Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów PSG pozostało już tylko wywalczenie tytułu Mistrza Francji. Zadanie wydawałoby się niezbyt ambitne, lecz nic bardziej mylnego. Wiedząc, że obrońcy tytułu są w dołku konkurencja chciałaby to wykorzystać. Marsylia do zespołu ze stolicy traci tylko 8 oczek i może liczyć na potknięcie. Paryżanie wybrali się dzisiaj na mecz do Bretanii, gdzie miejscowy Brest zajmuje dopiero 15 miejsce w tabeli.
PSG znowu miało spore problemy ze znacznie niżej notowanym rywalem
Mecz rozpoczął się od ataków gości, którzy starali się szybko wyjść na prowadzenie. Problemem było jednak to co przy większości podobnych spotkań z rywalami tej klasy. Schowanie się za podwójną gardą i oczekiwanie na błąd drużyny z Paryża. Taka taktyka może przynieść efekty. Podopieczni trenera Galtiera walili głową w mur, stworzony przez zawodników w czerwonych koszulkach. Dopiero w 37. minucie spotkania udało się Paryżanom wyjść na prowadzenie. Stało się to po tym, jak Mbappe uderzył bardzo mocno z dystansu, a jego strzał sparował bramkarz gospodarzy. Linia defensywy zupełnie zaspała, a do odbitej piłki dopadł Soler, który mocnym strzałem umieścił ją w siatce.
Gdy wydawało się, że wszystko dla Niebiesko-Czerwonych zaczyna się układać, tuż przed przerwą nastąpił zwrot akcji. Wysoko ustawiona obrona gości została zaskoczona długim podaniem do Honorata, który wygrał pojedynek biegowy z Ramosem i zdezorientowanym Pembele, po czym pokonał Donnarummę. Przyjezdni zdawali się zupełnie załamani takim obrotem sprawy. Niedługo po tym sędzia zaprosił obie drużyny do szatni.
Duet Messi & Mbappe po raz kolejny uratował PSG
Po przerwie gospodarze uwierzyli w swoje siły. Na początku spróbowali utrzymać się przy piłce i zagrać atakiem pozycyjnym, kilkukrotnie próbując zaatakować, lecz bezskutecznie. Następnie do ataku ruszyli Paryżanie. Piraci w obronie dwoili się i troili aby utrzymać wynik. Zawodnicy PSG nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie po raz drugi tak szczelnej defensywy. Aktywna była w zasadzie tylko lewa strona, na której starali się Mendes z Mbappe. To do nich były posyłane podania, które miały przeszyć defensywę Brestu. Jednak gospodarze podwajali krycie i nie dopuszczali do klarownych sytuacji strzeleckich. Ławka rezerwowych była w dzisiejszym spotkaniu tak krótka, że ciężko było o wartościowego zmiennika, który mógłby odmienić losy tej rywalizacji.
Pod koniec spotkania zirytowany Mbappe lekko kopnął zawodnika Brestu, który trzymał go za nogę. Sędzia ukarał go za to żółtą kartką. Gdyby to był ktoś inny niż gwiazda reprezentacji Francji, prawdopodobnie napastnik PSG prawdopodobnie zobaczyłby czerwo. Ta sytuacja najlepiej obrazuje, że Paryżanie nie przepracowali porażki z Bayernem i dalej nie mają pomysłu jak wyjść z kryzysu.
Gościom udało się jednak uratować zwycięstwo. Wszystko za sprawą szybkiej kontry w doliczonym czasie gry. Mbappe w pojedynku biegowym wygrał z obrońcami Piratów, po czym zmylił bramkarza i umieścił piłkę w siatce. Taka gra nie przystoi drużynie formatu PSG. Męczarnie z Brestem – nie tak powinien wyglądać mecz po odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Trener Galtier ma ból głowy jak uzupełniać luki w składzie, żeby ta maszyna dociągnęła do końca sezonu. Wielu potencjalnych liderów było niewidocznych, ale ostatecznie objawił się niezawodny Mbappe, który zdobył bramkę nr 3000 dla PSG w rozgrywkach Ligue 1.
aut. Emil Świątek