Jednym z hitów 2. kolejki LaLiga było starcie na Estadi Olimpic de Montjuic, gdzie FC Barcelona podejmowała Athletic. Blaugrana w pierwszym meczu sezonu pokonała Valencie, a swoim doświadczeniem popisał się Hansi Flick, odmieniając grę drużyny na drugą połowę. Los Leones natomiast tylko zremisowali na własnym stadionie z Getafe, notując delikatny falstart na początku zmagań.
Barcelona nie wykorzystała swojej przewagi w pierwszej połowie
Pierwsza połowa przebiegała pod względną kontrolą FC Barcelony. Względną, bo chociaż Blaugrana miała znacznie większe posiadanie piłki, tak nie do końca przekładało się to na przewagę w sytuacjach podbramkowych. Ciekawy był jednak pomysł na rozgrywanie akcji ofensywnych. Zamiast cierpliwego podawania po obwodzie pola karnego zawodnicy Flicka bardzo często decydowali się na próby dogrania prostopadłej piłki do któregoś z kolegów. Adresatami często byli Ferran Torres i Raphinha, którzy dobrze odnajdywali się w swoich rolach. Brakowało tylko wykończenia.
Wynik w 24. minucie otworzył Lamine Yamal. Hiszpan dobrze odnalazł się przed polem karnym przy okazji rzutu wolnego, gdzie zebrał wybitą przez bramkarza futbolówkę i oddał strzał w kierunku bramki. Miał odrobinę szczęścia, bo piłka zrykoszetowała jeszcze od jednego z obrońców, ale finalnie trafiła do siatki. Chwilę później okazję na podwyższenie wyniku miał Robert Lewandowski, jednak trafił tylko w słupek. Barcelona nie utrzymała prowadzenia do przerwy. Na chwilę przed zejściem do szatni arbiter po interwencji VARu podyktował jedenastkę dla gości. Rzut karny na gola zamienił Oihan Sancet.
Do czterech razy sztuka?
Druga część meczu była jeszcze bardziej jednostronna niż ta pierwsza. Zawodnicy Athletiku już po wyjściu z szatni wyglądali na zmęczonych i to odbijało się na ich grze. Coraz niżej pressowali i momentami skupiali się na obronie własnej szesnastki. Barca więc do pewnego miejsca miała swobodę w rozgrywaniu piłki. Problemem było znalezienie wolnego miejsca na posłanie ostatniego podania. Co nie oznacza, że brakowało im okazji, a te najlepsze miał Lewandowski. Najpierw jednak ponownie trafił w obramowanie bramki, a później uderzył prosto w bramkarza Los Leones.
W drugiej części meczu Barcelona rzadziej szukała prostopadłych piłki, co uaktywniło w grze Lewandowskiego. Przed przerwą piłka w akcjach ofensywnych często go mijała, zwłaszcza gdy schodził w swoim stylu do rozegrania, a koledzy szukali górnych piłek do wychodzących na wolne pole Torresa lub Raphinhe. W drugiej połowie był więc częściej pod grą, miał też więcej okazji do strzałów. Długo jednak nie mógł się wstrzelić. Dopiero czwarta próba zakończyła się golem Lewandowskiego i ponownym wyjściem na prowadzenie przez Barcelonę.
Athletic chciał powalczyć o remis, ale nie miał ani wystarczającej jakości, ani już sił. Barcelona pod tym względem wyglądała znacznie lepiej. Trzeba też przyznać, że Blaugrana w końcówce nie panikowała i z dużym spokojem tak odpierała ataki rywali, jak i próbowała wyprowadzać własne. Hansi Flick dwa pierwsze ligowe mecze jako trener Barcy wygrywa 2:1, a 3 z 4 zdobytych goli są autorstwa Roberta Lewandowskiego. Polak meczu z Athletikiem nie może zaliczyć do najlepszych, a mimo to znowu udało mu się wpisać na listę strzelców.