Problemy w cieniu sukcesu. Co Raków musi poprawić przed grą w Europie?

Raków Częstochowa został wczoraj oficjalnie koronowany nowym mistrzem Polski. Przypieczętowanie tytułu to zawsze dla całego klubu i jego środowiska kibicowskiego czas na świętowanie, a dla tych, którzy opisują piłkarską rzeczywistość – na analizowanie sezonu, wskazanie przyczyn sukcesu, wygłaszanie peanów na cześć danego zespołu. My jednak pójdziemy pod prąd. Mistrzostwo oznacza, że oczekiwania wobec Rakowa się zwiększają, poprzeczka idzie w górę, więc skupimy się na tym, co jeszcze powinni poprawić. Bo ostatnie mecze pokazały, że nie wszystko funkcjonuje idealnie.

Raków w posiadaniu piłki nie jest idealny

Sir Alex Ferguson w autobiografii „Być liderem” w jednym z rozdziałów opowiada o sukcesach. Legendarny szkocki menedżer zdradził, że świętując triumfy z tyłu głowy już zastanawiał się w jaki sposób jeszcze coś ulepszyć. To cecha perfekcjonistów. Marek Papszun nie musi już tego robić, bo po sezonie pożegna się z klubem w glorii i chwale. Przygotowania pod obronę mistrzowskiego tytułu i eliminacje do europejskich pucharów rozpocznie natomiast Dawid Szwarga. 32-latek po dwóch ostatnich meczach ma sporo materiału, na którym może analizować jak sprawić, że zespół będzie jeszcze bardziej kompletny.

REKLAMA

Przez ostatnie 210 minut Raków ani razu nie trafił do siatki, mimo że przez nieco ponad połowę tego czasu grał w przewadze jednego zawodnika. Finał Pucharu Polski z Legią Warszawa oraz ligowe starcie z Koroną Kielce pokazały punktowo, gdzie zespół z Częstochowy ma jeszcze braki. Uwidoczniły, że Marek Papszun niemal do perfekcji opanował organizację gry bez piłki i fazy przejściowe (zarówno z obrony do ataku, jak i z ataku do obrony), ale w przypadku działań w posiadaniu piłki poprzeczka nie jest zawieszona aż tak wysoko. Jest pole do poprawy. W tym obszarze ostatni przeciwnicy Rakowa potrafili znaleźć przewagę na swoją korzyść.

Autobus ustawiony przez Legię

Choć z logicznego punktu widzenia jest to kompletnie bezsensowne to dałoby się obronić tezę, iż czerwona kartka na samym początku spotkania pomogła Legii. Zespół Kosty Runjaicia grając w niedowadze nastawił się na 0:0, oddał Rakowowi piłkę i bronił bardzo głęboko w ustawieniu 5-3-1. Raków miał ogromną kontrolę nad meczem, nie pozwalał Legii na kontrataki, ale nie miał pomysłu jak dostać się w pole karne przeciwnika. Nie potrafił wykorzystać przewagi jednego zawodnika. Bił głową w mur. Oczywiście, trzeba oddać Legii, że broniła się bardzo skutecznie, ale niezależnie od dyspozycji rywala Raków powinien wykorzystać grę 11 na 10 z każdym polskim zespołem. Niewykluczone, że w europejskich pucharach częstochowianie napotkają na swojej drodze podobnie grający zespół, który swojej szansy będzie upatrywał w niskiej defensywie. Raków musi być na to przygotowany.

Problemem nowego mistrza Polski w takich sytuacjach może być… model gry. W ich systemie rolę najszerzej ustawionych zawodników pełnią wahadłowi. Kiedy rywal jest głęboko cofnięty to na skrzydłach często szuka się stworzenia indywidualnej przewagi, a w teorii wahadłowi nie są tak dobrzy w grze 1 na 1, jak skrzydłowi. Wprawdzie Jean Carlos drybluje całkiem nieźle, jednak w meczu z Legią ewidentnie brakowało wygrywania pojedynków w bocznych sektorach. Wskazując braki musimy zwrócić także uwagę na brak napastnika z instynktem snajpera, którego – mówiąc kolokwialnie – piłka szuka w polu karnym. Niemniej jednak, w finale Pucharu Polski brakowało przede wszystkim szybszego operowania piłką, przyspieszenia tempa, co sprawiłoby, że w szykach rywala w końcu pojawiłyby się luki.

Agresywna Korona

W ostatnim meczu Korona w drugiej połowie grała w dość podobny sposób (choć wajcha nie została aż tak mocno przechylona w stronę defensywy), natomiast w pierwszej odsłonie zespół Kamila Kuzery zagrał proaktywnie, nie bał się atakować wysokim pressingiem i szybko oraz agresywnie doskakiwał do zawodników Rakowa ograniczając zawodnikowi z piłką przestrzeń i czas na podjęcie decyzji. Zespół Marka Papszuna nie mógł złapać swojego rytmu. Ciągle był wybijany z uderzenia. Najlepiej postawę mistrza Polski obrazują słowa Frana Tudora z wywiadu w przerwie meczu, kiedy powiedział, że niektórzy zawodnicy grają tak, jakby nie było ich na boisku.

źródło: Canal+ Sport/Twitter

Podobne problemy z konstruowaniem akcji, tworzeniem okazji strzeleckich i zapanowaniem nad środkową strefą boiska Raków miał w kwietniowym meczu z Radomiakiem (zremisowanym 0:0), który przyjął bardzo podobną postawę. W obu starciach Raków nie potrafił opanować chaosu. Zamiast utrzymać się przy piłce, uspokoić grę oraz zamęczyć i sfrustrować przeciwnika zmuszając go do biegania za piłką piłkarze Papszuna dali się wciągnąć w grę zaproponowaną przez rywala. Nie potrafili wykorzystać przewagi w umiejętnościach technicznych.

Mimo, że częstochowianie zapewnili sobie tytuł na 3 kolejki przed końcem sezonu i pod względem średniej punktów na mecz mogą być najlepszym mistrzem od dawna to nadal nie jest to zespół kompletny, o czym najlepiej przypominają dwa ostatnie spotkania. Aby z powodzeniem rywalizować w europejskich pucharach trzeba być zespołem elastycznym i potrafić dostosować się do stylu gry zaproponowanego przez rywala. Na tym polu świeżo upieczony mistrz Polski ma jeszcze pewne braki. Oczywiście, Raków nie jest zespołem jednowymiarowym. Potrafi zaskoczyć rywala na wiele sposobów, jednak w pewnych sytuacjach, kiedy rywal odda im piłkę zaczynają się problemy. Aby zrobić kolejny krok naprzód Dawid Szwarga musi znaleźć na nie rozwiązanie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,735FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ