Puchar CEV niestety nie wróci do Rzeszowa…

Asseco Resovia Rzeszów oraz Ziraat Bankasi rozegrały rewanżowe spotkanie finału Pucharu CEV. Poprzedni mecz był bardzo intensywny i przede wszystkim pełen siatkarskiej jakości i emocji. Niestety pierwsze spotkanie padło łupem gości i to siatkarze tureckiej drużyny mieli minimalną przewagę przed rewanżem. Zawodnicy z Rzeszowa nie zamierzali jednak poddawać się bez walki.

Pewny początek

Od początku zespoły szły łeb w łeb. Na szczęście to rzeszowianie wyszli jako pierwsi na prowadzenie (6-8). Zapoczątkowała to świetna zagrywka, która już później uruchomiła szereg innych pozytywnych zagrań. Warto pochwalić zawodników Resovii za skuteczny blok, który często zatrzymywał akcje tureckiego zespołu. Mimo że rywale próbowali gonić to nie udała im się ta sztuka. Końcówka była już pod pełną kontrolą rzeszowian (17-22). Pomimo początkowych prób odrobienia strat, siatkarze z Ankary nie mogli dużo zrobić. Wiele ich prób ataków było nieudane, a bez skuteczności trudno było dogonić rywala. Niesamowite były ostatnie akcje, a Dawid Woch skończył seta punktowym atakiem (20-25).

REKLAMA

Anderson ustawił set

Niestety lepszy początek drugiej części spotkania mieli siatkarze z Ankary (6-3). Widać było, że turecka drużyna zdecydowanie bardziej zmotywowała się na kolejnego seta. Świetnie grali w zagrywce, a tymczasem zawodnicy z Rzeszowa nie potrafili przyjmować zagrywek m.in. Matthew Andersona. Niesamowita była seria zagrywek tego gracza, który co chwila rozbijał naszą linię przyjęcia. Dzięki Amerykaninowi jego drużyna prowadziła bardzo wyraźnie (17-9). Taka przewagę w tak wczesnej fazie seta ustawiła całą partię. Końcowy atak wykonał Ter Matt i ostatecznie gospodarze wygrali (25-17) seta.

Niestety zawodnicy tureckiego zespołu zaczęli od mocnego prowadzenia (4-0). Rzeszowianie zdecydowanie osłabli tak naprawdę w większości elementów siatkarskiego rzemiosła. Zarówno w bloku, ataku, a przede wszystkim przyjęciu goście odstawali od swoich rywali poziomem. Mimo próby odrobienia dystansu dzielącego nas od tureckiego teamu, nie mogliśmy dojść rywali na bliską odległość. Na szczęście po złych momentach nadeszły te dobre, rzeszowianom udało się trochę odrobić do gospodarzy, co doprowadziło do remisu (18-18). Emocje w końcówce sięgały zenitu, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną raz na drugą stronę. To wszystko doprowadziło do gry na przewagi, która jeszcze bardziej wzmogła zdenerwowanie po obu stronach. Niestety te emocje zakończył Bartosz Bednorz, gdyż po jego autowym ataku Asseco Resovia przegrała seta (28-26), a w całym meczu było już 2:1.

Resovia rozwalona

Kolejny początek i kolejne rozpoczęcie od start. Rzeszowianie już od pierwszych piłek zaczęli robić błędy i mocno przegrywać (5-1). Niestety w późniejszym etapie seta nie było lepiej, a wręcz jeszcze gorzej. Przyjęcie cały czas szwankowało i nie było żadnych przesłanek, aby miało się to zmienić. Kiedy w środku seta przewaga wynosiła osiem punktów (15-7), można było się spodziewać, że rzeszowianie już nie będą potrafili niczego zmienić. Duet Andersona z Clevenotem po prostu rozwalał naszych zawodników. Goście nie mieli absolutnie żadnych szans, zwłaszcza patrząc na to ile błędów popełniali. W końcówce tak naprawdę siatkarze tureckiej drużyny po prostu bawili się tą siatkówką, nie czując już żadnej presji. Niestety po autowej zagrywce drużyny z Rzeszowa, Ziraat rozniósł rzeszowski klub (25-14) i ostatecznie wygrał puchar CEV.

Ziraat Bankasi Ankara – Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (20-25, 25-17, 28-26, 25-14)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,845FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ