Pierwszy poważny test. Czy Chelsea jest w stanie zatrzymać PSG?

Los Angeles FC, Flamengo, Esperance Tunis, Benfica, Palmeiras, Fluminense. Aby dotrzeć do finału Klubowych Mistrzostw Świata Chelsea nie potrzebowała pokonać żadnej drużyny z pięciu najmocniejszych lig w Europie. Dopiero PSG będzie pierwszym poważnym sprawdzianem Enzo Mareski. The Blues od razu trafili na najbardziej wymagającego egzaminatora. Zespół Luisa Enrique półtora miesiąca temu wygrał Ligę Mistrzów, rozbijając Inter 5:0, a podczas Klubowych Mistrzostw Świata zdemolował m.in. Real, Atletico oraz Inter Miami (po 4:0). Paryżanie sa bezapelacyjnym faworytem finałowego starcia. Niemniej jednak, w jednym meczu wszystko jest możliwe i dlatego postaraliśmy się poszukać odpowiedzi na to, jak The Blues mogą zaskoczyć PSG.

Kluby na innym etapie budowy

Chelsea i PSG to obecnie dwie zupełnie inne drużyny. Ekipa Luisa Enrique to zespół gotowy. Triumfowali w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, regularnie wygrywają Ligue 1 oraz dochodzą do dalszych faz Champions League. PSG ma wygrywać na tu i teraz. Chelsea to z kolei projekt budowany z myślą o przyszłości. Kibice The Blues nie oczekują zwycięstwa w Lidze Mistrzów czy Premier League, jak to było pod rządami Romana Abramowicza, który chciał wyników na już. Celem na miniony sezon było miejsce gwarantujące udział w Champions League i prawdopodobnie tak samo będzie w nadchodzącej kampanii. Po zmianie właściciela i przejęciu klubu przez Clearlake Capital Chelsea zmieniła politykę transferową, sprowadzając młodych zawodników z potencjałem.

REKLAMA

Inne etapy budowy zespołów widać również na boisku. PSG to drużyna skończona. Luis Enrique ma jasno określony podstawowy skład, filozofię gry, a zawodnicy sprawiają wrażenie, jakby mogli ze sobą grać z zawiązanymi oczami. Włączając mecz mistrza Francji wiemy, czego możemy oczekiwać. Natomiast tego samego nie możemy powiedzieć o Chelsea podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Oczywiście Enzo Maresca również ma jasno określony sposób gry oparty na posiadaniu piłki i cierpliwym konstruowaniu ataków pozycyjnych, który coraz mocniej zarysowuje sie podczas trwającego turnieju. Niemniej jednak, włoski szkoleniowiec niemal w każdym meczu eksperymentuje, sprawdzając kolejne rozwiązania. Podczas trwającego turnieju Maresca skorzystał z największej liczby piłkarzy (27).

Eksperymenty Chelsea przed nowym sezonem

Dlatego też dzisiaj trudno przewidzieć w jakim składzie zagrają The Blues i – przede wszystkim – jakie będą role poszczególnych piłkarzy. W poprzednim sezonie szkoleniowiec Chelsea był bardzo mało elastyczny. Trzymał się swojego klasycznego ustawienia 4-2-3-1, które w fazie posiadania piłki przechodziło w 3-2-5 lub czasem 3-1-6. Skrzydłowi byli odpowiedzialni za trzymanie szerokości, jeden boczny obrońca zostawał z tyłu w trójce stoperów, a drugi schodził do środka na pozycję „szóstki” lub „dziesiątki” w zależności od tego, jakie było zestawienie środka pola. W trakcie przygotowań do nowego sezonu Maresca postanowił jednak nieco zamieszać i sprawdzić też inne rozwiązania. Włoch otworzył się na nowe koncepcje, dostosowując role zawodników do ich charakterystyki.

W pierwszym spotkaniu przeciwko Los Angeles FC Chelsea zagrała jeszcze w dobrze sobie znanej strukturze, jednak później Maresca zaczął eksperymentować. W drugim meczu z Flamengo The Blues ustawiali się klasyczną czwórką z tyłu będąc przy piłce, jednak kompletnie nie zdało to egzaminu. Chelsea przegrała 1:3, będąc wyraźnie słabszą od rywali. W starciu z Esperance Tunis Maresca wrócił do klasycznego ustawienia, jakie stosował w poprzednim sezonie, a pewną niespodzianką mogło być ustawienie na prawym skrzydle nominalnego środkowego pomocnika Kiernana Dewsbury’ego-Halla.

W fazie pucharowej najważniejszą zmianą, którą zastosował Enzo Maresca była inna rola jednego z bocznych obrońców. Zamiast schodzić do środka w fazie posiadania piłki był on odpowiedzialny za trzymanie szerokości, a w rolę jednej z „dziesiątek” wcielał się skrzydłowy. Przeciwko Benfice na lewym skrzydle ustawiony został Cole Palmer, który schodził do środka, a Marc Cucurella ustawiał się wyżej, szeroko przy linii bocznej. W półfinale z Fluminense z kolei tę rolę pełnił Malo Gusto, a skrzydłowym operującym na pozycji „dziesiątki” w prawej półprzestrzeni był Christopher Nkunku. W ćwierćfinale przeciwko Palmeiras z kolei Maresca zastosował ustawienie z bocznym obrońcą schodzącym do środka i dwójką skrzydłowych trzymających szerokość boiska.

Jak zagra Chelsea?

Oba spotkania z brazylisjkimi zespołami w ćwierćfinale i półfinale różniły się też ustawieniem, kiedy The Blues byli przy piłce. Z systemu 3-2-5 Chelsea przeszła na 3-1-6. Prawdopodobnie było to spowodowane formacją z piątką obrońców stosowaną przez Palmeiras oraz Fluminense. Aby mieć przewagę jednego zawodnika w ofensywnej tercji Maresca zrezygnował z jednego z defensywnych pomocników. Zresztą Chelsea oraz wiele innych zespołów stosowało taki wariant w poprzednim sezonie, więc w zasadzie nie jest to nic nowego. Niemniej jednak, przeciwko PSG, które gra czwórką obrońców, The Blues prawdopodobnie wrócą do ustawienia 3-2-5.

Przed finałowym meczem co do zestawienia Chelsea jest bardzo dużo znaków zapytania. Jednym z nich jest też obsada pozycji napastnika. W rywalizacji z Fluminense z powodu nadmiaru żółtych kartek nie mógł zagrać Liam Delap, dotychczasowa podstawowa „dziewiątka” zespołu. Jego zmiennik Joao Pedro został bohaterem półfinału, strzelając oba gole. Brazylijczyk zapewniał jednak nie tylko bramki. Był on znacznie bardziej aktywny w konstruowaniu akcji, częściej pokazywał sie do gry, szukając wolnych przestrzeni pomiędzy linią pomocy a obrony przeciwnika. Od planu na mecz może zależeć też na kogo w roli środkowego napastnika postawi szkoleniowiec The Blues, ponieważ Delap i Joao Pedro są piłkarzami o różnej charakterystyce. Brazylijczyk może również zagrać na innej pozycji.

Gdzie szukać słabości PSG?

Aby sprawić niespodziankę Maresca musi przygotować odpowiedni plan na mecz, a piłkarze zrealizować go w 100%. Po ostatnich spotkaniach PSG ciężko znaleźć tam jakiekolwiek słabe punkty. Jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę spotkania, w których PSG miało kłopoty (ćwierćfinał Klubowych Mistrzostw Świata z Bayernem, 1/4 i 1/2 finału Ligi Mistrzów przeciwko Aston Villi oraz Arsenalowi) można doszukać się pewnych mankamentów. Zarówno z Bayernem, jak i w rewanżu z Arsenalem ekipa Enrique miała duże problemy z utrzymaniem sie przy piłce pod wysokim i agresywnym pressingiem. Kanonierzy od razu narzucili wysoką intensywność. Sprowadzili mecz do wielu pojedynków fizycznych, w których większość piłkarzy PSG nie czuje się komfortowo. W wyniku tego Arsenal w pierwszych 10 minutach oddał aż pięć strzałów. Co prawda, PSG wygrało tamten mecz, jednak wskaźnik xG (goli oczekiwanych) Arsenalu wyniósł aż – według portalu Fotmob – 2,91.

Na równie dużo zespół Enrique pozwolił Aston Villi w rewanżu na Villa Park (zwycięstwo 3:2 The Villans; 2,05 xG). Piłkarze Unaia Emery’ego nie stosowali tak intensywnego i agresywnego pressingu, a starali się wykorzystać momenty po odbiorze piłki. Aston Villa była przy futbolówce tylko przez 34% czasu, a jednak stworzyła więcej sytuacji i do dogrywki zabrakło im jednego gola. Bayern – podobnie jak Arsenal – sprawiał Paryżanom duże problemy stosując wysoki pressing. PSG nie podejmowało ryzyka. Rzadko decydowali się budować akcje krótko od bramkarza. Zazwyczaj otwierali grę dalekim podaniem na połowę rywala, próbując zebrać drugą piłkę. Wysoki pressing Bawarczyków był też jednak wodą na młyn dla PSG. Piłkarze Vincenta Kompany’ego zostawiali mnóstwo wolnych przestrzeni na własnej połowie, co PSG kilkukrotnie było w stanie wykorzystać.

REKLAMA

Jak przeciwstawić się PSG?

Na podstawie wcześniej wymienionych spotkań najlepszym sposobem na pokonanie PSG jest zabranie im piłki i zmuszenie do bronienia. Do tego jednak potrzebna jest zarówno dobra organizacja w pressingu, jak i nieprawdopodobnie wysoka intensywność. Zespół Enrique jest jednym z najlepiej operujących piłką na świecie, jednak założenie pressingu wysoko pod ich polem karnym często zmusza ich do zagrania dalekiego podania. Paryżanie nie podejmują zbędnego ryzyka blisko własnej bramki. Ze względu na nienajlepszą grę nogami Gianluigiego Donnarummy nie wykorzystują też przewagi jednego zawodnika, którym często jest bramkarz. Jednak, o ile można tak grać przez kilkanaście minut, nie da się utrzymać tak wysokiej intensywności przez całe spotkanie.

Wysoki pressing stosowany przeciwko PSG to często broń obusieczna. Gdy nie doskoczysz wystarczająco szybko lub jesteś źle zorganizowany Paryżanie z łatwością miną linię ataku i pomocy i przejdą do szybkiego ataku. Najlepszym tego przykładem były spotkania podczas Klubowych Mistrzostw Świata z Realem oraz Atletico. Dlatego nawet we wspomnianych meczach z Arsenalem czy Bayernem zespół Enrique był w stanie stworzyć sobie wiele dogodnych sytuacji. Od pierwszego meczu z Liverpoolem w 1/8 finału Ligi Mistrzów (0:1) jedynym spotkaniem, w którym PSG nie trafiło do siatki był niedawny mecz z Botafogo (0:1) w fazie grupowej klubowego mundialu. Wówczas jednak Enrique zdecydował się na spore rotacje w składzie. Dlatego też ciężko na podstawie tego meczu wyciągać daleko idące wnioski.

Problem z pogodą

Kolejnym problemem Chelsea może być pogoda, na którą podczas turnieju bardzo często narzeka Maresca. Początek finału zaplanowany jest na 15:00 czasu lokalnego. Piłkarze będą musieli grać w słońcu przy temperaturze wynoszącej około 30°C, co nie sprzyja grze na wysokiej intensywności. Generalnie większość spotkań Klubowych Mistrzostw Świata toczy się w wolnym tempie. Sprzyja to drużynie Enrique, która może dłużej utrzymywać się przy piłce i spokojnie budować akcje. Jako wyjątek można podać przykład ćwierćfinału PSG z Bayernem, jednak starcie to rozgrywane było na Mercedes-Benz Stadium, jedynym klimatyzowanym stadionie.

Drugą kwestią jest to, czy Chelsea jest w stanie narzucić PSG taką intensywność. Czy nie lepiej będzie spokojnie czekać w średnim bądź niskim bloku i nie dać sie wyciągnąć wyżej. Teoretycznie Real też miał taki plan, jednak szybko stracona bramka zmusiła podopiecznych Xabiego Alonso do wyjścia wyżej. Na trwającym turnieju Chelsea rzadko stosuje wysoki pressing. Nawet w meczach ze słabszymi rywalami The Blues często pozwalają im rozgrywać piłkę na własnej połowie, niekoniecznie dążąc do jak najszybszego odzyskania futbolówki. Wysokie posiadanie piłki wynika głównie z cierpliwego konstruowania ataków pozycyjnych, ograniczania ryzyka i chęci kontroli. Mistrzowie Francji będą też pierwszym zespołem, który nie będzie chciał The Blues na to pozwolić. Aby sięgnąć po kolejne trofeum Chelsea będzie musiała więc pokazać inną twarz niż do tej pory. Zarówno w fazie atakowania, jak i bronienia. Inaczej mogą skończyć podobnie jak poprzedni rywale PSG.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    110,452FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ