Coś niesamowitego. Szymon Marciniak został przedstawiony jak arbiter główny finału Ligi Mistrzów. Kilka miesięcy temu polski sędzia poprowadził finał Mistrzostw Świata w Katarze pomiędzy Argentyną a Francją, a teraz czeka go najbardziej prestiżowe spotkanie w piłce klubowej – starcie Manchesteru City z Interem 10. czerwca w Stambule.
Renoma najwyższej klasy
Niemalże równo pół roku temu zachwycaliśmy się występem Szymona Marciniaka w finale Mistrzostw Świata. Polski arbiter wraz z asystentami Pawłem Sokolnickim i Tomaszem Listkiewiczem spisali się na medal. Na całym świecie mówiło się o wielkim kunszcie sędziowskim polskiej ekipy, a Marciniak dostawał gratulacje od legendarnego Pierluigiego Coliny. To już wtedy był sędziowski Mount Everest i potencjalnie najważniejszy moment w karierze 42-latka i jego towarzyszy.
Tymczasem kilka miesięcy później dzieje się rzecz niewyobrażalnie piękna dla polskiego sportu. Szymon Marciniak, który dopiero co prowadził ćwierćfinał Ligi Mistrzów Napoli – Milan oraz półfinał Manchester City – Real Madryt, został wyznaczony do poprowadzenia również finału najbardziej prestiżowych rozgrywek w piłce klubowej. Rzecz absolutnie niesłychana, zjawiskowa. To dopiero drugi taki przypadek w historii piłki nożnej, kiedy dany arbiter dostępuje przywileju prowadzenia zarówno finału MŚ jak i LM. Pierwszym sędzią, który tego dokonał, był Howard Webb w 2010 roku.
Zrobić dobrą robotę i spełnić kolejne marzenie
Finał Ligi Mistrzów odbędzie się pod nadzorem szerokiego składu polskich sędziów. Tak prezentuje się lista członków komitetu sędziowskiego wydzielonych do tego spotkania:
- sędzia główny – Szymon Marciniak
- sędziowie asystenci – Paweł Sokolnicki, Tomasz Listkiewicz
- sędzia techniczny – Istvan Kovacs (Rumunia)
- sędzia rezerwowy – Vasile Florin Marinescu (Rumunia)
- sędzia VAR – Tomasz Kwiatkowski
- asystent VAR – Bartosz Frankowski
- wsparcie VAR – Marco Fritz (Niemcy)
Szymon Marciniak znany jest z poświęcenia dla swojej pracy. To człowiek bardzo sumienny, rzeczowy, oddany zawodowi oraz kolegom z zespołu. Tak więc w hierarchii 42-latka świadomość o spełnieniu jednego z marzeń w karierze sędziego schodzi na drugi plan. Priorytetem jest bowiem wykonać kawał dobrej roboty w trakcie niezwykle ważnego meczu, a dopiero potem przyjdzie czas na świętowanie kolejnego sukcesu polskiego zespołu sędziowskiego. Choć dla nas – fanów piłki – „Team Marciniak” to już w tej chwili duma w sferze polskiego sportu.