Piast Gliwice to ostatnia drużyna tego sezonu Ekstraklasy, która odniosła pierwszą porażkę. Gliwiczanie zagrali rozczarowująco słabo i zapracowali sobie na klęskę ze Stalą Mielec. Przed starciem w 6. kolejce z Zagłębiem Lubin znajdowali się na 9. miejscu, choć przegrali tylko raz. Mniej wygranych na koncie ma Zagłębie, bowiem tylko jedną. Znajdowali się na 13. miejscu przed wyjazdem do Gliwic. Sporo do tego przyczynił się terminarz – na 5 meczów mierzyli się z 3 klubami z polskiej czołówki. Ostatnimi czasy Miedziowi to wygodny rywal dla Piasta – po raz ostatni zespół z Górnego Śląska przegrał z nimi 27 lipca 2022 roku.
Ludzie kochani, co za piach… (do 45. minuty)
Czy coś szczególnego wydarzyło się w pierwszych minutach tego starcia? No niezbyt. Fauli nie brakowało, czego nie można powiedzieć o konkretnych i niebezpiecznych wypadach na bramkę rywala. Więcej z gry miał Piast, i to w zasadzie tyle, co można powiedzieć o ich występie w pierwszym kwadransie. Na pierwszy celny strzał trzeba było czekać do 13. minuty, i oddało go Zagłębie. Mateusz Wdowiak uderzył głową z siłą pacjenta oddziału geriatrycznego – František Plach bez trudu go obronił. 5 minut później on się jednak poprawił i po dośrodkowaniu Damiana Dąbrowskiego oddał znacznie groźniejszy strzał. Słowacki golkiper także dał sobie radę z tym uderzeniem, choć nie przyszło mu to już tak łatwo.
Podopieczni Waldemara Fornalika rozkręcili się już na dobre i to oni przejęli inicjatywę. Piast był wobec tego bezradny i nie wiedział, jak to przełamać. Przewaga Zagłębia to nie było jednak szaleńcze nacieranie na bramkę przeciwnika, lecz bardziej spokojne i rozsądne rozgrywanie piłki między sobą. Nie spieszyli się z atakami, konstruowali je z rozmysłem i bez zbędnego pośpiechu. Około 35. minuty role się odwróciły i to Piast był częściej przy piłce. Czy to coś dało? Byłoby kłamstwem, gdybym napisał, że tak. Nieskuteczność obu tych zespołów była wprost porażająca. Jeśli ktokolwiek liczył po cichu na emocjonujące starcie, to srogo się zawiódł. Mecz ten był tak ciekawy i wciągający, jak książka biograficzna Marcina Najmana.
Bezbramkowy remis utrzymywał się już długo. Żadna ze stron nie dawała widzom jakichkolwiek powodów, by wybić z głów myśl, że do przerwy będzie inaczej. I właśnie wtedy do akcji wkroczył Damian Kądzior. W 45. minucie znalazł sobie miejsce w okolicach 16. metra i oddał cudowny strzał. Dominik Hładun nie miał szans – 32-latek przymierzył w samo okienko i zdobył bramkę do szatni.
Wydarzenie drugiej połowy – Piast dowiózł prowadzenie do końca
Nie wiedzieć czemu, Zagłębie drugą połowę rozpoczęło biernie. Nie atakowali, nie kombinowali, nie szukali okazji do wyrównania. Choć w pierwszej połowie mieli lepsze szanse bramkowe, to grali, jakby nie chcieli się poprawić. Piast częściej był na połowie rywala, jednak nigdzie im się nie spieszyło – wynik był w końcu na ich korzyść. Po 60 minutach grania to jednak uległo zmianie i coś tam zaczęło się dziać. Najpierw niebezpieczny strzał oddał Michael Ameyaw, który został obroniony przez Hładuna. Kolejny, tym razem w drugą stronę – uderzył z dystansu Tomasz Pieńko, lecz minimalnie koło słupka. Zagłębie wreszcie próbowało atakować, ale nie wychodziło im to najlepiej. W 73. minucie Pieńko odnalazł niepilnowanego Tomasza Makowskiego. Mogło być 1:1, gdyby czysto trafił w piłkę.
I jednym, i drugim gra w piłkę nie wychodziła za dobrze. Piast miał kłopoty z posiadaniem, a Zagłębie z kolei – z zaatakowaniem raz, a porządnie. Lubinianie mieli coraz mniej czasu, choć dla kibiców on płynął wolno. Szukali, szukali, i wyrównującego gola przed końcowym gwizdkiem nie znaleźli.
Zagłębie częściej było w stanie zagrozić Plachowi. Teoretycznie nie powinni byli wracać z Gliwic z porażką i ani jednym strzelonym golem. Jednak z drugiej strony – gdyby w drugiej połowie bardziej się przyłożyli, to może inaczej ten mecz by się skończył. Jeśli chodzi o styl gry, to Miedziowi byli dziś lepsi. Na ich nieszczęście to w futbolu nie ma znaczenia, gdyż wygrywają ci skuteczniejsi, a taki był Piast. Podopieczni Aleksandara Vukovicia mieli swoją jedną szansę, wykorzystali ją i dzięki temu wygrali to spotkanie. Dzięki tym 3 punktom Piastunki awansowały na 4. miejsce w tabeli Ekstraklasy – z gorszym bilansem bramkowym od Rakowa i Widzewa.