Puszcza Niepołomice przystępowała dziś do historycznego pojedynku. Klub z zaledwie 17-tysięcznego, małopolskiego miasteczka mierzył się o finał Pucharu Polski z Pogonią Szczecin. Zespół, dla którego jeszcze nie tak dawno sukcesem było miejsce w połowie tabeli 1 Ligi, obecnie jest wśród największych. W ćwierćfinale Żubry wyeliminowały Polonię Warszawa, a i w Ekstraklasie nie są bez szans na ponowne utrzymanie. O finał w Warszawie było jednak ciężko, bowiem na Małopolskę przyjechała wciąż rozdrażniona zeszłoroczną porażką Pogoń. Szczecinianie, mimo zawirowań finansowych, grają tej wiosny bardzo dobrze i w tabeli Ekstraklasy zajmują 4. miejsce. Podopieczni Roberta Kolendowicza mają jednak niewielkie szanse na wejście do TOP3, zatem szansy na gry w Europie musieli upatrywać przede wszystkim w Pucharze Polski.
Emocje już na samym starcie
Lepiej zaczęła Pogoń, lecz to Puszcza postraszyła jako pierwsza. W 4. minucie świetne podanie otrzymał Mateusz Cholewiak. Przed sobą miał jedynie bramkarza, ale Valentina Cojocaru po mocnym strzale wyręczył słupek. Nawet jakby to wpadło, to gola by nie było – obrońcy Pogoni dobrze się zachowali i złapali Cholewiaka w pułapkę ofsajdową. Pogoń szybko się zrewanżowała. Adrian Przyborek z chirurgiczną precyzją zagrał na dobieg do Kamila Groisckiego, który wrzucił piłkę w pole karne. Puszcza nie zdołała jej wybić, z czego skorzystał Leonardo Koutris, który wbił ją do bramki z bliska.
Idealne rozpoczęcie meczu dla Pogoni Szczecin nie istn…
— TVP SPORT (@sport_tvppl) April 1, 2025
O szybkie prowadzenie zadbał Leonardo Koutris ✅
🔴📲 Oglądaj #PUNPOG ▶️ https://t.co/cbiU9D9gtV pic.twitter.com/tOpQpBjAn1
Tym prowadzeniem Portowcy mieli się nacieszyć jedynie kilka minut. W 8. minucie w polu karnym Linus Wahlqvist zatrzymał piłkę ręką, nieumyślnie, lecz nieprzepisowo. Potrzebna była chwila dla sędziego przy monitorze, by przyznać rzut karny dla Puszczy. Wykonywał go Artur Crăciun, ale Cojocaru wyczuł intencje Mołdawianina. Dobitka? Zapomijmy o niej. Miejmy nadzieję, że Crăciun nikomu nie uszkodził samochodu zaparkowanego pod stadionem. Choć Pogoń prowadziła grę, to Puszcza wcale nie była bez argumentów. I dzięki temu kibice w Niepołomicach nie mogli narzekać na nudę, bo sporą dawkę emocji dostali już w pierwszych minutach. W 15. minucie Puszcza miała groźną akcję, lecz ani Michalis Kosidis, ani Jani Atanasow nie doprowadzili do remisu. Pogoń odpowiedziała natychmiastowo – Grosicki trafił jednak w słupek. Nikt w tym meczu się nie bronił – i to się mogło podobać.
Pogoń w trybie walca!
Tempo meczu nie malało z czasem. Nadal emocji nie brakowało i nikt się nie zamykał. Optyczną przewagę na boisku miała Pogoń. Wykreowała sobie więcej groźniejszych okazji, lecz Puszcza także była w stanie zagrozić. W 34. minucie zabrakło niewiele, by podopieczni Tomasza Tułacza doprowadzili do remisu. Cholewiak, otrzymawszy podanie od Jakuba Serafina, próbował wrzucić bramkarzowi przyjezdnych piłkę za kołnierz, jednak przymierzył minimalnie za wysoko i trafił w słupek. Kilkanaście sekund później, w kolejnej akcji równie groźnie zaatakowali goście z Pomorza Zachodniego, tym razem skutecznie. Rafał Kurzawa precyzyjnie wrzucił piłkę w pole karne, a dobrze główkował Wahlqvist i Szwed podwoił prowadzenie szczecinian. Finał był z każdą minutą coraz bliżej, a Efthymis Koulouris pod koniec drugiej połowy mógł jeszcze dobić rywala. Wykończenie było jednak zbyt kiepskie, by ograć Michała Perchela.
2:0 dla @PogonSzczecin! ⚽️⚽️
— TVP SPORT (@sport_tvppl) April 1, 2025
🔴📲 Oglądaj #PUNPOG ▶️ https://t.co/cbiU9D9gtV pic.twitter.com/AhOY8rGntX
To by było na tyle w pierwszej połowie. Puszcza robiła, co mogła, jednak to Pogoń zdecydowanie zasłużenie prowadziła. Pod każdym względem Portowcy wyglądali przez te 45 minut trochę lepiej. Po przerwie Pogoń nadal więcej grała piłką od gospodarzy i mądrze zarządzała wynikiem. Nie zaszkodziło też podkręcić tempo i jeszcze zmienić wynik. W 52. minucie Fredrik Ulvestad posłał mierzone podanie do Koulourisa, umożliwiając Grekowi uderzenie w sytuacji sam na sam. Tak klasowy snajper, jak Koulouris, nie miał możliwości tego zmarnować i Pogoń prowadziła już trzema bramkami. Finał Pucharu Polski dla Pogoni był już w zasadzie rzeczywistością. Wystarczyło tylko jedynie nie dać sobie strzelić 3 goli w 30 minut.
GOOOL! ⚽️@PogonSzczecin prowadzi 3:0 w półfinale Pucharu Polski!
— TVP SPORT (@sport_tvppl) April 1, 2025
🔴📲 Oglądaj #PUNPOG ▶️ https://t.co/cbiU9D9gtV pic.twitter.com/FsvxeLDGpH
Puszcza żegna się z Pucharem Polski
Puszcza była bezradna wobec przyjezdnych z północno-zachodniej Polski. Była w stanie ich nastraszyć, lecz to było zdecydowanie za mało, żeby nawiązać z nimi kontakt. Żubry miały także momenty, że to one były stroną atakującą, jednak nie mieli za bardzo pomysłu na to, jak można ograć szczecinian i jeszcze powalczyć o finał. Portowcy nie mieli dziś żadnego, czułego punktu, w który mogliby uderzyć gospodarze. Ten mecz nie był już tak ekscytujący, jak w pierwszej połowie. Minuty mijały, a znaczna przewaga Portowców nie ulegała zmianom. Około 80. minuty kibice Pogoni mogli już w zasadzie świętować awans do finałów, bowiem nic nie wskazywało na to, że Puszcza jeszcze zdoła wstać z kolan.
Pogoń Szczecin weźmie udział w drugim z rzędu finale Pucharu Polski. Porażka z Wisłą wciąż jest traumą dla szczecinian. W tym roku będą okazję stanąć z nią twarzą w twarz, i w końcu ją zażegnać. Dzisiaj podopieczni Roberta Kolendowicza zagrali świetny mecz i byli w zasadzie bezbłędni, w pełni zasługują na wygraną i awans do ostatniej fazy turnieju. Zresztą wynik mówi sam za siebie i nie jest on dziełem przypadku. Niemniej jednak Puszczy należą się uznanie i pochwały. Na boisku dała z siebie wszystko i próbowała się przeciwstawić wyżej notowanemu rywalowi. Szacunek należy się również Żubrom za to, że zaszli tak daleko w Pucharze Polski i byli o jeden mecz od wielkiego finału na Narodowym.