Pod koniec lutego narzekaliśmy na marną dyspozycję Jadona Sancho. Anglik nie był w stanie pokazać nawet namiastki dawnej formy, marnując kolejne szanse dawane przez Edina Terzicia. W minionych 10 dniach strzelił jednak gole w spotkaniach z Werderem Brema oraz PSV Eindhoven i… nagle znów stał się ulubieńcem mediów. Zdaniem Floriana Plettenberga BVB zamierza poważnie walczyć o wykupienie jego kontraktu z Manchesteru United. Co więcej, Borussia ma być skłonna zaoferować nawet 35 milionów euro, czyli 10 milionów euro więcej niż obecna wycena rynkowa zawodnika wg serwisu transfermarkt. Czy rzeczywiście z dnia na dzień wydarzył się powrót dawnego Sancho?
Sancho zrobił pierwszy krok
Niepodważalnym faktem jest poprawa jakości gry 23-latka. Anglik we wcześniejszych występach przechodził obok spotkań. Czuć było, że brakuje mu rytmu meczowego i nie jest w stanie rywalizować przez pełne 90 minut. Terzic powtarzał jednak, że Sancho potrzebuje czasu i zaufania. Dał mu to, czego dawać nie zamierzał Erik ten Hag. W końcu, w swoim 9 występie po powrocie do Dortmundu, skrzydłowy przełamał niemoc strzelecką. Oczywiście, zachwyty mediów są mocno przesadzone. Sancho zagrał ledwie dwa dobre mecze (w miniony weekend nie wstał z ławki rezerwowych). W ostatnich tygodniach w nieporównywalnie lepszej formie znajdował się chociażby Donyell Malen. Filmiki z efektownymi zagraniami zawodnika wypożyczonego z United robią wrażenie, ale to zbyt mało, by pisać o wielkim powrocie dawnego Jadona Sancho.
Paradoks sytuacji polega na tym, że Edin Terzic intensywnie pracuje nad odbudową swojego podopiecznego. Jednocześnie nie ma żadnej pewności, że będzie kontynuował współpracę z Anglikiem. Borussia Dortmund nie ma klauzuli wykupu, więc największym beneficjentem pozostaje Manchester United. Z drugiej strony, sam piłkarz musi zdawać sobie sprawę, że w BVB ma obecnie parasol ochronny rozłożony przez trenera, który bronił go, gdy pojawiła się medialna krytyka.
Terzic przy każdej możliwej okazji powtarza, że „uśmiech Sancho” jest kluczowy
Szkoleniowiec stawia jasną diagnozę. Anglik musi dobrze czuć się w drużynie, by można było od niego wymagać dobrej gry. Trudno uwierzyć, by mógł tego zaznać po powrocie do Anglii. Wydaje się, że obecny szkoleniowiec Borussii Dortmund skupia się na aktualnym sezonie, zdając sobie sprawę, że sam może latem stracić posadę. W przypadku braku awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów taki scenariusz wydaje się realny. Z drugiej strony, BVB nadal liczy się w walce o tegoroczne trofeum. Sezon może skończyć się spektakularnym sukcesem lub spektakularną klęską i oba scenariusze są nadal możliwe.
Sancho uśmiecha się współpracując z trenerem, który mu ufa. Terzic uśmiecha się, bo jego zaufanie w końcu zaczęło się opłacać. Pytanie, czy równie wesoły nastrój będą miały osoby odpowiedzialne za finanse w Borussii Dortmund, gdy pojawią się dyskusje związane z zaspokojeniem oczekiwań Manchesteru United? A może za kilka miesięcy to Czerwone Diabły zmienią trenera i Sancho dostanie drugą szansę? Dziś możemy jedynie wróżyć z fusów i liczyć, że uśmiechnięty Jadon odwdzięczy się Terziciowi za zaufanie.