Powrót do podstaw. Newcastle włącza się do walki o Ligę Mistrzów

Dokładnie rok temu w okresie świąteczno-noworocznym, w którym w Anglii częstotliwość rozgrywania meczów jest największa, znajdowali się w największym kryzysie od czasu przejęcia klubu przez saudyjskich właścicieli. Z serii ośmiu meczów kończącej się w Nowy Rok przegrali aż sześć. Co więcej, odpadli w tym czasie zarówno z Ligi Mistrzów, jak i Pucharu Ligi. W lidze z kolei pierwsza czwórka gwarantująca miejsce w Champions League zaczęła się coraz bardziej oddalać. Newcastle nie potrafiło połączyć gry na krajowym podwórku z występami w Europie. W obecnej kampanii Sroki natomiast korzystają z tego, że nie muszą grać na kilku frontach, co najlepiej widać po ostatnich wynikach.

Udany grudzień

Od połowy grudnia nikt w Premier League nie ma tak dobrego bilansu, jak ekipa Eddiego Howe’a. Cztery mecze, cztery czyste konta, 13 strzelonych goli i komplet punktów. Do tego można jeszcze doliczyć zwycięstwo w ćwierćfinale Carabao Cup z Brentfordem 3:1. Generalnie od początku grudnia Newcastle wskoczyło na wyższe obroty. Przed wspomnianą serią Sroki najpierw zremisowały z Liverpoolem 3:3 na St. James’ Park, stając się dopiero trzecią drużyną w tym sezonie, która odebrała punkty The Reds. Co prawda, następnie przyszła porażka 2:4 z Brentfordem, jednak jest to ich jedyny gorszy mecz w grudniu. Co więcej, patrząc przez pryzmat xG (goli oczekiwanych) – na bazie danych z serwisu Understat – zespół Howe’a wcale nie był tego dnia gorszy (1,96 – 1,75 xG na korzyść Srok).

REKLAMA

Biorąc to wszystko pod uwagę, miniony miesiąc był niezwykle udany dla ekipy z St. James’ Park. Wspomniana porażka z The Bees była czwartym meczem bez zwycięstwa. Newcastle wylądowało wówczas na 12. miejscu w tabeli ze stratą siedmiu punktów do miejsca zapewniającego udział w Lidze Mistrzów. Nikt chyba wtedy nie mógł przypuszczać, że 2024 rok skończą na piątej pozycji, trzy „oczka” za czwartą Chelsea. Oczywiście ostatnie spotkania nie były zbyt wymagające. Jedynym rywalem z górnej połowy tabeli była Aston Villa, która i tak od 32. minuty musiała grać w dziesiątkę. Ipswich i Leicester znajdują się aktualnie w strefie spadkowej, a Manchester United jest w ogromnym kryzysie.

Mocne początki Newcastle

Rok temu na tym etapie sezonu Newcastle wyglądało na zespół zmęczony, który potrzebuje przerwy. Teraz jest zupełnie odwrotnie. To inne drużyny biorące udział w europejskich pucharach są wykończone regularnymi występami dwa razy w tygodniu, przez co często grają w trybie energooszczędnym. Tymczasem Newcastle nie zwalnia i rozjeżdża kolejnych rywali. Od początku grudnia więcej goli od Srok strzelił tylko Liverpool. Również tylko The Reds mają wyższy średni wskaźnik xG na mecz. Z kolei pod względem oczekiwanych punktów na spotkanie, lepszy – oprócz ekipy Arne Slota – jest jeszcze Arsenal.

We wszystkich z czterech ostatnich starć ekipa Howe’a wychodziła na prowadzenie już w pierwszych 10 minutach. Newcastle od początku rusza do przodu, chcąc jak najszybciej ustawić sobie spotkanie. Dobitnym tego przykładem był poniedziałkowy mecz z Manchesterem United. Sroki przyjechały na Old Trafford jak po swoje. Po 18 minutach było już 2:0. W pierwszych dwóch kwadransach podopieczni Howe’a oddali aż 11 strzałów o łącznej wartości 2,18 xG. Czerwone Diabły pierwszą próbę zanotowały dopiero trzy minuty później. I, mimo że w drugiej połowie to zespół Rubena Amorima stworzył sobie więcej okazji, to chyba żaden kibic Newcastle nie miał odczucia, że ich drużyna wypuści zwycięstwo. Sroki ustawiły sobie mecz w pierwszej połowie, a później tylko pilnowały wyniku.

Nowy środek pomocy

Główną przyczyną wzrostu formy Newcastle jest zmiana zestawienia środka pomocy. Eddie Howe długo szukał, jak zmieścić w podstawowym składzie zarówno Sandro Tonaliego, jak i Bruno Guimaraesa. Odpowiedź przyszła w ostatniej listopadowej konfrontacji przeciwko Crystal Palace (1:1), kiedy to po raz pierwszy na „szóstce” ustawiony został Włoch, a Brazylijczyk dostał więcej swobody w ofensywie. Co prawda, Sroki zaprezentowały się słabo w tamtym spotkaniu, jednak od tamtego momentu trener Newcastle za każdym razem ustawia tak samo obu piłkarzy. Wcześniej, gdy grali oni razem, to Bruno był tym ustawionym niżej, natomiast Tonali miał więcej zadań ofensywnych.

Zmiana pozycji wydaje się służyć obu zawodnikom. Bruno grając jako defensywny pomocnik, nie raz pokazywał, że ciągnie go do przodu, przez co po stracie piłki Newcastle często zostawiało mnóstwo wolnych przestrzeni w środku pola. Grając jako „ósemka” Brazylijczyk ma więcej swobody w ataku, dzięki czemu Sroki mogą jeszcze mocniej wykorzystać jego ofensywne atuty oraz agresję w pressingu. Z kolei Tonali lepiej trzyma pozycję oraz jest równie agresywny w odbiorze i skuteczny w powstrzymywaniu kontrataków. Co więcej, również potrafi podłączyć się do akcji i dać coś „ekstra” z przodu.

Drugą przyczyną, która znacząco wpłynęła na lepsze wyniki Newcastle, jest forma Alexandra Isaka. Początek sezonu w wykonaniu Szweda był dość przeciętny. Od początku grudnia jest jednak jednym z najlepszych zawodników w lidze. W sześciu meczach zdobył osiem goli i zaliczył dwie asysty. Ponadto jego gry nie można ograniczać jedynie do „cyferek”. Na współpracy z nim korzystają inni. Isak często cofa się po piłkę pomiędzy linię pomocy a obrony i zdobywa przestrzeń prowadzeniem piłki. Ze wszystkich piłkarzy Srok Szwed ma najwięcej udanych dryblingów, a tylko Anthony Gordon zaliczył więcej progresywnych rajdów.

Newcastle wygrywa intensywnością

Po ostatnich meczach kibice Newcastle śmiało mogą stwierdzić, że wróciła drużyna z sezonu 2022/23, która wywalczyła awans do Ligi Mistrzów. Sroki wówczas wygrywały głównie dzięki przewadze fizycznej i grze na bardzo wysokiej intensywności. Dzięki temu, że nie brali udziału w europejskich pucharach i mogli skupić się tylko na krajowych rozgrywkach byli w stanie zabiegać niemal każdego. Mało która drużyna potrafiła znaleźć sposób na tak agresywnie i intensywnie grający zespół. Podobna sytuacja ma miejsce teraz. Oczywiście Sroki potrafią grać kombinacyjnie i kreować sytuacje w ataku pozycyjnym, jednak ich największą bronią jest agresywny wysoki pressing i szybkie przejścia do ataku po odbiorze.

Nie potrafiła poradzić sobie z tym m.in. Aston Villa, która notorycznie traciła piłkę na własnej połowie, z czego wielokrotnie korzystały Sroki. Również Manchester United w poprzedniej kolejce został zdominowany w środku pola przez tercet Tonali, Bruno i Joelinton, którzy wygrywali większość pojedynków fizycznych. Eddie Howe od początku sezonu szukał właściwego zestawienia i wreszcie je znalazł. Obecnie Newcastle jest jednym z kandydatów do pierwszej czwórki i niewykluczone, że już po roku wróci do Ligi Mistrzów. Niemniej jednak, na St. James’ Park muszą pamiętać, że sposób gry oparty na fizyczności i intensywności niekoniecznie sprawdzi się, kiedy ponownie zostaną zmuszeni do łączenia gry na dwóch frontach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,757FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ