Szkoda, że tak dobrze zapowiadające się spotkanie zostało rozegrane o 12:40 co znacząco wpłynęło na frekwencję. Mecz górnej połówki tabeli, ekip które świetnie zaczęły obecny sezon. GKS Tychy na własnym stadionie podejmował Motor Lublin. Czy wśród tych zespołów jest kandydat do awansu? Do tego dwóch charyzmatycznych szkoleniowców – Dariusz Banasik i Goncalo Feio. To musiało przełożyć się na ciekawe spotkanie!
Świetna połowa Krzysztofa Machowskiego
Dobrze od początku spotkania na lewej stronie prezentowali się Marcel Błachewicz i Wiktor Niewiarowski. Jednak ich dośrodkowania i wejścia w pole karne nie zagrażały bramce Łukasza Budziłka. O to zadbał natomiast Krzysztof Machowski, który świetny rajd zakończył bramką dla GKS Tychy. Zbyt łatwo dał się ograć Najemski i „na raz” minął go zawodnik gospodarzy. Łukasz Budziłek nie zdążył zaregować i lekko zmylony musiał kapitulować. Doskonała sytuacja dla gości miała miejsce z kolei w 22. minucie gry. Ceglarz celnie dośrodkował na nogę Wolskiego, ale ten zachował się fatalnie i uderzył mocno niecelnie nad bramką.
Niewykorzystana okazja zemściła się na Żółto-Biało-Niebieskich. Kolejna bramka dla GKS Tychy padła z inicjatywy Machowskiego, który idealnie dośrodkował z prawej strony boiska. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Wiktor Żytek i to on umieścił głową piłkę w bramce. Dalsze minuty spotkania cały czas mijały pod dyktando gospodarzy. Indywidualnie próbował chociażby Niewiarowski, ale jego strzał padł obok bramki. W końcówce pierwszej połowy mocno zaatakował Motor. Skończyło się jednak tylko na poprzeczce bramki Kikolskiego.
Niespodzianki nie było
Na początku drugiej części spotkania ciekawiej było pod bramką Kikolskiego. Motor atakował z rzutu rożnego oraz z rzutu wolnego, ale ciągle bez klarownych sytuacji. Tyszanie nie stworzyli sobie żadnej okazji w pierwszej części drugiej połowy. Goście cały czas napierali na pole karne Kikolskiego. Trener Dariusz Banasik bardzo zaskoczył swoim zagraniem. Przed rozpoczęciem spotkania mieliśmy informację, że nie zagra Rumin i Mikita, a nagle w 62. minucie zostali oni wprowadzeni na plac gry.
Przyhamowało nam niestety to spotkanie, były niedokładne zagrania, widać było zmęczenie na twarzy niektórych zawodników. Niezliczona ilość dośrodkowań Motoru Lublin w drugiej części spotkania nie przełożyła się na konkrety. Celność wielu z tych zagrań wołała o pomstę do nieba, za co wściekły na pewno będzie Goncalo Feio. Nic więcej w tym spotkaniu już się nie wydarzyło i GKS Tychy po świetnej pierwszej połowie dowiózł zwycięstwo z Motorem Lublin.