Trudno w to uwierzyć, ale Leicester City to jedyny klub spośród pięciu najmocniejszych europejskich lig, który jeszcze nie sfinalizował ani jednego transferu. Za to co raz częściej mówi się o odejściu największych gwiazd. Leicester płynie wprost na górę lodową, a wszechogarniające problemy mogą mieć drugie dno.
Brak transferów, a problemy finansowe
Brak nowych wzmocnień w Leicester to absurdalna sytuacja, tym bardziej że już zimą mówiło się o letniej przebudowie. Na brak środków wpływa kilka czynników. Wybudowanie nowego ośrodka treningowego pochłonęło aż 100 milionów funtów. Wzrosły również płace zawodników, którzy do dziś nie pełnią w klubie znaczącej roli, a potencjalni nowi pracodawcy nie są zainteresowani ich usługami. Wzrosły również ogólne płace w klubie. Dodatkowo część środków zostaje przeznaczona na rozbudowę King Power Stadium.
Według The Athletic w 2020 roku stosunek wydatków do przychodów w Leicester wyniósł ponad 100%. Ponadto środki przeznaczone na wynagrodzenia zawodników zwiększył się do 67,7 miliona funtów. Leicester musi wykreślić z listy płac graczy przyspawanych do ławki rezerwowych. Jannik Vestergard oraz Ryan Bertrand to zeszłoroczne nabytki Leicester, którzy w sezonie 2021/2022 rozegrali łącznie niecałe 2000 minut. Na ich pensje włodarze przeznaczają tygodniowo ponad 150 tysięcy funtów. Klub z King Power Stadium pod skrzydłami tajlandzkich właścicieli słynął z mądrego zarządzania funduszami oraz personelem. W tym momencie wszystko wskazuje na to, że Leicester zboczył z kursu na walkę o TOP6 Premier League. Pierwszą ofiarą uszczuplania nazwisk z listy płac padł Kasper Schmeichel. Legendarny bramkarz opuścił King Power Stadium po ponad 11 latach gry.
Rywale poczuli krew
Zespoły Premier League uważnie monitorują sytuację Leicester City. Wszyscy dobrze zdają sobie sprawę, że klub finansowo stoi pod ścianą i lepszego momentu na wyciągnięcie ich gwiazd nie będzie. Newcastle ostrzy sobie zęby na Jamesa Maddisona, a Chelsea jest zdesperowana, by pozyskać Wesleya Fofanę. Obaj zawodnicy są filarami swoich formacji w zespole Brendana Rodgersa. Są dla klubu bezcenni, a ich strata może przypieczętować tragiczny los, jaki czeka Leicester w nadchodzącym sezonie.
Zainteresowanie Newcastle James Maddisonem nieco opadło, a sam zawodnik ma niedługo podpisać nowy kontrakt z Leicester. Jednak Chelsea nie zamierza dać za wygraną w pogoni za Wesleyem Fofaną. Francuz w marcu bieżącego roku podpisał nowy kontrakt obowiązujący do 2027 roku. Jednak sytuacja finansowa zmusi Leicester to sprzedaży swojego najlepszego obrońcy, jeśli The Blues spełnią oczekiwania finansowe. Trudno przewidzieć, które rozwiązanie będzie dla Leicester korzystniejsze. Ewentualna sprzedaż Fofany poskutkuję potężnym zastrzykiem gotówki. Jednak Lisy nie będą w stanie skusić nowych, klasowych piłkarzy grą w europejskich pucharach, tak jak to było jeszcze dwa lata temu. W przypadku pozostania młodego Francuza na King Power Stadium, do zespołu Brendana Rodgersa nie dołączy żaden nowy zawodnik.
Podsumowując, Leicester trapią wszechobecne problemy finansowe, przez które klub ma w nadchodzącym sezonie dużo niższy sufit. Brak nowych wzmocnień oznacza wąską kadrę. Ławkę rezerwowych okupują zawodnicy-pasożyty, którzy tygodniowo będą inkasować kosmiczne pensje, nie dając nic w zamian. Klub jest o krok od straty swojego sztandarowego stopera, a na dodatek tonący okręt opuścił kapitan. Możemy przypuszczać, że sytuacja nie ustabilizuje się aż do zimowego okienka. Do tego czasu zdobycze punktowe mogą być na tyle mierne, że o europejskich pucharach można będzie jedynie marzyć. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Leicester będzie musiał zadowolić się pozycją środka tabeli w nadchodzącej kampanii Premier League.