Aktualny lider Ekstraklasy po dość słabym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec awansował do 1/8 finału Pucharu Polski wynikiem 1:0. Zwycięska bramka dla Rakowa padła dopiero w piątej minucie doliczonego czasu gry.
Bezbarwna pierwsza połowa
W pierwszej części spotkania wiało ogromną nudą. Częstochowianie nie byli w stanie stworzyć sobie stuprocentowej okazji, natomiast Zagłębie czekało na błąd, odważnie wychodząc wysoko do rozgrywającego Rakowa. W zespole z Częstochowy doszło do kilku zmian w stosunku do ostatniego meczu z Lechią Gdańsk. Swoją szansę dostali Kacper Trelowski, Daniel Szelągowski czy Gustav Berggren. Zwłaszcza Szelągowski nie wykorzystał otrzymanej okazji do pokazania się z dobrej strony i notował wiele strat. Również Szwed w środku pola nie prezentował niczego niezwykłego, poza jednym umiejętnym zagraniem do Gutkovskisa, po którym Łotysz znalazł się w polu karnym, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońców.
Zmiany Papszuna na ratunek
Po przerwie na boisku pojawił się Bartosz Nowak, który znacznie rozruszał ofensywne poczynania częstochowian. Nadal jednak brakowało udokumentowania przewagi w postaci bramki otwierającej wynik spotkania. W 62. minucie sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut karny dla Rakowa, ale VAR szybko tę decyzję cofnął. W 67. minucie spotkania RKS powinien prowadzić, ale po strzale Sorescu z niewielkiej odległości fantastyczną, ofiarną interwencją popisał się bramkarz gospodarzy Mateusz Kos. Aktualny lider Ekstraklasy naciskał i w Sosnowcu mieliśmy niemal ,,Obronę Częstochowy”.
Cios w końcówce
Raków do ostatniej minuty walczył o zwycięską bramkę. Ta sztuka udała im się w piątej minucie doliczonego czasu gry. Po składnej akcji gola zdobył Władysław Kochergin i za jego sprawą awans częstochowian stał się faktem. Nie był to wybitny mecz RKS-u, bardzo przypominał spotkanie w Gliwicach, gdzie Raków również zdobył zwycięską bramkę niemal w ostatniej akcji meczu. Mało konkretów było dzisiaj ze strony lidera Ekstraklasy, ale najważniejsze dla Częstochowy jest, że obrońca tytułu gra dalej. Zagłębie dzisiaj nie zrobiło zbyt wiele pod bramką Trelowskiego, ale nie można im odmówić determinacji i woli walki.