Stało się! Kanarki z awansem do Premier League, mimo że ich mecz z Bournemouth jest dopiero o 21, a do zakończenia rozgrywek Championship, Płachecie i spółce zostało jeszcze 5 spotkań. Jednak ich bezpośredni rywale stracili dzisiaj punkty – Swansea i Brentford zaledwie remisowali, a Watford przegrało z Luton. Oznacza to, że Daniel Farke po raz kolejny wprowadzi Norwich do Premier League, a zaufanie jakie otrzymał od władz po spadku spłaciło się. Na boiskach najlepszej ligi świata znów będziemy mogli oglądać takich piłkarzy jak Teemu Pukki, który walczy o koronę króla strzelców, Emilino Buendię, czyli najlepszego asystenta i kreatora w Championship, czy utalentowanych Anglików – Todda Cantwella i Maxa Aaronsa. Oczywiście nie można zapominać o polskim skrzydłowym – Przemku Płachecie.
Czemu tym razem „misja Premier League” nie zakończy się spadkiem?
By móc na to odpowiedzieć, trzeba sobie zadać pytanie:: czemu Kanarki spadł w poprzednim sezonie i czemu mimo to, władze zaufały Danielowi Farke zostawiając go na stanowisku trenera. Zacznijmy od przyczyn spadku. Największym problem Norwich w Premier League była defensywa, robiąca głupie błędy, nie stanowiąca jednej zgranej formacji. Zaowocowało to straceniem największej ilości straconych bramek w lidze, bo aż 75. Jednak już przed awansem Kanarki nie słynęły z dobrej obrony, w 46 spotkaniach Championship tracąc aż 57 bramek. W lidze było wtedy aż 6 zespołów, tracących mniej goli. W tym sezonie to całkowicie się odmieniło, bo choć Norwich zostało jeszcze 5 spotkań do końca, to dotychczas stracili jedynie 28 bramek. Ofensywa Kanarków też wygląda dużo lepiej niż 2 lata temu. Pukki strzela jak szalony, a Buendii czy Cantwellowi doszły 2 lata rozwoju co widać z liczbie goli i asyst. Samo doświadczenie z zeszłego sezonu w Premier League też zaprocentuje.
A co z drugim zadanym pytaniem, czyli czemu Norwich nie zwolniło Farkego, zachowując niespotykaną u spadkowiczów cierpliwość? Ma to o dziwo bardzo prostą przyczynę: dla władz Kanarków gra w Premier League nie jest najważniejsza. Cele, jakie postawiono w klubie to bycie w gronie 26 najlepszych klubach w Anglii, czyli poza grą w PL bycie przynajmniej w czołowej szóstce Championship, co daje szanse na awans. Do tego zdrowe finanse Norwich i dobry skauting, polegający na wychwytywaniu młodych talentów i późniejsza sprzedaż, za ustaloną przez siebie cenę. Jednym z tych talentów jest polski skrzydłowy, Przemysław Płacheta.
Co dalej z Polakiem?
Gol i 2 asysty przez cały sezon nie wyglądają niestety zbyt pozytywnie. Były skrzydłowy Śląska Wrocław był w tym sezonie głównie rezerwowym, a szanse w pierwszym składzie miał, gdy Buendia był kontuzjowany. Jednak co napawa optymizmem – Daniel Farke nadal w niego wierzy i nie odstawia od składu. Płacheta jest tylko rezerwowym, ale często pojawia się na murawie i jeśli ktoś ma wejść z ławki w pogoni za wynikiem, to często jest to Polak. Co będzie po awansie do Premier League? Nie wygląda na to, żeby rola Płachety się specjalnie zmieniła, ale dobrym sezonem przygotowawczym Przemek może wywalczyć sobie miejsce w składzie. A niemal na pewno skrzydłowy będzie w lepszej sytuacji niż rok temu Kamil Grosicki. Polal jest młody i w Norwich chcą dać mu czas, by za jakiś czas wskoczył do pierwszego składu. Krok po kroku, do przodu. Czyli tak, jak wygląda pomysł zarządu na rozwój całego Norwich.
Śledź autora na Facebooku i Twitterze
Zdjęcie: Norwich