Portugalia pokonuje Czechy w ostatnim meczu 1. kolejki Euro 2024. Nasi południowi sąsiedzi bronili się bardzo długo, ale niestety ich własne błędy zadecydowały o końcowym wyniku.
Spokojnie, zaraz się rozkręci…
Pierwsza połowa rywalizacji przebiegła pod znakiem… no głównie nudy. Naszpikowana gwiazdami Portugalia może nie grała źle, ale zdecydowanie zachowawczo i raczej poniżej swoich możliwości. Oczywiście, wynikało to w dużej mierze z dobrego ustawiania się Czechów i zaskakująco dobrej organizacji gry, biorąc pod uwagę fakt że Ivan Hasek prowadzi ten zespół zaledwie od 5 spotkań. Natomiast takie akcje mistrzów Europy z 2016 roku jak wrzutki do nikogo czy wchodzenie w drybling między defensorów rywali po to by zaraz stracić futbolówkę, mając do dyspozycji wiele innych opcji zagrań, po prostu momentami raziły w oczy.
Najlepszą sytuację do zdobycia gola w okolicach 30. minuty miał Cristiano Ronaldo. Napastnik Al-Nassr dobrze wyszedł do prostopadłej piłki, ale jego strzał obronił Jindrich Stanek. Ponadto w przypadku ewentualnego gola, ta sytuacja zapewne byłaby sprawdzana pod kątem spalonego. Można powiedzieć, że przez pierwsze 45 minut Portugalia bardziej przypominała Hiszpanię z Mundialu w Katarze, aniżeli zespół który imponował w ataku podczas kwalifikacji do Euro 2024.
Czesi podzielili losy Polaków
Recepta na podniesienie poziomu atrakcyjności rywalizacji w drugiej odsłonie wydawała się jasna. Więcej konkretów w tercji ataku po obu stronach boiska, mniej nadmiernego zastanawiania się z piłką przy nodze. Podopieczni Roberto Martineza zdecydowanie zbyt często chcieli dostawać piłkę do nogi, a za rzadko szukali wolnych przestrzeni za plecami czeskich obrońców. W 62. minucie Czesi postanowili pokazać faworyzowanym rywalom jak powinno się wykańczać akcje. Lukas Provod uderzył przy pierwszym kontakcie w podobnym stylu co Nicolae Stanciu w meczu z Ukrainą, czym zaskoczył i pokonał Diogo Costę.
Niczym Słowacja w meczu z Belgią, tak i Czechy w meczu z Portugalią wykorzystały jedną z nielicznych sytuacji w maksymalnie skuteczny sposób. Niestety, kilka minut później dopadł ich podobny pech co Austriaków w starciu z Francją. W 69. minucie Stanek podczas interwencji nabił stojącego przed nim Hranaca, a ten nie mając pola do manewru wbił futbolówkę do własnej bramki.
Wynik spotkania miał się zatem rozstrzygnąć w ostatnich 20 minutach rywalizacji. Obraz meczu w tym okresie nie był zupełnie jednostronny. Czesi wciąż dzielnie dawali z siebie wszystko, nie ograniczając się tylko do okopywania własnego pola karnego. Próbowali ugrać korzystny wynik do samego końca. Zabrakło do tego naprawdę niewiele.
Gola na wagę zwycięstwa Francisco Conceicao zdobył bowiem dopiero w 90+2. minucie. Pechowo znowu antybohaterem był Hranac, który nie zdołał zablokować dogrania Neto i rezerwowy Portugalii wpakował piłkę do siatki.