Raheem Sterling w każdym z trzech ostatnich sezonów Premier League miał udział przy ponad 20 bramkach. W tym nadal ma szanse dobić do tej bariery (brakuje mu tylko 4 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej), jednak mimo niezłych liczb ciężko nie zauważyć spadku formy, jaki Anglik zanotował w ostatnim czasie. Z czterech ostatnich meczów, w których Sterling wychodził w podstawowym składzie Manchester City przegrał aż trzy. Nic dziwnego, że Guardiola konsekwentnie pomija 26-latka przy wyborze składu na najważniejsze mecze.
Nagły zjazd
O ile Raheem Sterling w tym sezonie nie grał na miarę potencjału, ale przez długi czas nie można było mu odmówić, że jest aktywny i robi liczby, tak w ostatnim czasie nawet najwięksi zwolennicy Anglika nie znajdą argumentów na jego obronę. Sterling jest totalnie bez formy. Nawet kiedy mu nie szło to przywykliśmy, że zawsze był aktywny, widoczny, próbował tylko często mu nie wychodziło. Ale zawsze – mówiąc kolokwialnie – robił wiatr. A teraz zaczął przechodzić obok meczów. Sprawia wrażenie zawodnika nieskoncentrowanego i nie wiedzącego do końca, co ma grać. Nic dziwnego, że na dziewięć ostatnich meczów Sterling zagrał tylko w trzech. Guardiola widzi, że bez niego gra wygląda o wiele płynniej. Anglik nie jest stworzony do kombinacyjnej gry z dużą wymiennością pozycji, którą forsuje aktualnie szkoleniowiec Obywateli.
W najważniejszych spotkaniach Manchester City wychodzi bez nominalnej dziewiątki, a czwórkę atakujących tworzą De Bruyne, Bernardo Silva, Mahrez i Foden. Miejsce Sterlinga, czyli lewą pomoc zajmuje ten ostatni. Jeśli spojrzymy sobie na heatmapy całej czwórki (wziąłem rewanżowy mecz z Borussią Moenchengladbach, ponieważ moim zdaniem był on najlepszym w wykonaniu Man City w tym ustawieniu) to widzimy, jak duża wymienność pozycji zachodzi pomiędzy zawodnikami.
Do takiej gry potrzeba zawodników wszechstronnych, uniwersalnych i z dużą inteligencją boiskową. Sterlinga w najlepszych latach z kolei kojarzymy przede wszystkim ze świetnych wejść w tempo na prostopadłe piłki i umiejętne ustawianie się w polu karnym. Raheem kończący akcję na dalszym słupku dokładając tylko nogę to przez dwa sezony była akcja-symbol Manchesteru City.
Zmiana koncepcji gry w ofensywie
Liga jednak nauczyła się bronić przeciwko The Citizens i od poprzedniego sezonu Guardiola zaczął mocno kombinować szukając alternatywnego ustawienia i taktyki. Chciał, aby jego zespół był bardziej nieprzewidywalny. A to wiązało się z wymyśleniem nowej roli dla poszczególnych piłkarzy. W tym także dla Sterlinga. Anglik zdecydowanie rzadziej otrzymuje podania w obrębie pola karnego. Na poniższej grafice widzimy sezon po sezonie, w jakich miejscach piłkę przyjmował Raheem Sterling. Obszar zaznaczony czerwonym kółkiem w obecnej kampanii znacznie zmalał.
Podobnie wygląda to także, jeśli weźmiemy na tapet kontakty z piłką zawodnika. Sterling gra bardziej przyklejony do linii bocznej i rzadko dostaje prostopadłe podanie w pole karne. Pep Guardiola wcześniej stworzył system, w którym idealnie wykorzystywał zalety angielskiego skrzydłowego. Szybkość, timing wyjścia na pozycję i umiejętność odnalezienia się w polu karnym. W gruncie rzeczy Raheem Sterling jest dość jednowymiarowym piłkarzem, jak na najwyższy światowy poziom i w tym sezonie dobrze to widać.
A Manchester City ewoluuje i dziś bardziej potrzebuje piłkarzy myślących na boisku. Wcześniej był zespołem schematycznym, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Boczni obrońcy schodzili do środka, skrzydłowi byli ustawieni szeroko i rozciągali linię obrony przeciwnika, a dwie „ósemki” wykorzystywały półprzestrzeń powstałą między bocznym, a środkowym obrońcą rywala. Piłkarze byli zaprogramowani na pewien sposób gry. Dziś Guardiola zostawia znacznie więcej swobody ofensywie. To oni mają myśleć na boisku, co ma stanowić element zaskoczenia dla przeciwnika.
Nieskuteczność
Kolejnym kamyczkiem do ogródka Sterlinga jest nieskuteczność. Wprawdzie Anglik w tym sezonie Premier League dochodzi do mniejszej liczby sytuacji niż w poprzednich latach, ale nadal – wyłączając rzuty karne – jest to przyzwoity wynik – 0,39 xG na 90 minut. Lwia część tych sytuacji była efektem szybkich ataków. Niemniej jednak, Raheem Sterling często myli się w sytuacjach oko w oko z bramkarzem. Co więcej, współczynnik oczekiwanych bramek mógłby być wyższy, ale Anglik ma jedną niezwykle irytującą cechę. Komplikuje sobie proste sytuacje. Mając już przed sobą tylko bramkarza potrafi zwlekać z uderzeniem tak długo aż dogonią go wracający obrońcy i w efekcie zabiorą mu piłkę lub zmuszą do uderzenia z gorszej pozycji.
Konwersja wykorzystywania dużych okazji u Sterlinga również spadła. W sezonie 2017/18 wynosiła ona 54%, rok później wzrosła do 60%, a w dwóch ostatnich sezonach znacząco spadła – do 40% w poprzedniej kampanii i tylko 33% w bieżącej. Nie powiedziałbym, że Sterling nagle stał się zawodnikiem gorzej kończącym akcje. Po prostu zmiana stylu gry całego zespołu, o której pisałem już wyżej, a w efekcie mniej sytuacji, których nie da się zmarnować to spowodowały. Poniżej widać wszystkie strzały Sterlinga w sezonach 2017/18 i 2018/19 (na zielono zaznaczone gole, im większe „kółko” tym lepsza okazja).
Warto zwrócić uwagę na to, ile strzałów oddawał Anglik w obrębie pola bramkowego i jak klarowne były to sytuacje. W dwóch poprzednich sezonach z kolei Sterling nadal dochodził do takich okazji, ale już zdecydowanie rzadziej.
Jaka przyszłość czeka Sterlinga?
Przez 3 ostatnie sezony Raheem Sterling był obok Sergio Aguero najlepszym strzelcem zespołu. Dziś wiadomo już, że Guardiola w przyszłym sezonie będzie musiał radzić sobie bez Argentyńczyka. Ta luka latem zostanie zapewne wypełniona nowym napastnikiem. Ale co ze Sterlingiem? Mam wrażenie, że Guardiola przez lata wyciągał z niego więcej niż mógł. Stworzył system, w którym Anglik czuł się, jak ryba w wodzie. Wątpię, że w jakimkolwiek innym zespole Raheem Sterling wykręcałby takie liczby. Teraz z kolei charakterystyką nie bardzo pasuje do tej układanki, przez co Katalończyk coraz częściej zostawia Anglika na ławce. A to rzutuje na jego pewności siebie i przekłada się na gorszą postawę na boisku.
Czy to odpowiedni moment na sprzedaż? Moim zdaniem wszystko zależy od Guardioli. Jeśli czuje, że może na nowo obudzić dawnego Sterlinga, niech podejmie się tego wyzwania. Jeśli nie – w przypadku bardzo dobrej oferty sprzedaż byłaby wskazana. Każdy kolejny sezon, w którym nie będzie grał w najważniejszych meczach będzie obniżał jego wartość.
fot.: Manchester City