Polska reprezentacja z piątym nowym otwarciem. Pięć pytań przed meczami kadry

Po raz piąty od 2020 roku (właściwie 2021 roku) polska reprezentacja rozpoczyna nowy rozdział w swojej historii. Pierwsze zgrupowanie kadry z niedawno wybranym selekcjonerem zachęca do zadawania pytań o kształt drużyny zarówno w najbliższej, jak i dalszej przyszłości. Jakie zagwozdki mogły się pojawić w ostatnich tygodniach przed debiutem Jana Urbana na stanowisku trenera biało-czerwonych?

Oczywiście na pewno nie są to wszystkie tematy, na które można rozmawiać. A i na tych pięć kwestii można by przeznaczyć więcej miejsca niż kilkaset słów. Niech więc poruszone przez nas problemy staną się przyczynkiem do prywatnych przemyśleń oraz dyskusji przynajmniej w gronie znajomych.

REKLAMA

1.  Czy powrót Kamila Grosickiego ma sens?

Sytuację ze skrzydłowym Pogoni Szczecin określmy groteskową. Jeszcze w czerwcu zawodnik żegnał się z reprezentacją. Otrzymał miłe pożegnanie, na które zasłużył jako wieloletni lider z 95 meczami dla biało-czerwonych. Trzy miesiące później… nazwisko Grosickiego widnieje na liście powołanych.

Sam zainteresowany tłumaczył ten chichot losu w wywiadzie z Robertem Błońskim dla TVP Sport.

W spotkaniu z Mołdawią, teoretycznie ostatnim w kadrze, wypadłem dobrze i szczęśliwy pojechałem na wakacje. Parę dni później obejrzałem mecz eliminacyjny w Finlandii – przegraliśmy 1:2 i naszła mnie refleksja, że to nie był dobry moment, żebym kończył występy w zespole narodowym.

Wyjaśnił on też, że powodem wstępnego zawieszenia butów na kołku nie były złe relacje z poprzednim selekcjonerem, Michałem Probierzem. Całe zamieszanie powstało przez zwykły zbieg okoliczności

Niestety, moja wiadomość o tym, że jestem gotowy wrócić, zbiegła się z informacją o dymisji Michała Probierza. Odebrano to w ten sposób, że „Probierz out, to Grosicki in”. Nie taki miał być mój przekaz. Z trenerem Probierzem grałem kiedyś w jednym zespole i, tak po ludzku, uznałem, że potrzebuje wsparcia. Jestem człowiekiem, który zawsze stara się pocieszyć potrzebującego.

Skoro ,,Turbogrosik” wraca, warto zastanowić się, czy to dobre rozwiązanie. Z jednej strony weterani zawsze są w cenie. W drużynie trzeba zachować złoty środek pomiędzy młodością a doświadczeniem. 37-latek niejedno już w karierze przeżył, przez lata zbudował swoją pozycję w szatni i w ten sposób stanowiłby wartość dodaną. Zresztą jest to piłkarz mający wciąż wiele do zaoferowania jako jeden z najlepszych skrzydłowych Ekstraklasy.

Natomiast jak wracanie do starych piosenek z dzieciństwa wiąże się z piękną nostalgią, tak czy powrót do Grosickiego nie jest tym samym? Skrzydłowy kojarzy się z najlepszymi latami w XXI-wiecznych dziejach polskiej reprezentacji. Bez dwóch zdań nazwiemy go legendą naszej kadry. Warto się zastanowić, czy jego powrót nie oznacza szukania tego, co było kiedyś, ale już nie wróci. 

2. Czy w kadrze zaistnieją jakieś autorskie powołania trenera Urbana?

Pierwsze miesiące z nowym selekcjonerem są o tyle ciekawe, że jesteśmy obserwatorami procesu budowania kadry. Można się zastanawiać, w którą stronę to pójdzie – lista powołań zostanie wzbogacona o jakichś nietypowych graczy, czy może trener będzie pozostawać w strefie komfortu.

REKLAMA

Polska reprezentacja swego czasu dostała od Paulo Sousy Karola Świderskiego. Przykład napastnika jest idealny pod kątem nieoczywistych powołań. Niewielu wybrałoby go wtedy do reprezentacji. Jednak on do niej wszedł – i to z drzwiami oraz futryną. Teraz trudno wyobrazić sobie zgrupowanie bez niego, nawet jeśli w ostatnich miesiącach przestał dawać tyle, ile wcześniej. Natomiast dawniej Adam Nawałka uczynił z Krzysztofa Mączyńskiego i Michała Pazdana zawodników niosących fortepian. To były wybory, który się obroniły.

Teraz wśród wybranych przez Jana Urbana znalazł się Paweł Wszołek. W nim da się zobaczyć kogoś, kto mógłby się stać żołnierzem trenera. Powołanie zawodnika Legii nie należy do gatunku aż tak nieoczywistych. Faktem jest jednak, że za żadnego trenera jeszcze nie zaistniał na dłużej w drużynie. Gdyby wskazać inny typ, to materiałem na odkrycie wydaje się być Przemysław Wiśniewski, który jeszcze nie zadebiutował w barwach biało-czerwonych. To już zależy od wyboru formacji przez trenera Urbana, bo trudno sobie wyobrazić, żeby, w przypadku gry dwójką stoperów, siedzieć na ławce miał Jan Bednarek lub Jakub Kiwior.

3. Kto z młodszych zawodników zacznie odgrywać większą rolę?

Analogiczne do wcześniejszego tematu pytanie można zadać odnośnie do młodych piłkarzy, którzy zostaną wprowadzeni do reprezentacji przez trenera Urbana. Ostatnim takim przykładem jest Kacper Urbański, którego odkrycie trzeba przypisać Michałowi Probierzowi. Obecnie nie jest on aż tak ważnym kadrowiczem, ale wraz z transferem do Legii, dzięki regularnej grze, jego notowania mogą wzrosnąć. 

A gdyby znów cofnąć się lata wstecz, trafionym wyborem Adama Nawałki okazało się danie szansy Bartoszowi Kapustce. Ostatecznie jego kariera nie potoczyła się tak dobrze, żeby pomocnik stał się na lata stałym wyborem selekcjonerów, ale wtedy można było to odczuwać inaczej. Zresztą, co się odwlecze, to nie uciecze – Kapustka znajduje się na liście powołanych przez Jana Urbana.

Z grona obecnych wyborów selekcjonera wybrać można nazwiska dwóch młodych piłkarzy, którzy mają perspektywy na regularną grę w reprezentacji. Pierwszy z nich to Jan Ziółkowski – od niedawna środkowy obrońca AS Romy. W jego przypadku wydaje się, że jest dla niego na to zbyt wcześnie. Po pierwsze, w włoskim klubie raczej nie zanotuje póki co zbyt wielu występów. Po drugie, Urban ma kilku innych, bardziej doświadczonych, defensorów.

Z kolei sytuacja Arkadiusza Pyrki maluje się lepiej. Choć będzie on potrzebować jeszcze trochę czasu na wejście na wyższe obroty po półrocznej przerwie od piłki, to FC St. Pauli widzi go jako zawodnika pierwszego składu. O tym świadczą występy w obu kolejkach Bundesligi, które do tej pory rozegrano. Były gracz Piasta Gliwice może spokojnie powalczyć z Pawłem Wszołkiem o rolę zmiennika Matty’ego Casha.

4. Czyżby pozycja Kamila Grabary miała wzrosnąć?

Bramkarz VfL Wolfsburg był chyba dotąd najbardziej pomijanym w reprezentacji zawodnikiem od czasów Adriana Mierzejewskiego (swoją drogą, w końcu wrócił na stanowisko dyrektora drużyny narodowej). Jedynie Czesław Michniewicz w miarę regularnie powoływał Grabarę. Dal mu nawet zadebiutować w wygranym meczu Ligi Narodów z Walia.

26-latek padał ofiarą bramkarskiego bogactwa w polskiej kadrze. Gdyby w piłce nożnej wystawiało się jedenastkę złożoną z bramkarzy, na pewno Polska należałaby do światowej czołówki w tym sporcie. Ponadto sprawy mógł nie ułatwiać mocny charakter golkipera, który nie jest z tych, co trzymają język za zębami, tylko mówią prosto z mostu. 

Mimo to polska reprezentacja notorycznie zapominała o Grabarze, co było bardzo dziwnym ruchem. Nie wynikało ono z niechęci piłkarza do bycia rezerwowym, jak tłumaczył na kanale FootTruck.

Teraz jest narracja, że nie jestem powoływany, bo bym na nią nie przyjechał, bo nie chcę być numerem trzy. Przepraszam bardzo, nikt mi nie powiedział, że jestem numerem trzy i nikt mnie nie powołał.

Powiedziałem, że bramkarz, który będzie numerem trzy w kadrze, czy numerem dwa, nie ma znaczenia. Bo gdy numerem jeden był Szczęsny, to nie miało znaczenia. To było jedyne, co powiedziałem. Nie mówiłem, że nie przyjadę na kadrę – dodał, odnosząc się do dawnych słów dotyczących odmowy przyjazdu na kadrę, jeśli ma być trzecim bramkarzem.

Urban odczarował 26-letniemu bramkarzowi miejsce w kadrze, zabierając je Marcinowi Bułce. Ciekawe, w jakiej roli będzie go wykorzystywać. Na papierze jako faworyta do pierwszego składu wybrać można Łukasza Skorupskiego, który ma większe doświadczenie w zespole biało-czerwonych. Jednak Grabara, podobnie jak golkiper Bolognii, nieźle wszedł w sezon ligowy, więc trener musi wybrać między dobrym a lepszym.

5. W jakim zestawieniu będzie wychodzić polska reprezentacja?

Już od lat toczą się dyskusje na temat wyboru optymalnej formacji dla naszego zespołu. Najlepsze wyniki w ostatnich latach osiągał, gdy grał czwórką z tyłu. Jednak nie ma co ukrywać, że współczesnym trendem jest wykorzystywanie taktyki z trzema obrońcami. Polska albo wciąż będzie próbować dostosować się do panującej mody, albo spróbuje starego/nowego sposobu grania.

Michał Probierz bardzo kurczowo trzymał się zestawienia z trójką. Argumentował to tym, że większość jego zawodników gra w ten sposób w klubach. Słusznie zauważono też, że zmiana formacji doprowadziłaby do wyrzucenia ze składu jednego ze środkowych pomocników. W tamtym momencie, skoro polska reprezentacja chciała grać odważnie, oznaczałoby to zmniejszenie liczby piłkarzy z dobrą techniką. Inna sprawa, że w ostatnich spotkaniach za trenera Probierza z tą odwagą miała problemy.

Z kolei Jan Urban jest znany z wybierania ustawienia z czwórką obrońców. Tak grał jego Górnik Zabrze, który dobrze się odnajdywał w takim zestawieniu. Nasza kadra też wygląda na skrojoną pod ten styl – większość piłkarzy funkcjonowało lub funkcjonuje w tej formacji (aczkolwiek tym argumentem można się przepychać, bo dzisiejszy futbol, pod kątem boiskowego ustawienia, jest niezwykle elastyczny). Jeśli coś się dobrze zna, to dostosowanie się do tego nie powinno być większym kłopotem.

Akurat odpowiedź na to pytanie poznamy już niedługo. Za parę godzin, o 20:45, Polacy wybiegną na mecz 5. kolejki eliminacji Mistrzostw Świata. W Rotterdamie zmierzą się z niepodważalnym faworytem, Holandią.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,155FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ