PSG o krok od piłkarskiego nieba?

Liga Mistrzów w sezonie 2024/25 coraz szybciej zbliża się już do końca. Pierwsi na boiska w półfinałowym starciu wybiegli zawodnicy Arsenalu, mierzący się na swoim stadionie z PSG. Francuzi nie bez problemów uporali się w ćwierćfinale z Aston Villą, podczas gdy Kanonierzy wypunktowali bezlitośnie Real Madryt. Obie ekipy wiedziały, że przed rewanżem warto będzie wyrobić sobie zaliczkę, która za tydzień postawi ich w znacznie lepszej sytuacji.

Fenomenalny początek PSG

Mistrz Francji nie zamierzał marnować ani minuty tego starcia. Już po 240 sekundach niezawodny w tym sezonie Ousmane Dembele wyprowadził swój klub na prowadzenie. Khvicha Kvaratskhelia popisał się dobrą akcją po lewej stronie, a Francuz mocnym strzałem po długim słupku nie dał golkiperowi gospodarzy żadnych szans. Goście wyszli na cenne prowadzenie i bardzo nie chcieli go wypuszczać z rąk.

REKLAMA

Źródło: CANALPLUS_SPORT/X

Wraz z mijającym czasem Arsenal powoli wchodził na odpowiednie obroty. Znakomitą okazję zmarnował Gabriel Martinelli, którego akcję jeden na jeden wybronił Gianluigi Donnarumma. Włoski bramkarz tego wieczoru kolejny raz dał drużynie coś ekstra i widać było, że to jest jeden z meczów, w których doda swoim obrońcom masę pewności siebie. Sędzia szybko zakończył pierwszą połowę meczu i Kanonierzy wiedzieli, że chcąc wyrównać stan rywalizacji, trzeba będzie coś zmienić w przerwie.

Włoska ściana ciągle stała

Druga połowa mogła rozpocząć się dla podopiecznych Mikela Artety w sposób wymarzony. Już w 47. minucie meczu po bardzo nietuzinkowym rozegraniu rzutu wolnego do siatki gości trafił bowiem Merino. Sędzia nie dopatrzył się tam spalonego, ale po analizie VAR bramka została cofnięta, a czerwono-biali ciągle musieli odrabiać wynik. Kapitalną okazję dziesięć minut później miał Leonardo Trossard, ale Belg ponownie przegrał pojedynek jeden na jeden z Donnarummą. Włoch dwoił się i troił, aby nie musieć wyciągać dziś piłki z siatki.

Źródło: CANALPLUS_SPORT/X

W 70. minucie meczu plac gry z powodu kontuzji musiał opuścić Dembele. To mogło zmartwić fanów PSG, bo Francuz kolejny raz zdobył przecież ważnego gola i był dosyć aktywny na boisku. Niestety, od tego momentu trzeba było sobie radzić bez niego. Arsenal próbował, ale czas mijał nieubłaganie i coraz bardziej fani angielskiego klubu godzili się z myślą, że we Francji trzeba będzie odrabiać straty. W 83. minucie Bradley Barcola, który niecały kwadrans wcześniej wszedł na murawę, mógł dobić Kanonierów. Na nieszczęście fanów PSG pomylił się o milimetry, tak samo jak trzy minuty później jego kolega z drużyny, Goncalo Ramos, który trafił w poprzeczkę. Arsenal otworzył grę, aby wyrównać, przez co regularnie narażony był na kontry.

PSG z ważną zaliczką

PSG wywiozło z Emirates Stadium bardzo dobry wynik. Można było pewnie wywieźć jeszcze lepszą zaliczkę, ale rewanż na własnym terenie z bramką przewagi powinien być znacznie łatwiejszy. Anglicy mogą mieć do siebie dużo pretensji, bo przy lepszej skuteczności spokojnie mogli tutaj co najmniej zremisować. Niestety dla ich fanów, pojadą do Francji, niosąc ze sobą niefortunny bagaż.

Rewanż zapowiada nam się wyśmienicie. Obie ekipy grają dobrą i widowiskową piłkę, a dzisiejszy mecz udowodnił, że ktokolwiek nie awansuje do finału, nie będzie w nim chłopcem do bicia. Jeśli Mikel Arteta i spółka chcą jeszcze marzyć o trofeum, to w drugim starciu muszą wyciągnąć ze swojej gry 110 procent.

Arsenal 0:1 PSG (4′ Dembele)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,891FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ