W środku tygodnia Raków i Legia reprezentowały nasz kraj – odpowiednio – w Lidze Europy i Lidze Konferencji, a w weekend odbyła się 9. kolejka Ekstraklasy. Co nie gra w Widzewie Daniela Myśliwca? Który napastnik nam zaimponował? Kto będzie kolejnym transferem zagranicznym Lecha? Czy Pogoń stać na walkę o tytuł? Kto w Rakowie może skorzystać na kontuzji Frana Tudora? Zapraszamy do podsumowania, w którym omawiamy 5 wybranych tematów.
Daniel Myśliwiec musi znaleźć balans w Widzewie
Po zwycięstwie nad Cracovia (2:0) w debiucie Daniela Myśliwca w tej kolejce Widzew zremisował z Koroną (1:1) w pierwszym wyjazdowym meczu nowego szkoleniowca. Po meczu w Kielcach więcej jednak można mieć wąptliwości niż optymizmu. Łodzianie powinni być zadowoloni z wyszarpania jednego punktu, ponieważ w ich grze niewiele działało. Daniel Myśliwiec zmienił system gry zespołu na 4-3-3 z tym, że skrajni środkowi pomocnicy mają sporo zadań ofensywnych, natomiast zabezpieczenie środka pola mają zapewniać boczni obrońcy.
W meczu z Koroną system ten nie funkcjonował dobrze. Boczni defensorzy starając się dać opcję w rozegraniu grali nisko i raczej szeroko, więc w środku pola często osamotniony był Marek Hanousek. Widzew wyglądał jak drużyna, która jest podzielona na dwa osobne zespoły – broniący i atakujący. Dziura w środku pola utrudniała obrońcom progresję piłki w strefę ataku, natomiast jeszcze większy problem pojawiał się po stracie futbolówki, kiedy rywale mieli mnóstwo miejsca na wyprowadzenie kontrataku. Sam pomysł Daniela Myśliwca jest ciekawy, jednak aby zaczął działać przynajmniej w stopniu przyzwoitym trzeba dać Widzewowi trochę czasu.
Afimico Pululu ma papiery na bycie gwiazdą Ekstraklasy
5 goli i asysta w 360 minutach na boiskach Ekstraklasy – Afimico Pululu ma znakomite wejście do ligi. W poprzednim podsumowaniu kolejki pisaliśmy, że dyrektor sportowy Jagi, Łukasz Masłowski trafił ze wzmocnieniami w letnim okienku transferowym, natomiast teraz chcemy skupić się tylko na napastniku białostoczan. Pululu tylko 4-krotnie dostał okazję gry w wyjściowym składzie, natomiast ostatnimi występami przekonuje Adriana Siemieńca, że zasługuje na grę w pierwszym składzie. W meczu z ŁKS-em (2:2) zdobył dwa gole. Pierwsze trafienie z rzutu karnego, natomiast przy drugiej bramce zabawił się z defensywą rywali.
Dlaczego 24-latek często zaczyna więc na ławce rezerwowych? Jednym z powodów może być charakterystyka piłkarza, który piłkarsko jest dość podobny do Jesusa Imaza – to też profil pomiędzy „9-tką”, a „10-tką”. Angolczyk często uczestniczy w konstruowaniu akcji. Bardzo dobrze gra tyłem do bramki. Jest silny, potrafi obrócić się w stronę kierunku ataku z rywalem na plecach i bardzo dobrze trzyma się na nogach. Już wiele razy z bardzo trudnych sytuacji był w stanie w pojedynkę napędzić akcję. Statystyki jasno też mówią, że potrafi strzelać bramki, natomiast w jego grze widać również potencjał na asysty. Afimico Pululu zapowiada się na godnego zastępcę Marca Guala.
Pogoń wysyła sygnał: mamy potencjał grać o najwyższe cele
– Jestem tu ponad dwa lata i chyba pierwszy raz widziałem Pogoń tak dobrze grającą piłką – powiedział w wywiadzie pomeczowym dla Canal+ Sport Kamil Grosicki. Pogoń w Krakowie zagrała koncertowo wygrywając z Cracovią aż 5:1. Po przerwie reprezentacyjnej zespół Jensa Gustafssona, który wcześniej nie potrafi trafić do siatki przez ponad miesiąc zdobył już 8 goli. A co jeszcze bardziej optymistyczne dla kibiców to – jak podkreślił Kamil Grosicki – styl gry zespołu. Tak efektownie w Ekstraklasie jak Pogoń w ostatnich dwóch meczach nie gra nikt. Zespół Jensa Gustafssona tym samym wysłał sygnał Rakowowi, Legii i Lechowi – „my też zamierzamy grać o mistrzostwo”.
Kluczowe będzie jednak utrzymanie regularności, z czym Pogoń podczas 14-miesięcznej kadencji Gustafssona ma problem. Wydaje się jednak, że teraz udało się złapać stabilizację. Trener po raz pierwszy wystawił personalnie taki sam skład w porównaniu do poprzedniej kolejki. Wreszcie lepiej wygląda Rafał Kurzawa, dobrze do zespołu wprowadził się Fredrik Ulvestad, formę odzyskuje Kamil Grosicki, bardzo ważnym piłkarzem staje się też Alexander Gorgon. Sporo o Pogoni powie nam środowy mecz z Legią Warszawa w ramach odrabiania zaległości z 6. kolejki.
Warto było czekać na Filipa Marchwińskiego
Kiedy Filip Marchwiński w grudniu 2018 roku zdobywał bramkę z Zagłębiem Sosnowiec stając się najmłodszym strzelcem w historii Lecha Poznań czy strzelił gola na wagę zwycięstwa w meczu z Legią w kwietniu 2019 wróżono mu wielką karierę i szybki wyjazd za granicę. Od tego czasu minęło już ponad 4 lata, a Marchwiński nadal gra w Ekstraklasie. Kiedy wydawało się już, że wychowanek Kolejorza nigdy nie pokaże pełni potencjału i przepadnie w szarej ligowej rzeczywistości wreszcie – cytując klasyka – coś mu przeskoczyło w głowie.
Gdyby nie 21-latek to możemy stawiać dolary przeciwko orzechom, że Lech nie dopisałby sobie trzech punktów w ostatnim spotkaniu ze Stalą (gol i asysta) oraz w 1. kolejce z Piastem (dwa gole). Od początku sezonu Kolejorz nie strzela wielu goli, po przebytej boreliozie Mikaela Ishaka brakuje im bramkostrzelnego napastnika, więc liczby Filipa Marchwińskiego są niezwykle cenne. Od początku sezonu we wszystkich rozgrywkach miał już udział przy 8 trafieniach (6 goli i 2 asysty). Prawdopodobnie to będzie kolejny zagraniczny transfer wychowanka akademii Lecha Poznań.
Czekamy na Dawida Drachala w europejskich pucharach
Bohater kolejki? Niewątpliwie Dawid Drachal. W szalonym meczu Rakowa z Ruchem Chorzów, zakończonym zwycięstwem 5:3 dla mistrza Polski, 18-latek popisał się klasycznym hat-trickiem. Przy ofensywie transferowej jaką wykonano tego lata w Częstochowie sprowadzenie z Miedzi Legnica Drachala przeszło trochę mimochodem, a młody Polak pokazał wczoraj, że nie jest tylko inwestycją na przyszłość, ale także na tu i teraz.
Wyczyn Dawida Drachala jest o tyle imponujący, że został on ustawiony na prawym wahadle. Na tej pozycji konkurencja jest bardzo mocna, ponieważ niepodważalne miejsce w podstawowej jedenastce ma Fran Tudor, aczkolwiek Chorwat obecnie jest kontuzjowany. Jeśli Tudor przez dłuższy czas nie będzie niedyspozycyjny to chętnie zobaczylibyśmy Drachala w meczu Ligi Europy. Z Atalantą na prawym wahadle zagrał Deian Sorescu (jeszcze w trakcie pierwszej połowy zamienił się stronami z Plavsiciem), który od początku sezonu gra dość przeciętnie. Choć dla 18-latka byłby to skok na bardzo głęboką wodę i miałby nieporównywalnie więcej obowiązków defensywnych niż w meczach Ekstraklasy to chętnie zobaczylibyśmy Drachala w takim teście.
Co jeszcze wydarzyło się w 9. kolejce Ekstraklasy?
- Swoje spotkanie po czwartkowym, bardzo prestiżowym, zwycięstwie nad Aston Villą wygrała Legia. Trafienie na wagę zwycięstwa (2:1) w 92. minucie zagwarantował Igor Strzałek. Legia nadal jedynym niepokonanym zespołem w tym sezonie Ekstraklasy.
- Śląsk Wrocław nie zamierza się zatrzymywać i ciągle znajduje się na fotelu lidera. Tym razem we Wrocławiu pokonali Piasta (1:0) grając przez ponad 45 minut w przewadze jednego zawodnika przedłużając serię zwycięstw do sześciu.
- Radomiak na własnym stadionie tylko zremisował z Puszczą Niepołomice (1:1) przedłużając serię bez zwycięstwa do czterech meczów. Powody do zadowolenia? Pedro Henrique. Brazylijczyk strzelił 6. gola w tym sezonie.
- Do Ekstraklasy powrócił Kamil Glik, ale 35-latek raczej szybko chciałby zapomnieć o porażce 1:5 z Pogonią. Dla Pasów to druga porażka z rzędu.
- Zagłębie wygrało 1:0 z Wartą po nudnym meczu. Miedziowi w Lubinie stworzyli prawdziwą twierdzę. W tym sezonie w pięciu meczach zdobyli 13 punktów u siebie (4 zwycięstwa i remis).
- Na koniec przypominamy, że w środku tygodnia odbędzie się Puchar Polski, a pucharowicze nadrobią zaległości w meczach między sobą (Pogoń – Legia, Lech – Raków). Następną kolejkę jako lider może więc rozpocząć Legia, Raków lub Śląsk.