie w Częstochowie nie działo się zupełnie nic, choć w 45. minucie Piast mógł objąć prowadzenie. Michael Ameyaw posłał głębokie dośrodkowanie w pole karne, uderzył Damian Kądzior, ale poradził sobie Kovačević, parując piłkę na słupek. Niebezpieczeństwa w pełni nie zażegnał, ale zimną krwią wykazał się Erick Otieno i wybił piłkę. To była jedyna godna uwagi sytuacja w tej połowie. 3 strzały, 2 celne w ciągu 45 minut. Łączny wypracowany współczynnik xG przez obydwa zespoły wyniósł… 0,07! Dla osób z bezsennością pierwsza połowa tego meczu to rozwiązanie idealne!
Walka do samego końca!
W drugiej połowie do 54. minuty nie działo się nic godnego zanotowania. Wtedy to jednak doszło do zderzenia Otieno z Tomášem Hukiem w polu karnym. Sędzia chwilę się wahał, ale ostatecznie ukarał Kenijczyka żółtą kartką i przyznał rzut karny ekipie z Gliwic. Wykonywał go niezawodny w tym elemencie Patryk Dziczek – płaskim strzałem ograł bramkarza Rakowa i to Piast objął prowadzenie.
Kłopoty mistrzów Polski tylko się nasiliły. Po jedenastce Dziczka Piastunki nabrały wiatru w żagle i zaczęły coraz odważniej nacierać na bramkę przeciwnika. Kovačević miał trochę pracy między słupkami, ale dawał radę, dając jeszcze nadzieję na wyrównanie. W 70. minucie próby strzału podjął się Ante Crnac, jednak Chorwat minimalnie chybił. Kilka minut później uderzył także Władysław Koczerhin – efekt podobny, jak u jego kolegi. Podopieczni Dawida Szwargi uparcie szukali wyrównującej bramki, grali już odważniej. W 79. minucie Srđan Plavšić posłał piłkę w pole karne. Miejsce odnalazł sobie Crnac – Chorwat trącił piłkę głową i Raków doprowadził do remisu.
Mecz wkroczył w decydującą fazę. Obydwa zespoły miały mało czasu, by jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Rakowa taki rezultat na pewno nie satysfakcjonował. Piasta także nie zadowalał, patrząc na ich dzisiejszą postawę. W doliczonym czasie gry Patryk Dziczek zamiast w piłkę, kopnął przeciwnika w podeszwę buta. Weryfikacja trochę trwała, ale ostatecznie padła decyzja o przyznaniu jedenastki Rakowowi. Do kluczowego dla przebiegu spotkania stałego fragmentu gry podszedł Łukasz Zwoliński – zachował zimną krew i zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo. 2 minuty później z kontry Piasta dobił jeszcze Marcin Cebula.
Przez większość tego spotkania Raków nie grał dobrze, żeby nie powiedzieć słabo. Momentami przed porażką ratował ich Vladan Kovačević, bo to Piast oddał więcej celnych strzałów. Jednak w końcówce znacznie się poprawili, wzięli się w garść i próbowali przebić się przez dobrze zorganizowane szyki obronne Piasta. Długo im to zajęło, lecz wynik dla Rakowa jest zadowalający. Podopieczni Dawida Szwargi zdobyli 3 punkty i na chwilę obecną zrównali się ilością oczek z Legią Warszawa.