Polak ze Złotą Piłką? – Raymond Kopa Kopaszewski

16 grudnia 1958 roku Raymond Kopa Kopaszewski otrzymał Złotą Piłkę w uznaniu za swoje fantastyczne występy. Wówczas z Realem Madryt wygrał Puchar Europy Mistrzów Krajowych i ligę hiszpańską. Z reprezentacją Francji natomiast osiągnął trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w Szwecji. Raymond Kopa poza wygraniem klasyfikacji Złotej Piłki, trzykrotnie był umieszczany w czołowej piątce tego plebiscytu. Chociaż reprezentował Francję, zawsze miał świadomość swojego polskiego pochodzenia. O Polakach wyrażał się z dużym szacunkiem i nie rzadko podziwem.

REKLAMA

Wszystkie informacje i cytaty pochodzą z autobiografii Raymonda Kopy „Piłka i ja”.

Wikipedia/CCBY-SA3.0

Początki Kopaszewskich we Francji

Jego ojcem był Franciszek Kopaszewski. Chociaż urodził się w Polsce, to jeszcze jako dziecko przybył do Francji ze swoim ojcem. Osiedlili się w Noeux-les-Mines, gdzie zarówno dziadek jak i ojciec Raymonda pracowali w miejscowej kopalni. Później ten sam zawód wykonywał jego starszy brat. Sam Raymond także miał za sobą epizod pracy w kopalni. Jego matka miała na imię Helena, i również pochodziła z polskiej górniczej rodziny. Dzięki temu Raymond nabrał mocnego charakteru, a także był bardzo odporny fizycznie i psychicznie.

„Górnicy, a zwłaszcza Polscy, lubią czystość; pracują w kurzu i pyle, więc chcą, aby w domach było czysto jak w szpitalu”

O Polakach wyrażał się bardzo dobrze. Uważał, że są odważni, pracowici i uczciwi. Chociaż uważał ich za „naród wędrowców”, to nie widział w ich zachowaniu niczego złego, a nawet przeciwnie, doceniał wiele ich cech. Jak sam pisał: „Aklimatyzowali się bardzo szybko w przybranej ojczyźnie. Stawali się dobrymi Francuzami, Amerykanami, Australijczykami, Kanadyjczykami […] w głębi serca zachowując jednak miłość do kraju rodzinnego, jego tradycji, pieśni i świąt.”.

Dzieciństwo

Jak wspomina, to dzięki piłce z Kopaszewskiego stał się Kopą. W taki sposób zresztą nazywano go już w przedszkolu. Koledzy nie chcieli używać pełnego nazwiska, więc skrócili je do Kopa. Już w wieku ośmiu lat stworzył swoją pierwszą drużynę piłkarską. Co ciekawe, większość rówieśników była polskiego pochodzenia. W związku z tym powstały dwie ekipy grające przeciwko sobie: Polaków i Francuzów.

W domu rodzinnym mówił po polsku i to właśnie ten język był jego pierwszym, jaki poznał. Chociaż do 18. roku życia mówił dużo po polsku, to później szybko tracił tę umiejętność. Nie ma w tym nic dziwnego. Znajomość języka zanikała bardzo szybko w momencie, kiedy nie używało się go w życiu codziennym poza domem. Ten sam problem mieli polscy emigranci w innych krajach, jak chociażby w Argentynie czy Brazylii. W autobiografii możemy przeczytać, że polscy dziennikarze wypominali Kopie akcent i ubogie słownictwo. Zarzucali mu wręcz, że zapomniał o swoim kraju. Kopa jednak ma o tym inne zdanie: „Nie, niczego nie zapomniałem. Po prostu nigdy nie umiałem, to wszystko!”. Warto tu wspomnieć, że w szkole nigdy nie był orłem. Był za to bardzo szczery, co widać na tym przykładzie.

Trudności z powodu polskich korzeni

Jako syn Polaka miał problem ze znalezieniem pracy. Uważano, że tacy jak on są przeznaczeni do pracowania w kopalni. Chociaż długo starał się rozpocząć inną pracę, np. jako pomocnik elektryka, tak w końcu się ugiął i zapisał się do pracy w kopalni. Tę z resztą przez cały czas łączył z grą w piłkę, która była dla niego sposobem na radzenie sobie z trudną codziennością.

To nie jedyny problem, jaki spotkał go z powodu polskich korzeni. Kiedy został powołany do reprezentacji Francji juniorów, nie mógł w niej wystąpić z powodu bycia synem Polaka. Według prawa był Polakiem i dopiero po ukończeniu 21. roku życia miał możliwość wyboru obywatelstwa. Chociaż nie krył się z tym, że wybierze obywatelstwo francuskie, wszelkie formalności skutecznie uniemożliwiły mu występ w juniorskiej reprezentacji.

Był bardzo dumny, kiedy dostał możliwość reprezentowania Francji. Jak sam jednak wspomina: „Być może ten zaszczyt odczuwałem mocniej niż rodowity Francuz. Ambicją moją było walczyć aż do kresu sił fizycznych i psychicznych o zwycięstwo dla mego przybranego kraju. To był mój sposób okazywania patriotyzmu. Zresztą nie wypierałem się mojego pochodzenia. Gdybym nie był Polakiem, nie musiałbym tak walczyć, jak walczyłem”.

REKLAMA

Sentyment do Polski

Raymond Kopa nie był wyjątkiem. Jak wspomina w autobiografii, pewnego razu sam dla siebie zaczął liczyć, ilu piłkarzy w ówczesnej reprezentacji Francji ma polskie korzenie. Naliczył ich aż ośmiu, doceniając ich wkład w rozwój piłki nożnej w tym kraju. W posłowie dla polskiego wydania wspomina, jak wielką radość przyniosły mu dobre występy Polaków na Mistrzostwach Świata w 1974 roku. Zachwyca się on grą reprezentacji Polski, tym jak ofensywny futbol potrafili zaprezentować. Poza tym był bardzo zadowolony z wydania jego książki w kraju, z którego pochodzą jego przodkowie. Zaznacza, że zawsze żywił wobec Polski szczególne uczucia. Odniósł się także do pojedynków przeciwko Polskim piłkarzom, których chwali za dżentelmeńską postawę na boisku i duże uzdolnienia do uprawiania piłki nożnej.

Jako ciekawostkę dodam, że Kopa cenił także polską kuchnię. Chociaż jego żona Christiane była Francuzką, to potrafili przygotowywać polskie potrawy. Podczas ostatniego roku w Realu Madryt klub starał się nakłonić go do podpisania nowego kontraktu. W tym celu Raimundo Saporta (sekretarz generalny Realu Madryt) spędził u niego cały dzień. Chociaż zawsze miał napięty grafik i nie zwykł odwiedzać zawodników w ich domach. Na tak wyjątkową okazję państwo Kopa zdecydowali się przygotować polską specjalność: bigos.

Bibliografia:

Kopa R., Piłka i ja, Warszawa 1975.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ